Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2016, 19:46   #19
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Mirosław Karaban zwany “Obszczyfurtkiem”, ajatollah mieszania

Szczep: błękitnokrwiści
Prawdziwa Twarz: Pan Protektor
Atrybuty: Mirek miał twardą szkołę życia, która nie czyniła jego drogi usłanej papierem toaletowym. Tylko dzięki swej wielkiej sile i gabarytom potrafił ocalać resztki chomikowanego wina przed rozjuszoną niedopitą hordą wykolejeńców z jaką miał przyjemność wpędzać swą wątrobę w stan wiecznej i zaprawne słusznego statusu biednego szczątka. Również ogromna wytrzymałość na różne aury sprawiła, że dumnie przemyka ulicami. Czy to mówimy o aurze mrozu na poziomie “pizga złem” przezywanej w swoim kartonie, czy to o aurze policyjnych pałek gdy w stanie pomorczności pomylił furtkę z otwartymi drzwiami radiowozu.

Tło: Pan Mirosław był światowej sławy artystą-bezrobotnym, wciąż walczącym z bezdusznym społeczeństwem pragnącym odwieść go od niebanalnego talentu związanego z asertywnością w pośredniaku doprowadzoną na szczyty profesjonalizmu. W swej sztuce spełniał się bezbłędnie ciągnąc zasiłek i rentę przez okres tak długi, że obrastał w legendy. Niestety w kilkanaście lat po śmierci matki brak pewnych przystosowań socjalnych związany z brakiem przygotowania rodzicielskiego do samodzielnego życia po pięćdziesiątce, zaowocował dość zażyłą ale krótkotrwałą znajomością z komornikiem sądowym jaki poszerzył jego horyzonty o budowę mieszkań z kartonów.

Pan Mirosław doświadczenie to przetrwał dzielnie i robił dalej to do czego zdaje się został powołany, toteż unikaniem pracy oraz iście Chrystusową zagrywką zamiany wody w wino. W prawdzie z braku pewnych predyspozycji zamiast wody używał do tych cudów wyżebrane drobne, ale życie leniwie płynęło dalej. A jak coś płynie, znaczy się jest dobrze co wie każdy lokator podmościa i kanałów ciepłowniczych.

Z czasem zyskał pewien szacunek na dzielni uporczywymi staraniami do osiągnięcia swoistej nirwany prowadzącej do oświecenia w kwestiach relacji płyn-organizm. Wielokrotnie do swych eksperymentów używał asystentów badań, którzy nie do końca z własnej woli zaopatrywali laboratorium mieszczące się w przełyku Pana Mirka. Choć prawie nigdy nie używał siły z wyjątkiem pojedynczych przypadków jak ta sprawa z gazrurką, jednak wiedząc gdzie ją wsadził społeczeństwo “wyznawców losu” spuściło na to zasłonę milczenia okrytą kryptonimem tabu.

Z racji uporczywego dążenia do prawdy i podziębionego pęcherza, Pan Mirosław szybko na dzielni został obdarzony kryptonimem “Obszczyfurtek”. Pseudonim ten budził i budzi zasłużony autorytet u roninów społecznych, zaś panikę i przerażenie tych pań jakie przed ogrodzeniami nielicznych domków jednorodzinnych hodują kiepsko utrzymaną zieleń i kwiaty (kiedyś utrzymaną całkiem nieźle, ale to były czasy przed Panem Mirosławem).
Często można go zobaczyć jak dumnie przygarbioną zwalista i wielką sylwetkę godnie chybocze krokiem węża za swym wózkiem dziecięcym w który ładuje złom, papier i aluminium.

Zawsze skory i chętny do pomocy co zaowocowało kilkoma szczerymi przyjaźniami jakie zawiązać się mogą tylko wśród awatarów szczęścia rozsiewających aurę przetrawionego trójsiarczanuwinogrona i alternatywy mydła.

Zdolności miszczowskie:
  • Kultura picia (specjalizacja: mieszanie eliksirów), Pan Mirosław z niejednego pieca jadł popiół aby zrozumieć jaka mieszanka spalonego drewna z plastikowymi opakowaniami po kefirach wspomogą jego zacny organizm z szaloną walką jaka odbywała się czasem w jego trzewiach po zgodnym połączeniu świętym węzłem małżeństwa kilku rodzajów win i niebieskiego płynu przepuszczanego przez razowiec. Starozytna mądrość pokoleń krązy w jego żyłach wyniesiona zarówno z pseudolaboratoryjnych doświadczeń przeprowadzanych za garażami blokowiska, jak i przegranych starć w o jednym hauście za daleko, oraz mistycznych objawień po zbełtaniu wykradzionego wina mszalnego z oranżadą typu Helena. W wiedzy o tym jak i co nalezy pić porównywać go można do Kasi Tusk wybierającej kreacje ze swej szafy. Jest to wiedza ciężka dla jego barków, jednak kompletna.
  • Zastraszanie (specjalizacja: kopsnij grzdyla), “Obszczyfurtek” nigdy nie doszedł do prawdziwej sławy ani bogactwa a zamienianie złomu w wino opanował na dość średnim poziomie. Póki nie zaczął radzić sobie w twardych warunkach ulicy na której o dziwo tak o (mimo powiedzenia) wino nie leży, zmuszony był sięgać do argumentów innych niż “Panie kierowniku, sprawę mam….”. Przez pewien czas był postrachem okolicznych żuli z paniką przemykających zaułkami dzielni z resztkami nektarów w obłych butelkach tulonych do piersi. Mirkowi się nie odmawiało, bo miał to coś w oczach, a czasem i ślinie głodu toczonej po brodzie. Umiejętności nabyte w ten sposób ewoluowały wychodząc poza wąska specjalizację choćby na poziom zostawienia tego obitego psa w spokoju gdy Pan Karaban prosił z gazrurką w ręku. Lub szykowania się do epickiej wyprawy w nieznane gdy poprosił grzecznie o “spierddalanie i zostawienie go w spokoju”.[/i]
Zdolności eksperckie:
  • Sztuka walki: rzut kotem w ryj: Każdy żul ma sój własny nieczysty cios jak “złapanie za kranik” czy “strzał palcem w oko”. Dla Pana Mirosława są to jednak (choć skuteczne) zagrywki zbyt poniżające. Wedle stoickiej filozofii “Obszczymurka” jeżeli nieczysta zagrywka ma zrobić krzywdę, per saldo winna pochodzić od ręki kogoś innego. Albo łapy. Albo najlepiej pazura. W sytuacjach ekstremalnych Mirek “się odwija” wiernym “Szczurogwałtem” zwykle drzemiącym za połami jego korzuszka. Szczurogwałt tego nie lubi i daje upust swemu rozczarowaniu kreując przerażenie u tego kogo dotyczyło miotnięcie jak również gustowne sznyty w przestrzeni przedniej osłony czaszki, rzadko trwałym oślepieniem delikwenta. Zwykle potem ucieka na drzewo czyniąc niestety manewr jednorazowym w danej bójce, choć Obszczyfurtek bardzo stara się nauczyć sierściucha powrotu w takich sytuacjach co (gdy się uda) zmieni ten manewr w dostępny jedynie największym żulom z Antypodów.
  • Sztuka przetrwania
  • Miejskie opowieści
    Autorytet*
Wino Power
  • Szlacheckie 5 (Legendarny szlachcic)
  • Kapitańskie 1 (Naskocz mi)

Wady i Zalety:
  • Czworonożny przyjaciel: Pan Szczurogwałt jest starym wyleniałym kocurem o zaropiałych oczach i poszarpanych uszach i masie pcheł. Jest lekko niedowidzący i przeraźliwie chudy, choć w duszy drzemie w nim prawdziwy bydlak. Dla Obszczyfurtka jest swoistą jednorazową amunicją w rękoczynach (jak wyżej) ale i źródłem jedzenia. Najczęściej przepija wszystko przez co nie zostaje na jedzenie, ale jakże inaczej brzmi ”Kierowniku, romansik mam…” od ”Kierowniku, no nie dla mnie, kup pan choć kotu puszkę karmy za złoty pinsiąt.”. Taki łup dzielą pomiędzy siebie równo w proporcjach wprost wyliczanych z masy wagowej, choć obaj w tej materii wzajemnie się notorycznie oszukują. Pan Szczurogwałt zazwyczaj podróżuje za połą spranego polara Pana Mirosława, lub dumnie rozpiera się na wózku na złom.
  • Twardogłowy inaczej: Doświadczenia Pana Mirka w poszukiwaniu mądrości i oświecenia w sprawie nektarów godnych mistrzów, Doprowadziły jego komórki mózgowe na skraj paranoi. Obszczymurek jest zapewne kamieniem filozoficznym neurologów w kwestiach naturalnej obrony neuronów przed zagrożeniem zewnętrznym. A zagrożenie to czycha wciąż powracając z każdym transportem krwi obciążonej wspomnieniem paktu: Przełyk-Zolądek-Nerki. Mózg Pana Mirka jest niczym szczur zagoniony w kąt, niby Szalony Koń pod Little Big Horn, niczym Jagiełło pod Grunwaldem. Potrafi wygrywać naprawdę epickie starcia z tym co płynie w żyłach nawet w najbardziej nierównych bojach i okolicznościach.
  • Święty Mikołaj: Uwielbienie dzieci wiąże się cały czas z chęcią czynienia dobra względem pociesznych milusińskich. Niestety gdy ktoś podsłucha konfidencjonalny ton żula mówiącego do małej Zuzi Pokażę ci kotka” w trakcie odchylania poły polara… prowadzi czasem do nieporozumień.Nie pomaga tu też fakt, że Pan Mirek nie zawsze ma przy sobie cukierki, ale w jego wózku pełnym gazet i złomu zawsze znajdzie się sponiewierana gazetka porno lub zardzewiały scyzoryk jakim posiadający dobre serce i brak złych intencji żul podzieli się z przedszkolakiem.
  • Mendy: Długoletnia przyjaźń ze Szczurogwałtem sprawiła, że pchły sierściucha normalnie gardząc krwią ludzką uznały jednak teren będący Panem Mirosławem, za teren swych łowów. Być może ma tu coś na rzeczy struktura krwi Obszczyfurtka wciąż upgradowana takim składem przetwarzanych płynów jaki nie śnił się niektórym filozofom. Pan Mirek wykształcił mechanizm obronny w postaci własnych wszy jakie czasem staczają srogie boje w obronie własnego terenu. Same w sobie nie osłabiają Obszczyfurtka, jednak nader często przegrywają z lepiej zorganizowanym i uzbrojonym przeciwnikiem przez co na biednym żulu pożywiają się oba stada.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline