Praudmoore poklepał Doca po ramieniu.
- No i żyjemy. Teraz trzeba tylko ogarnąć Ryśka i możemy albo śledzić Polę albo spróbować wrócić do mieszkania mojego hosta. Koleś miał coś wspólnego z tym całym szajsem, w którym siedzimy. Może tam coś będzie.
Will był w kropce. Wiedział, że samo nic się nie zrobi, a on miał czas tylko na jedną akcję na raz. W końcu będzie się musiał obudzić, więc nie ma za wiele czasu.
- Czas nam spierdala - zwerbalizował swoje obawy. - Ciebie lepiej stąd zabrać, zanim coś odpierdolisz, ale wypada powiedzieć Ryśkowi, o czym myślimy.
Zgarnął kolegę ramieniem i zaczął iść w stronę, z której przyszli. Oczywiście cały czas rozglądał się czujnie, czy przypadkiem nie nadzieją się na zaalarmowaną ochronę lub niechcianych w tym momencie "znajomych". |