Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-01-2016, 08:55   #291
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Do kurwy nędzy, jak to ta nasza, to łatwo nie będzie! - zezłościł się Kieska - mam nadzieję że choć krwawej sraczki dostała po tym co ją nafaszerowaliśmy. Dobra, idę do kwatermistrza. Do zobaczenia na murze!

I Hans Jabłkowy ruszył wyciągnąć od kwatermistrza wszystko, co był w stanie. Miecz znaczy się. I włócznię. I łuk lub kuszę z szypami. Nawet kurna zapasowe troki do spodni, w końcu może ostatnia okazja. Spakował wszystko w zgrabny tobołek i tak się guzdrał by z koszar jako ostatni wyjść.
Gdy już wszyscy na murach byli, Kieska przetrzepał pozostawione rzeczy reszty żołdactwa przywłaszczając sobie wszystko, co cenne, acz do osobnego worka wkładając, by nikt go nie podejrzewał, jak strażnica się wybroni.
I tak pewnie nie będzie im dane przeżyć następnych godzin, ale jeżeli Ranald da - wolałby mieć cosik ekstra na odchodne. I tak wina spadnie na zielonych!

Teraz tylko pozostało dekokt wypić, bagaż mieć pod ręką i "łupy" tak by można je było łatwo porwać w czasie ucieczki. Oraz oczywiście znaleźć najmniej zagrożony odcinek muru, by szansa przeżycia była jak najwyższa!
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 05-01-2016, 12:17   #292
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Łowczy spojrzał do góry na migoczącą sylwetkę latającego jaszczura. Zbladł wyraźnie i pomyślał "Sigmarze, Tallu, wszystkie bogi, miejcie nas w swojej opiece..." Po czym to zwrócił się do sierżanta.

- Herr Weissberg, mój zapasowy łuk zdaję w ręce kwatermistrza. Papierkowa robota poczeka. - i z tymi słowy ruszył do wspomnianego człowieka łuk zdać i pobrać dodatkowy kołczan strzał, oraz przekazać wszystkie potrzebne informacje o dekoktach. Kiedy to już zostało poczynione udał się na mury.

I musiał przyznać miał nie lada wyzwanie gdzie się usadowić. Za nisko na murach, a niechybnie dorwą go Zieloni, za wysoko, a padnie ofiarą gada przebrzydłego najprędzej. Z bezpiecznej opcji obrał odcinek na fortyfikacjach khazackich słusznej wysokości i blisko baszty coby skryć się i wroga razić z ukrycia jak wróg się wedrze do środka. A wszystko to by robić to co umiał, razić z łuku, ponieważ brak mu było wprawy by śmiało stanąć do walki wręcz. Co prawda coś tam umiał, ale tak mizernie, że wolałby nie myśleć. Oczywiście zawsze pozostała opcja ucieczki i już obmyślał plan jak ją uskutecznić. Przebieżka w dół muru rażąc wroga szczypami i chyc na niższym odcinku na zewnątrz wycofywać się z pozostałymi. Oby bogi dały, by ucieczka nie była koniecznością...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 05-01-2016 o 16:37.
Dhratlach jest offline  
Stary 06-01-2016, 02:02   #293
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Gunther wiele nie mędrkował, dość miał tego typu rozrywek ostatnio, zatem pozwolił by sprytniejsi od niego komenderowali poczynaniami obrony. Raz że nie miał ochoty mącić w głowie już i tak nieźle wystraszonym obrońcom, dwa że w ogóle się na tym nie znał, a trzy wreszcie za mało miał wyobraźni by należycie docenić zagrożenie, dlatego pilnował swojego odcinka muru, mając w pamięci, gdzie stoją jego kompani, oraz gdzie zostawił Siwucha. Zwierz mógł być narowisty i zwyczajnie złośliwy, jednak przez cały ten czas Gunther zdążył go zaakceptować na tyle, że nie życzyłby mu trafić po wszystkim do orczego kociołka.

Wielkolud naostrzył topór, poprawił rzemień na trzonku młota i pobrał zapasowy hełm i napierśnik od kwatermistrza. Gdy przywdział rynsztunek wyglądał prawie jakby wiedział co robi i co za chwilę go czeka, mimo to Leuden z radosnym brakiem szerszej perspektywy kręcił się tu i ówdzie puszczając mimo ucha lękliwe biadolenie i ciesząc się chwilą spokoju. Napił się wody, zapalił pożyczonego z wachty papieroska, udał się nawet na moment do wygódki, bo jak zdążył się dowiedzieć od jednookiego żołdaka, jak człowiekowi brzuch otworzą to ostatnie czego by sobie życzył to zemrzeć od zawartości własnych bebechów w ranie. Zresztą od tego deszczu i tak wielce chciało mu się opróżnić pęcherz, więc nie zwlekał.

Na koniec Hans myśliwy z typowo poważną dla niego miną podał mu jakieś buteleczki mówiąc, która do czego służy. Ta siły przydaje, a tamta rany znosić pomaga, ale ma uważać, a potem coś zjeść... wiele z tego wykidajło nie zrozumiał, ale nie wdając się w dyskusje pokiwał głową i zabrał specyfiki. Miał tylko nadzieję, że smakują lepiej niż psie szczyny, które mądre głowy zalecały na wszelkie utrapienia chorobowe.

Czekał zatem na bitwę zerkając przez barykadę, czy wróg już nie nadchodzi. Ostatecznie gdyby obrona miała paść, zawsze można było dać nogę. Zawsze była jakaś opcja. Gunther ziewnął raz i drugi, gdy dłużyło mu się czekanie. Po wszystkim miał ochotę na smażoną kiełbasę i piwo. Niech i będą dwa. Z raźną gębą czekał na nieuniknione.
 
Dziadek Zielarz jest offline  
Stary 07-01-2016, 00:50   #294
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Wszystko zaczęło dziać się niemal jednocześnie. Chmara wilczych jeźdźców dosłownie wylała się z lasów na przedpola otaczające faktorię. Zaraz za nimi ruszyła fala za falą nieregularnego, zielonoszarego, wrzeszczącego tatałajstwa. Wyczekiwany ostrzegawczy sygnał rogu nigdy nie nadszedł, najwyraźniej zwiadowca zamordowany został nim zdołał nabrać tchu, rozbrzmiały jednak inne sygnały, całe tuziny sygnałów w obrębie faktorii, jednak te były już tylko potwierdzeniem faktu, który każdy znał. Zaczęło się zabijanie.

Niskie, burzowe niebo zakłębiło się, ostrzeżeni wcześniej ludzie nie wiedzieli, czy koncentrować się na wrogu nacierającym z dołu, czy może przygotowanym być na szpony skrzydlatej bestii, które w każdym momencie rozerwać mogły ich ciała.

W powietrzu świsnęły niezliczone strzały i bełty, przestrzeń nad przedpolami zaczerniła się od wysyłanych w obie strony pocisków.

Obronność faktorii 60 d100= 9 sukces!


Szyli do wroga z wszystkiego, co mieli pod ręką. Niektórzy z własnej broni, niektórzy z użyczonej im przez kwatermistrza. Świst pocisków był iście ogłuszający, podobnie jak szczęk krasnoludzkiej balisty, raz po raz wysyłającej ogromne szypy w skłębione szeregi wroga. Gdzieś tam wilczym jeźdźcom udało się przerwać dziurawe mury, przeskoczyć nad zasiekami. Mordowało się już nie tylko dystansowo, ale i wręcz. W północnej sekcji faktorii w niebo szedł już dym. Jednak szeregi obrońców nadal trzymały, a Weissberg, którego starali się pozostawiać sobie w zasięgu wzroku, nadal nie dawał im sygnału, że mają się przegrupować. Jakimś cudem ten cały burdel trzymał się po pierwszym uderzeniu!

Obronność faktorii 60 d100(+5 za przetrzebienie wroga)= 45 sukces!


I wtedy na blankach nagle wybuchły chmury zielonkawo-fioletowego... gazu? Obrońcy zaczęli się krztusić, oczy wychodziły im na wierzch. Co bardziej spostrzegawczy wskazywali skryte wśród zielonego tłumu pokraki wywijające egzotycznie wyglądającymi procami. Pociski spadały na mury i za mury, krzesząc wszędzie chmury zarodników. Ugodzeni nimi ludzie zaczynali wrzeszczeć jak szaleńcy, niektórzy wydrapywali sobie oczy, inni spadali z murów lub po prostu trwożnie opuszczali ochronę osłon padając trupem konwencjonalnych pocisków.

