Latharias On wie... Nie był pewien kto, nie był pewien co wie, w ogóle niczego nie był pewien w tej chwili. Przed oczami co rusz przelatywały mu jakieś dziwne obrazy... Wspomnienia? Czyje? Jego? Nie kojarzył ich, nie pamiętał. Z lodowym elfem stało się coś dziwnego. "Lodowy elf" tylko tak mógł siebie nazwać. Kim był? I tylko ten okręt...
Obok leżała szabla. Może się przydać. Chwycił ją w dłoń i popędził, popędził w kierunku- jak mu się wydawało- statku. Kierowała nim jakaś dziwna mieszanina szczęścia i przeczucia. Biegł, co chwila uskakując przed walczącymi na placu. O co się biją? Strzelają w moim kierunku? Co im zrobiłem? - Lathariasie... Nie odchodź...- usłyszał w myślach kobiecy głos, a przed oczami mignęła mu sylwetka wysokiej kobiety, z pewnością nie elfki. Latharias? Czy te słowa były skierowane do niego? Tak więc oto jestem Latharias, pomyślał.
Biegł. To było najwazniejsze.
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |