Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2016, 15:52   #33
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
W Małej Wódce panowała atmosfera intensywnej pracy i poczucia zbyt małej ilości czasu. Wieśniacy posłusznie znieśli do karczmy kosztowności: głównie miedziaki i srebrniki. Ktoś przyniósł srebrny kielich, ktoś inny złoty sygnet. Sołtys dorzucił swój woreczek z cennymi kamieniami, Olaf zaś sakwę z całym utargiem, jaki aktualnie posiadał. Całości w pieniądzach prezentowało się nieco ponad dwieście sztuk złota i może drugie lub trzecie tyle w kamieniach i dobrach.
Ludzie niechętnie oddawali swój dobytek, który teraz był zamknięty w żelaznym kufrze w karczmie - został tam przeniesiony z magazynu. Kluczyk oddano Ellenie.

W międzyczasie kapłanka natknęła się też na psa karczmarza o którym już tyle się nasłuchała. To był prawdziwy potwór, który był przypięty na łańcuchu za karczmą i przyglądał się wszystkiemu z nienaturalnie inteligentnymi ślepiami - w tym Wielebnej. Tak, to był dokładnie ten sam wilko-worg, którego widziała we śnie.

Wieczór nadchodził nieubłaganie. Skrzynie z magazynu zostały przyniesione przed karczmę i ustawione w prowizoryczną osłonę. Przyniesiono też pniaki, pocięto je na mniejsze kawałki, zaostrzono i zrobiono z nich palisadę pomiędzy skrzyniami. W ten sposób został zabezpieczony ganek. Tylne drzwi do karczmy, za którymi była “buda” psa karczmarza, zostały zabarykadowane, okna zaś zabite deskami. Wszyscy byli bardzo poddenerwowani: jedni co chwilę pytali się WIelebnej, czy aby Sucza Królowa nie zesłała jej dodatkowych wskazówek co do postępowania, inni zapewniali ją o ich żywiowym oddaniu dla Umberlee, a jeszcze inni postanowili pić, żeby nabrać odwagi przed najazdem. Na ganku stało dwóch wartowników i rozglądali się czujnie. Każdy zabarykadował własny dom jak tylko mógł - zresztą napastnicy przecież i tak nie mieli tam czego szukać, skoro wszystkie kosztowności były w karczmie.
Czekali. Tyle dobrze, że była gwieździsta, bezchmurna noc z pełnym księżycem - nawet bez lamp było widać dostatecznie dużo, żeby widzieć z karczmy i wybrzeże z jednej strony i drogę handlową z drugiej.

W tym samym czasie najnowsza załoga “Skarbu Melediny” wypływała właśnie ze statku w szalupie. Reszta załogi robiła zresztą to samo, ale tylko Szczórki płynęły nią na północ, ku Małym Wódkom. Pozostali płynęli na (ponoć) większą zdobyć, Dobrodoszyn.
Znaleźli małą piaszczystą plażę i dobili do niej. Zabezpieczyli szalupę i całą piątką podeszli niepewnie jeszcze trochę na północ. Doszli do urwania stromego wzgórza, skąd zobaczyli swój cel, ukryci za krzakami.

Sześć chat i kaplica, tak jak powiedział Jedynka. Trzy łodzie na pomoście też się zgadzały. Chaty były ułożone wzdłóż drogi, która prowadziła ze wschodu (od szlaku handlowego) do zachodu (do pomostu). Pierwsza chata była nieco większa i najpewniej była karczmą - gdzie indziej ją umieścić, niż najbliżej traktu? Szybko też zlokalizowali wzrokiem magazyn - był najbliżej wybrzeża, po północnej stronie wioski.
Mieli szczęście, że noc była bezchmurna i z pełnym księżycem, bo było widać naprawdę dużo.

Gdzie byli wszyscy mieszkańcy? Spali pewnie, ale… w karczmie nawet światło się nie świeciło, bo z okien nie było widać żadnej poświaty.
- No dobrze, panie dowódco. - Wyszeptał Evamet. - To trzymamy się planu? Pan Jaster do karczmy i robi wywiad? Jak da nam znać, że możemy ruszać?
 
Gettor jest offline