Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2016, 15:31   #296
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Szło aż za dobrze! Początkowo Hans Apfel nie mógł uwieżyć we własne kaprawe szczęście, bitwa trwała w najlepsze, zieloni starali się jak mogli i dostawali łupnia aż miło... wszystko wyglądało na to, że przeżyje!
Wybrał sobie bezpieczne miejsce, z dala od najgorszych walk i spokojnie pakował jeden szyp za drugim gdzieś tam w nacierającą masę.

Oczywiście fortuna to wredna dziwka i zbyt długo dobrze być nie mogło. Że paru zielonych wdarło się za mury, dobrze! Nikogo nie zdziwią zagrabione rzeczy. Ale wiwerna? I to w dodatku *ich* wiwerna, widać było po spuchniętym brzuchu, obrzyganym pysku i obsranym zadzie.
A bodaj zdechła głupia kreatura!
Kieska zobaczył, że szef pokazuje mu wiwernę. Na mleczne cyce Shalyi, ostatnie co bym zrobił to rzucił się na bestię, pomyślał ex-mytnik i pobiegł w te pędy do obsługujących balistę krasnoludów. Co jak co, ale jak obrócą maszynę, powinni raz-dwa wyprawić poczwarę w objęcia Morra... czy gdzie tam lezą takie plugastwa po zgonie.
- Rozwalcie to w cholerę! - przekrzyczał zgiełk bitwy Kieska, drąc się do głównego bombardiera, pokazując mu bestię - da się?
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline