Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2016, 18:54   #33
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Z pyska wilkołaka wyrwało się stłumione warknięcie, gdy jego sen został przerwany. Nie spodziewał się gości z samego rana. Poza tym musiał przyznać, że ponownie został zaskoczony. Nie usłyszał, że ktoś zbliża się do jego drzwi. Argen zdążył się już dowiedzieć, że życie w miastach miało jeden ważny dla niego minus. Mianowicie tak duża ilość stworzeń przebywających w jednym miejscu wytwarzała nieustanne dźwięki i hałas, który nakłada się na siebie. Takie natężenie szumu utrudniało wyodrębnianie dźwięków, które zwiastowały prawdopodobne zagrożenie. Argen, by uniknąć postradania zmysłów od nadmiarów bodźców w miastach, musiał nauczyć się ignorować większość tła. To sprawiało, że stawał się coraz mniej czujny. Warspine nie mógł się już doczekać, aż opuszczą Barduk. W dziczy nie tak łatwo będzie go podejść.

Pukanie i drapanie nie ustępowało, toteż Argen zerwał się z posłania i wyciągnął miecz. Następnie pochylony cichym krokiem podkradł się pod drzwi i przystawił do nich ucho, nasłuchując oraz intensywnie węsząc. Jego prawa łapa nerwowo zaciskała się na rękojeści broni.
Kimkolwiek był ów poranny gość, poza pukaniem i drapaniem, zachowywał całkowitą ciszę. To pierwsze powtórzyło się ponownie. Drugi jednak już nie.
Nocny Kieł nie był pewien, czy życie w mieście otępiło jego zmysły, czy nieznajomy tak dobrze się maskował. Zdradzał go jednak pewien zapach, którego nie był w stanie ukryć. Jakby… psa?
Alethi chciał zapytać, kto przerywa jego spokój, ale ostatecznie się powstrzymał. Gdyby ktoś chciał go zaatakować, na pewno nie zacząłby od dobijania się do drzwi. Wilkołak odryglował ostrożnie zamek, otworzył drzwi i szybko się cofnął, wciąż trzymając swój miecz skierowany ostrzem do ziemi.
Uniesiona ręka opadła, gdy jej właścicielka zauważyła, że nie bardzo ma w co dalej uderzać.
- O rany - sapnęła, przyglądając się mu wyraźnie zaskoczona. - Ale ty masz wielkie… wielki miecz - oświadczyła Nana uśmiechając się wesoło.
Warspine przystanął wyraźnie zdziwiony. Potrzebował chwili, by połączyć istotę unoszącą się w powietrzu za pomocą małych, zgrabnych skrzydełek ze swoją pamięcią. Nana, druga wróżka, którą Argen miał okazję poznać na spotkaniu. Wilkołak spojrzał w dół i dostrzegł również psa, którego zapach wcześniej wyczuł. Wyglądał dość przyjaźnie, co zaskoczyło Nocnego Kła. Zazwyczaj zwykłe psy stroniły od wilkołaków, ten jednak zdawał się beztroski. Zapewne miało na to wpływ wychowanie przez wróżkę.
- Jest odpowiednich rozmiarów. Nie nosiłbym go, gdyby był za duży. Broń musi być poręczna i dobrze leżeć w łapie - odpowiedział, przerywając swoje osłupienie. Zaraz też zrobił krok w bok i oparł stal o łóżko. - Nana, jeśli dobrze pamiętam. Coś się stało? Przysyła cię twoja siostra?
- Dobrze pamiętasz - odparła, wlatując do pokoju, a za nią poczłapał pies. - Nikt mnie nie przysłał. Sprawdzam, czy wszyscy wstali i się przygotowują. Naresia się wścieknie, jak będzie musiała czekać - dodała, siadając na stoliku.
- Nie ma obaw. Nie noszę ze sobą nadmiaru sprzętu. Tylko się ubiorę i jestem gotowy. Naresia przewidziała jakąś zbiórkę? - zagaił, odwracając się od wróżki na chwilę, by uporządkować swoje posłanie.
- Nie - padła krótka odpowiedź. - Pewnie wpadnie i zacznie się wydzierać, dlaczego nic nie jest gotowe. To bardziej w jej stylu.
- Rozumiem - odpowiedział, krytycznym okiem rozglądając się po pokoju. Upewniał się, czy jego pobyt w tym pomieszczeniu nie wyrządził żadnych szkód. Potrzebował lat praktyki, by nauczyć się korzystać z ludzkich siedzib. Początki były trudne i często kończyły się połamanymi meblami, rozdartymi fotelami i zerwanymi zasłonami. Cywilizowanie się to ciężki proces, przynajmniej dla wilkołaka.
Ku jego uciesze zauważył, że robi się w tym coraz lepszy. Tym razem nikt nie pośle jego tropem zbirów, którzy będą próbować wyciągnąć od niego pieniądze za odszkodowanie.
- W takim razie musimy ją ubiec. Pomożesz mi, Nano?
- To będzie raczej proste - odparła, ponownie wzbijając się w powietrze i podlatując dość blisko wilkołaka. - Jeszcze jej nie obudziłam - puściła do niego oczko.
- Dobrze - odpowiedział, prostując się i zakładając łapy za plecami. Ton jego głosu stał się wyraźniejszy. - W takim razie przeleć się do pozostałych i oznajmij im, że zbiórka za pół godziny na dole. Niech będą spakowani i gotowi do drogi. Jeśli się pośpieszą, zdążą zjeść śniadanie. Spóźnialscy zjedzą po drodze. - Argen nawet nie zauważył, kiedy wskoczył w rolę lidera. A był nim przez lata. W Rodzinie dowodził Trzecią Wartą, oddziałem łowców bestii, którzy patrolowali Matr, wypełniając swój święty obowiązek. - Postaram się też kogoś odwiedzić.
- Jakby to powiedzieć - zaczęła, oddalając się tym razem nieco. - Jesteś ostatni. Pozostali są albo w trakcie śniadania, albo już po. Nawet księżniczka już wstała.
- Och… - westchnął wyraźnie zmieszany. - W takim razie… - tym razem jego głos stał się mniej pewny i stracił swą hardość. - Daj mi minutę. Zjem po drodze - mówiąc to już zaczął przerzucać swój bagaż na łóżko, by zaraz go związać i spakować.
- Nie musisz się spieszyć. Nie obudzę jej jeszcze przez jakiś czas. Jak za wcześnie wstanie, to nie da nam żyć przez większą część drogi. Nunu chodź - zwróciła się do psa, wdzięcznie opadając na jego grzbiet. - To my się zmywamy. Jak coś - nas tu nie było.
Argen skinął wróżce łbem, ale już nic nie odpowiedział, nie przestając pakować swojego sprzętu.

Minęła minuta a Warspine stał już w większości ubrany. Zawiązywał ostatnie rzemienie ochraniaczy i dopinał klamry napierśnika. Upewniając się, że nic nie zostawił, przerzucił swój skromny bagaż przez grzbiet i skierował się na parter „Kogucika”. Przy odrobinie szczęścia zdąży jeszcze coś przekąsić.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline