Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2016, 10:47   #6
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Dość przystojny młodzieniec który pojawił się w posiadłości Vincenta niespecjalnie wyglądał na kartografa. Solidna i dopasowana do jego postury koszulka kolcza, duża drewniana tarcza , morgensztern przy boku. Do tego lekka kusza wraz z pokaźnym kołczanem bełtów.

Jedynie podręczna torba służąca mu do pracy, plecak wyładowany po brzegi i duży srebrny wisior z symbolem Oghmy spoczywający mu na piersiach nieco psuł wizerunek wojownika - ochroniarza. Tak samo jak i jego postura, która do muskularnych raczej nie należała.

Żywe zaciekawione oczy skierowały się ku genasiemu a następnie ku pomieszczeniu. Zdradzały głód wiedzy tak typowy dla wyznawców Oghma, nie pominęły jednak i zawartości sakiewki, którą otworzył gdy tylko krasnolud wyszedł z pokoju.

Na moment przerwał ową czynność by raz jeszcze spojrzeć na osobnika w pokoju - Jestem Markus. - Przedstawił się z lekkim skinięciem głowy, wyczekując chwilę na reakcję genasiego i będąc gotowym na uścisk dłoni. Nie za wiele wiedział o tej rasie, zwłaszcza jakie stosują zasady kulturowe. Zakładał że pewnie zależy to bardziej od osobnika niż od rasy, ale wolał się nie pomylić. Nie lubił się mylić.

Rzut oka na rodzaj monet w mieszku i typowy dla handlarzy gest ważenia sakiewki w dłoni zdradzał jako taką znajomość w kwestiach finansowych. Dla Markusa od młodości wychowywanego w świecie miar i wag oszacowanie zawartości mieszka nie było niczym nowym. Zazwyczaj pewnie poczekałby z tym na stosowny moment, tym razem jednak ciekawość wzięła górę. Wszak jego własne zasoby finansowe były na wyczerpaniu, rodzina daleko, a nadzieja na jakiś zarobek niemal przeleciała mu koło nosa.

"Jak się nie ma co się lubi, to się tego szuka... " - przeleciało mu przez głowę częste powiedzenie jego ojca, tak typowe dla osób które parały się nielegalnym zdobywaniem dóbr. Markus często zastanawiał się jak doszło do tego że jego ojciec Ramidas zakończył swoją profesję i zajął się handlem, odnosząc w tej dziedzinie dość sporawe sukcesy. Przynajmniej wiedział skąd zebrał cały ten kapitał na otwarcie biznesu...

- A tak właściwie to czego lub kogo szukamy? - zapytał po dłuższej chwili, gdyż sam krasnolud nie raczył mu tego oświadczyć. Zaliczka szybko wynagrodziła mu ów dyskomfort , jednak nie była w stanie zastąpić podstawowych informacji związanych z zadaniem do którego go najęto.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-01-2016 o 15:32.
Eliasz jest offline