Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2016, 00:08   #298
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Myśliwy starał się jak mógł, by uzyskać czystą linię strzału nie zbliżając się w bezpośrednie pole rażenia maszkary, ale zabudowa grodu była wąska, wszędzie było pełno barykad, wozów i częściowo spanikowanych mieszczan. Dodatkowo wielkie cielsko szalejącej w alejkach bestii coraz to zasłaniały ściany gęsto skupionych zabudowań i biedacy, próbujący sięgnąć ją bronią.

Hans strzelanie d20(-10 za przeszkody)= 13 porażka


Trzy razy relokował się, by nadążyć za pochodem bestii i uzyskać czysty strzał, ale za każdym razem szansa na trafienie była malutka i chybiał. Nie miał też nikogo, kto kryłby jego plecy, bowiem jego towarzysze najwyraźniej postanowili działać osobno.

Hans percepcja d20(+3 za dekokt)= 19 porażka
Goblin WW d20(+3 za broń ww przeciwko broni dystansowej)=11 sukces!
Hans obrona WW (-3 za to co powyżej)= 15 porażka
Hans sprawność d20=14 porażka
-5 do wszystkich testów


Wrzawa bitwy huczała wszędzie wokół niego, w niebo bił dym, coraz to przepychali się koło niego jacyś spryskani krwią miejscowi. Stracił uwagę. Mały, szybki niczym błyskawica goblin spadł na niego zupełnie niespodziewanie i z morderczą skutecznością, akurat wtedy, gdy myśliwy z wielkim skupieniem celował w miotająca się po faktorii maszkarę. Hans chciał odskoczyć lecz zdołał jedynie nieporadnie zasłonić się łukiem. Nieskutecznie. Poczuł jak małe, ale ostre jak brzytwa ostrze przecina jego pierś, kończąc cięcie głęboko pod pachą. Mała zielonkawa maszkara skoziołkowała z niego ze zwinnością akrobaty i spięła się do następnego morderczego skoku.

***

Tymczasem Kieska pędził po murach jak oszalały, by zdążyć dotrzeć do khazadów nim bestia wybije znaczniejszą część obrońców.

Kieska sprawność d20(-2 za rany +2 za niwelację obrażeń przez dekokt)= 4 sukces!


Nie było łatwo, wszak mury nadal obsadzone były obrońcami. Żywymi, rannymi, martwymi, oraz takimi aktualnie odpierającymi atak wspinających się na mury orków. Biegł więc slalomem, unikając, klucząc i przeskakując nad zwłokami, modląc się, by przypadkiem ktoś nie zepchnął go w dół na twarde kamienie dziedzińca albo broń walczących poniżej. W końcu, okropnie zasapany dotarł w pobliże bramy, nad którą mieściły się dwie balisty krasnoludów.

Machiny dosłownie zasypane były strzałami zielonoskórych, pociski aż chrzęściły pod nogami. Widać było, że to stanowisko przed znaczną część bitwy było dla wroga priorytetem. Mimo wszystko jednak utrzymało się tam kilku żywych brodaczy, którzy właśnie usilnie starali się wyszarpnąć złamany szyp z mechanizmu śmiercionośnej machiny. Gdy zasapany Kieska dotarł na miejsce, właśnie się im to udało i zabierali się za nakierowanie ustrojstwa w stronę jednego z ostatnich przetrwałych trolli.

- A niech mnie! Niech mi kleszcze jaja oblezą, jeśli przepuszczę takiej mendzie! Nie? Kagnar, celujemy w jaszczurzą łajzę, trolle poczekają! -
zawołał jeden z nich, gdy usłyszał od Kieski o wiwernie szalejącej po faktorii. Zaczęli obracać machinę, jednak szybko okazało się, że łożysko nie było skonstruowane do ostrzeliwania wnętrza faktorii, dało się ją obrócić, ale konstrukcja nie pozwalała opuścić jej wystarczająco nisko. Obserwowali bezsilnie jak szalejąca wiwerna wywraca płonący wóz druzgocząc ciała czterech obrońców, którzy się za nim schowali. Ulokowała się tym samym jednak idealnie przy ścianie podniszczonego w poprzednim ataku kamiennego dwupiętrowego budynku przyległego do murów faktorii. Gdyby walnęli raz albo dwa bełtem nad jej głową może i zwaliliby część budynku albo nawet muru bestii na łeb. Problem w tym, że nadal walczyło z nią kilku obrońców, było tam też pełno wypłoszonych cywilów. Możliwe były ofiary postronne.

Krasnoludy miały raczej minę nieskorą do próbowania.

***

Zaś Gunther, jako jedyny umiarkowanie chętny do bezpośredniej konfrontacji ruszył prosto w stronę szalejącej gadziny. Dziad pociągnięty za nim do pomocy już dawno zmoczył gacie, można było więc sądzić, że pomocą będzie ograniczoną.
- J... jestem H... hugo - wydukał do olbrzyma, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.
Ominęli szybko mniejszy placyk ze studnią, na którym toczył się bój między cywilami i grupką wilczych jeźdźców i wpadli w wąską alejkę, mając nadzieję, że prowadzić będzie z grubsza w stronę maszkary. I wtedy wykidajło usłyszał za sobą przeszywający, niemal zwierzęcy kwik. Olbrzymi szary wilk powalił Hugona na ziemię i rozrywając mu nogę zaciągał z powrotem w stronę miniętego placu. Skrajnie przerażony dziad popatrzył się na Gunthera błagalnie i wyciągnął w jego stronę trzęsącą się dłoń. Po wielkich zębiskach bestii i potężnych mięśniach pracujących pod sierścią widać było, że przynajmniej męczarnia biedaka nie potrwa zbyt długo. Tymczasem z dokładnie przeciwnego kierunku dochodził dziki ryk wiwerny i krzyki mordowanych.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 09-01-2016 o 01:00.
Tadeus jest offline