Ale i z tym zagrożeniem liczne zastępy obrońców sobie poradziły. Skoncentrowany ogień łuczników i kuszników szybko przetrzebił szeregi procarzy.

Wśród zdezorientowanych obrońców pojawiały się pierwsze oznaki pozytywnego zaskoczenia. Mimo przedziwnych morderczych okoliczności liczba ofiar nadal była stosunkowo niewielka... A pokrak wydawało się coraz mniej.

Obronność faktorii 60 d100(+10 za przetrzebienie wroga)=53 sukces!


I wtedy z lasów wyłoniły się ogromne, szarozielone sylwetki górskich trolli. Całe chmury strzał zdawały się odbijać niegroźnie od ich zrogowaciałej skóry, parły do przodu niczym legendarne behemoty Khorna, zupełnie niewzruszone i z czystą żądzą mordu w oczach. Jednocześnie sprytne zielone pokraki nasiliły ostrzał na pozycję balist, utrudniając krasnoludom wycelowanie swojej mozolnej broni w wielkie bestie. Łucznicy skoncentrowani na nowym, wielkim wrogu nie mogli też tak skutecznie razić drobnicy, toteż coraz więcej i więcej zielonej szarańczy wdrapywało się do środka. Wszędzie w obrębie faktorii rozbrzmiał szczęk żelaza i wrzaski walczących o życie cywili i żołnierzy. Zaczynało coraz mocniej kopcić, jednak jakimś cudem wydawało się, że sytuacja nadal była pod kontrolą, grupy w obrębie murów szybko przemieszczały się neutralizując najeźdźców, krasnoludy w końcu obrały odpowiedni namiar artyleryjski i ogromne bełty jeden po drugim zmiatały z powierzchni ziemi wszystkie trolle.

Myśliwy na własne oczy widział jak jeden z ciężko rannych obrońców łyknął zawartość jednego z jego dekoktów, co pozwoliło mu mimo ran dotrzeć do sojuszników i odegrać jeszcze kluczową rolę w obronie jednej z barykad.


Obronność faktorii 60 d100(+15 za przetrzebienie wroga)= 91 porażka


I nagle wszystko zaczęło się sypać. Z nieba z potwornym rykiem spadła ogromna wiwerna, kosząc obrońców na murach niczym dojrzałe zboże. W wielkich szponach trzymała głaz, którym na zakończeniu lotu koszącego cisnęła w jedną z barykad. Ta padła z łomotem otwierając zielonej szarańczy dojście do wnętrza faktorii. Gunther i Kieska, którzy wcześniej mieli już przyjemność z bestią od razu zauważyli, że był to raczej cios desperacki. Potwór ataku dokonał wyraźnie siłą rozpędu, wykorzystując prędkość zyskaną na spadku z nieba, nie miał jednak siły się znowu poderwać. Po wyrzuceniu głazu zatrzepał niezdarnie skrzydłami, ominął chmurę wystrzelonych w niego strzał i runął z łomotem w alejkę pełną cywilnych obrońców grodu. Spomiędzy domów doszedł ich potworny, rozdzierający krzyk. Ludzie stłoczeni w środku faktorii zdawali się w potrzasku. Z jednej strony nacierał na nich rozsierdzony gad, a z drugiej wlewający się do grodu zielonoskórzy.

Przez zgiełk i chaos bitwy dostrzegali Weissberga desperacko pokazującego im, gdzie teraz zdecydowanie przyda się ich pomoc. I niewątpliwe było to otoczenie gada. Wydawało się, że ogromna przerażająca bestia szalejąca w samym środku faktorii za plecami obrońców skutecznie obniżała morale ludzi i mogła doprowadzić do przegrania tej bitwy.
 
Tadeus jest offline  
Stary 07-01-2016, 12:11   #295
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Hans śmiało pruł z łuku, od czasu do czasu chowając się za węgłem muru by uniknąć wrogich szczypów. Już na początku batalii wychylił dekokt czując jak jego zmysły się ostrzą, a pokusa snu odchodzi w niepamięć. Bitwa puki co szła nad wyraz po myśli. Trzy fale zostały odparte a trolle spotkały szlachetną śmierć z krasnoludzkich rąk obsługujących balistę. Jeno jeden łucznik co stał obok niego padł, ale jego kołczan przysłużył się mu zasilając kurczące się zasoby amunicji.

Wszystko szło dobrze... do czasu kiedy wielki gad zburzył część ich barykad. Zielona wataha wlewała się do środka, a osłabiona bestia szamotała się za liniami ochrony. Viktor nie potrzebował dyrygowania Weissberga by wiedzieć jaki będzie jego cel. Ukucnął chroniąc się przed strzałami wrogich łuczników zza w miarę całym kawałkiem muru. Strzała znalazła się na cięciwie, przymierzenie, wyczekanie na dogodny moment, szeptane "Tallu prowadź me strzały" i ostry szczyp pomknął w kierunku łba bestii. Każdy łowczy wiedział, że to najmniej chroniona część ciała każdego zwierzęcia. Nie czekał jednak na efekty. Kiedy tylko pocisk zwolnił cięciwę Hans nakładał drugi gotowy razić bestię, aż ta padnie.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 08-01-2016 o 11:02. Powód: literówka, styl
Dhratlach jest offline  
Stary 08-01-2016, 15:31   #296
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Szło aż za dobrze! Początkowo Hans Apfel nie mógł uwieżyć we własne kaprawe szczęście, bitwa trwała w najlepsze, zieloni starali się jak mogli i dostawali łupnia aż miło... wszystko wyglądało na to, że przeżyje!
Wybrał sobie bezpieczne miejsce, z dala od najgorszych walk i spokojnie pakował jeden szyp za drugim gdzieś tam w nacierającą masę.

Oczywiście fortuna to wredna dziwka i zbyt długo dobrze być nie mogło. Że paru zielonych wdarło się za mury, dobrze! Nikogo nie zdziwią zagrabione rzeczy. Ale wiwerna? I to w dodatku *ich* wiwerna, widać było po spuchniętym brzuchu, obrzyganym pysku i obsranym zadzie.
A bodaj zdechła głupia kreatura!
Kieska zobaczył, że szef pokazuje mu wiwernę. Na mleczne cyce Shalyi, ostatnie co bym zrobił to rzucił się na bestię, pomyślał ex-mytnik i pobiegł w te pędy do obsługujących balistę krasnoludów. Co jak co, ale jak obrócą maszynę, powinni raz-dwa wyprawić poczwarę w objęcia Morra... czy gdzie tam lezą takie plugastwa po zgonie.
- Rozwalcie to w cholerę! - przekrzyczał zgiełk bitwy Kieska, drąc się do głównego bombardiera, pokazując mu bestię - da się?
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 08-01-2016, 18:40   #297
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Gunther stał gdzie mu kazali, chował czerep gdy mu kazali rąbał gdy mu kazali, później rąbał już bez rozkazów, bo kapral dostał strzałą i spadł z muru, a zielone tałatajstwo wcale nie miało ochoty dać za wygraną. Jak szła obrona nawet się nie zastanawiał, tylko czasem rzucił okiem, czy wokół niego nie zrobiło się za luźno i czy to przypadkiem nie czas by ustąpić miejsca jakiemuś bohaterskiemu durniowi co to samo jeden spróbuje odeprzeć natarcie.

Jakoś tak się zdarzyło, że poza nieszczęsnym kapralem wielu nie wybrało się na tamten świat to i Gunther nie chciał przerywać dobrej passy, więc młócił dalej jak która pokraka pokazała mordę na wyciągnięcie młota.

W końcu jednak sytuacja obróciła się na ich niekorzyść. Przeklęty gad spadł na faktorię wzbijając kłęby kurzu, zgiełk i lament. Dramatyczne wrzaski sierżanta i świst szabli, którą wywijał jakby co najmniej próbował na niej odlecieć, zwróciły uwagę wielkoluda. Weissberg kierował ich do walki z potworem. Ha! Jeszcze czego? Mało to w portki nie narobił jak ostatnio miał się z potworem mierzyć, a teraz tak otwarcie do walki?

A może to nie do niego wołał sierżant? Wykidajło uchwycił się tej myśli, jednak konfrontacja z rzeczywistością szybko zweryfikowała dramatyczną próbę uniku od odpowiedzialności. Wokół niego nie było już niemal nikogo, bo ta część obrońców która nie padła polazła głupio zginąć gdzie indziej i stał na murze samo jeden, jeśli nie liczyć jednego siwego dziada z włócznią, który z podobnie nietęgą miną rozglądał się dokoła. Chcąc nie chcąc warknął na niego by ruszył dupę i polazł z nim na ulice.

Smok, noż kurwa mać, smok...

