Gdy każdy z Wybranych po kolei krwi swej upuścił, świat zamarł, a ich otoczyła cisza. Kolory zblakły, zszarzały, to zaś, co ich otaczało, przestało mieć znaczenie. Moc, która w nich tkwiła, połączyła się z mocą drzewa będącego Filarem. Ten zaś rozbłysł niczym białe słońce, oślepiając, a jednocześnie pozwalając na to, by spojrzeli w dal i w przyszłość, która na nich czeka.
Widok do napawających nadzieją nie należał. W krainie istniało tylko jedno miejsce, do którego obraz jaki ujrzeli pasował. Złote Piaski. Jedyna pustynia Rivoren, pożerająca znaczną część terytorium Veroni i będąca pozostałością starcia pomiędzy Odwiecznymi a Darkarem. Martwa, bezwodna i zabójcza zarówno w dzień jak i w nocy. Magia nie mogła im tam pomóc.
- Filar został odnowiony. Powróćcie do swego świata. - Cichy głos ducha wdarł się do ich umysłów burząc zastój wywołany dzieleniem się mocą. Na powrót mogli oddychać, na powrót mogli się poruszać i widzieć. Właścicielka głosu skinęła im głową z szacunkiem.
- Dziękuję wam. Idźcie teraz i zbierzcie siły przed kolejnym wyzwaniem, które na was czeka - co mówiąc wskazała na łuk, łudząco podobny do tego, pod którym przechodząc znaleźli się w Ogrodach. Ich towarzyszy nie było nigdzie widać, poza stojącą samotnie Tenaris, która wiernie czekała na swego Wybrańca.
*****
Gdy przekroczyli bramę, która miała ich na powrót sprowadzić do świata żywych, nie powitał ich widok Srebrnego Lasu, którego mogli się spodziewać. Miast w miejscu, z którego weszli do Ogrodów, znaleźli się na niewielkim dziedzińcu otoczonym wysokimi murami. W centralnym jego punkcie znajdował się basen, otoczony z jednej strony bujnymi, zielonymi krzewami. Na ich spotkanie wyszła spowita w czarną szatę kobieta.
- Witajcie Wybrani, Towarzyszko - skłoniła przed każdym głowę. -
Witajcie w świątyni Tahary.
- Trochę wam to zajęło - Sitar, który wyłonił się zza pleców kobiety, wyglądał na dość zadowolonego z życia człowieka.
- Dobrze tu karmią i mają wygodne łóżka. Riv powiedziała, że zostaniemy do rana. Nie pokazywałbym się jej na twoim miejscu. - Ostatnie słowa skierował do Kred’a, szczerząc przy tym zęby.
- Ma ochotę mordować.
- Zaprowadzę was do waszych komnat. - Kapłanka odczekała, aż najemnik przestanie mówić i dopiero wtedy głos zabrała.
- Wkrótce podamy obiad.