Leuden nie miał specjalnego planu, ledwo tyle by trzymać się poza zasięgiem zabójczego ogona i zębatej paszczy. Miał też dekokty, które czekały swego momentu. Może to był ten moment? Ta, jeśli przyjdzie mu walczyć z potworem niechybnie sobie taki na krzepę łyknie. Stwór miał na placu za wiele miejsca dla siebie, dlatego też Wykidajło największą swoją szansę widział w trzymaniu się którejś z wąskich uliczek. Jeśli gad na niego ruszy niechybnie ugrzęźnie w zaułku, może nawet zwali sobie cały budynek na łepetynę, a wtedy pozbawienie go żywota nie będzie takie trudne. Chyba...
 
Dziadek Zielarz jest offline  
Stary 09-01-2016, 00:08   #298
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Myśliwy starał się jak mógł, by uzyskać czystą linię strzału nie zbliżając się w bezpośrednie pole rażenia maszkary, ale zabudowa grodu była wąska, wszędzie było pełno barykad, wozów i częściowo spanikowanych mieszczan. Dodatkowo wielkie cielsko szalejącej w alejkach bestii coraz to zasłaniały ściany gęsto skupionych zabudowań i biedacy, próbujący sięgnąć ją bronią.

Hans strzelanie d20(-10 za przeszkody)= 13 porażka


Trzy razy relokował się, by nadążyć za pochodem bestii i uzyskać czysty strzał, ale za każdym razem szansa na trafienie była malutka i chybiał. Nie miał też nikogo, kto kryłby jego plecy, bowiem jego towarzysze najwyraźniej postanowili działać osobno.

Hans percepcja d20(+3 za dekokt)= 19 porażka
Goblin WW d20(+3 za broń ww przeciwko broni dystansowej)=11 sukces!
Hans obrona WW (-3 za to co powyżej)= 15 porażka
Hans sprawność d20=14 porażka
-5 do wszystkich testów


Wrzawa bitwy huczała wszędzie wokół niego, w niebo bił dym, coraz to przepychali się koło niego jacyś spryskani krwią miejscowi. Stracił uwagę. Mały, szybki niczym błyskawica goblin spadł na niego zupełnie niespodziewanie i z morderczą skutecznością, akurat wtedy, gdy myśliwy z wielkim skupieniem celował w miotająca się po faktorii maszkarę. Hans chciał odskoczyć lecz zdołał jedynie nieporadnie zasłonić się łukiem. Nieskutecznie. Poczuł jak małe, ale ostre jak brzytwa ostrze przecina jego pierś, kończąc cięcie głęboko pod pachą. Mała zielonkawa maszkara skoziołkowała z niego ze zwinnością akrobaty i spięła się do następnego morderczego skoku.

***

Tymczasem Kieska pędził po murach jak oszalały, by zdążyć dotrzeć do khazadów nim bestia wybije znaczniejszą część obrońców.

Kieska sprawność d20(-2 za rany +2 za niwelację obrażeń przez dekokt)= 4 sukces!


Nie było łatwo, wszak mury nadal obsadzone były obrońcami. Żywymi, rannymi, martwymi, oraz takimi aktualnie odpierającymi atak wspinających się na mury orków. Biegł więc slalomem, unikając, klucząc i przeskakując nad zwłokami, modląc się, by przypadkiem ktoś nie zepchnął go w dół na twarde kamienie dziedzińca albo broń walczących poniżej. W końcu, okropnie zasapany dotarł w pobliże bramy, nad którą mieściły się dwie balisty krasnoludów.

Machiny dosłownie zasypane były strzałami zielonoskórych, pociski aż chrzęściły pod nogami. Widać było, że to stanowisko przed znaczną część bitwy było dla wroga priorytetem. Mimo wszystko jednak utrzymało się tam kilku żywych brodaczy, którzy właśnie usilnie starali się wyszarpnąć złamany szyp z mechanizmu śmiercionośnej machiny. Gdy zasapany Kieska dotarł na miejsce, właśnie się im to udało i zabierali się za nakierowanie ustrojstwa w stronę jednego z ostatnich przetrwałych trolli.

- A niech mnie! Niech mi kleszcze jaja oblezą, jeśli przepuszczę takiej mendzie! Nie? Kagnar, celujemy w jaszczurzą łajzę, trolle poczekają! -
zawołał jeden z nich, gdy usłyszał od Kieski o wiwernie szalejącej po faktorii. Zaczęli obracać machinę, jednak szybko okazało się, że łożysko nie było skonstruowane do ostrzeliwania wnętrza faktorii, dało się ją obrócić, ale konstrukcja nie pozwalała opuścić jej wystarczająco nisko. Obserwowali bezsilnie jak szalejąca wiwerna wywraca płonący wóz druzgocząc ciała czterech obrońców, którzy się za nim schowali. Ulokowała się tym samym jednak idealnie przy ścianie podniszczonego w poprzednim ataku kamiennego dwupiętrowego budynku przyległego do murów faktorii. Gdyby walnęli raz albo dwa bełtem nad jej głową może i zwaliliby część budynku albo nawet muru bestii na łeb. Problem w tym, że nadal walczyło z nią kilku obrońców, było tam też pełno wypłoszonych cywilów. Możliwe były ofiary postronne.

Krasnoludy miały raczej minę nieskorą do próbowania.

***

Zaś Gunther, jako jedyny umiarkowanie chętny do bezpośredniej konfrontacji ruszył prosto w stronę szalejącej gadziny. Dziad pociągnięty za nim do pomocy już dawno zmoczył gacie, można było więc sądzić, że pomocą będzie ograniczoną.
- J... jestem H... hugo - wydukał do olbrzyma, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.
Ominęli szybko mniejszy placyk ze studnią, na którym toczył się bój między cywilami i grupką wilczych jeźdźców i wpadli w wąską alejkę, mając nadzieję, że prowadzić będzie z grubsza w stronę maszkary. I wtedy wykidajło usłyszał za sobą przeszywający, niemal zwierzęcy kwik. Olbrzymi szary wilk powalił Hugona na ziemię i rozrywając mu nogę zaciągał z powrotem w stronę miniętego placu. Skrajnie przerażony dziad popatrzył się na Gunthera błagalnie i wyciągnął w jego stronę trzęsącą się dłoń. Po wielkich zębiskach bestii i potężnych mięśniach pracujących pod sierścią widać było, że przynajmniej męczarnia biedaka nie potrwa zbyt długo. Tymczasem z dokładnie przeciwnego kierunku dochodził dziki ryk wiwerny i krzyki mordowanych.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 09-01-2016 o 01:00.
Tadeus jest offline  
Stary 09-01-2016, 09:51   #299
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Z gruzu ludzia odgrzebiesz, z brzucha jaszczura nie! Wal! - wydarł się Kieska na krasnoluda. W końcu stracił cierpliwość, złapał za wichajster zwalniający cięciwę i szarpnął, po czym nie czekając na efekty złapał tarczę po jakimś poległym i osłaniając się nią od zielonoskórego ostrzału pobiegł na lepszą pozycję do ostrzeliwywania bestii. Lepszą znaczyło oczywiście bezpieczniejszą, nie skuteczniejszą.

Dziwić mogło dlaczego po pierwszym strzale Kieska uciekł od balisty, ale na zdrowy mytniczy rozum miało to sens. Raz - krasnale pewnie będą kontynuować i bez niego. Dwa - wywern głupi nie jest i teraz na machinę się wkurzy, lepiej nie być blisko. Trzy - jak będą ofiary postronne, będzie można się wyprzeć i zwalić na kurdupli. Same dobre powody i to nie wspominając o strzałach, które jak muchy do gówna leciały w kierunku krasnoludzkich balistyków...
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 09-01-2016, 10:58   #300
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Ostry ból wyraźnie przywrócił Hansa do ponurej rzeczywistości. Nie spodziewał się, że zielona plaga tak szybko znajdzie się na murach, a tym bardziej dotrze do niego. Mała pokraka odskoczyła po zadaniu ciosu i była jak najwyraźniej chętna go dobić patrząc po wykrzywionej w plugawym uśmiechu twarzy.

Ledwo trzymał broń. Wiedział, że za późno było sięgać po miecz. Był na to wyraźnie za bardzo osłabiony. Jedyna opcja to było strzelać na drastycznie niski dystans, ubić goblina i wycofać się do baszty. Mógłby co prawda spróbować najpierw się wycofać, ale cios w plecy pozbawił by go życia, przy ogromnym szczęściu przytomności. Więc oddał szybki strzał w swojego przeciwnika robiąc krok w tył w kierunku baszty.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172