Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2016, 14:53   #74
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Alan patrzył na Kass jak zahipnotyzowany. Ruchy kobiety budziły w nim pierwotne uczucia, orcza krew szumiała mu w uszach, serce przyspieszyło. Czysto zwierzęce reakcje, cielesne. Ale coś w jego naturze wciąż powstrzymywało go od wykonania ruchu, od dołączenia do tych obrzędów przyjemności. Jakby był niezdolny do podjęcia takiej decyzji. Kass zaśmiała się, ocierając całym swoim ciałem o Valeriusa i nie broniąc mu się dotykać. Była gorąca, rozgrzana od tańca i wirujących wszędzie wokół emocji. Odrzuciła na bok swoje długie włosy, odsłaniając szyję na język, usta i zęby zaklinacza. Spódnica była już tak wysoko, że zaczęła ukazywać łono pozbawione dolnej części bielizny. W głowie półorka pojawił się głos, a także delikatna siła popychająca go w stronę ołtarza.

~Chodź do nas… skosztuj…nie bój się...~


Palce zaklinacza zsunęły się zresztą do łona, pozwoliły już całkiem odsłonić jej kobiecość i krążyły wokół wrażliwego punktu na mapie jej rozkoszy. Druga dłoń zaś zaciskała się na jej piersi miętosiła ją, przy okazji, na oślep próbując wyzwolić ją z tyranii ubrania. Zamglone spojrzenie Valeriusa świadczyło, że całkiem pochłonęła go ta chwila i był w erotycznym transie niemal, pieszcząc pocałunkami szyję i bark Kass… jak i ich połączenie.
Słowa, magiczna sugestia w myślach półorka nakłoniły go w końcu do działania. Zbliżył się, stając tuż przy ołtarzu, mając Kass na wyciągnięcie swoich rąk. Położył dłoń na jej łydce, lecz dotyk był inny niż mogła się spodziewać. Zamiast silnych, napastliwych palców była jedynie delikatna pieszczota, zupełnie niewinna w porównaniu z działaniami zaklinacza. Kass była pochłonięta tak samo mocno, jak oni. Skąpy materiał na piersiach dawał się łatwo podwinąć, odsłaniając w pełni dwie pełne, dobrze pasujące do dłoni piersi. Sutki sterczały mocno, a szerokie aureole wokół nich ściągnięte były w mocnym podnieceniu. Wiatr wnikał w ciała ich wszystkich, rozniecając żar w intymnych sferach. Uniesiona spódnica ukazywała już w pełni ciało kobiety, lśniące w podnieceniu. Niski jak dla półorka ołtarz pozwolił Kass położyć dłonie na głowie Alana.

~Jestem twoja… chcę abyś mnie posiadł…~

Słowa dalej rozlegały się w głowie półorka. Zaklinacz ich nie potrzebował, on to samo czuł na swoich dłoniach pieszczących gorące ciało.
Magia rozbudzała orcze żądze, jednocześnie zagłuszając opory Alana. Po chwili kobieta poczuła wokół talii dwie silne dłonie, bez większego trudu unoszące ją w górę i wyrywające z miłosnego uścisku Valeriusa. Półork posadził Kass na skraju ołtarza i ochoczo zabrał się do rozwiązywania troków u swych spodni. Zaklinacz nie przyglądał się temu temu bezczynnie, zamiast tego kucnął nad posadzoną na brzegu ołtarza kobietą i zabrał się za zdejmowanie z niej górnej części stroju… bez oporów z jej strony pozbawił ją tego kawałka materiału rzucając go na ołtarz niczym ofiarę i kucając jedną dłonią uwalniał własny oręż ze spodni, a drugą pieścił jedną z obnażonych piersi Kass miętosząc ją gwałtownie i namiętnie. Kobieta aż zamruczała, kiedy zabrali się do dzieła. Jej uda same rozchyliły się szeroko, obejmując półorka w pasie, podwinięta spódnica nie zasłaniała nic. I do niczego nie broniła dostępu. Jedna jej dłoń sięgała do torsu Alana, próbując w jakiś sposób pozbawić go górnej części stroju, a druga spoczęła wprost na kroczu Valeriusa. Szybki oddech i zamglone spojrzenie Kass jasno dawały do zrozumienia w jakim stanie się znajdowała.
Zaklinacz poprowadził jej dłoń w dół, aż uchwyciła to, po co sięgała. Sam zaś mając obie ręce wolne zacisnął jej na biuście dziewczyny masując i ugniatając owe krągłości. Był w podobnym do niej stanie zamroczony pożądaniem i ledwo orientował się w tym co się wokół niego działo. Od czasu do czasu zerkał na Elin i Maarin bo były blisko i uśmiechał się lubieżnie. Ale… głównie skupiał się na drapieżnym miętoszeniu miękkich piersi Kass.
Prosta koszula półorka w teorii nie powinna być wielką przeszkodą, gdyby rzeczony półork wykazał jakąkolwiek chęć współpracy. Owładnięty podnieceniem chłopak chciał jednak pozbyć się zupełnie innej części garderoby, więc o ile Kass nie planowała koszuli z niego zedrzeć, to ta miała pozostać na swoim miejscu. Co innego spodnie. Ork uporał się z ostatnim wiązaniem uwalniając swoją męskość. W przypadku Maarin albo Bitaana, egzotyka ich wyglądu była atrakcyjna. Smukłe ptaki, ezoteryczne nimfy i dżiny miały w sobie naturalne piękno. Orki z pięknem nie miały nic wspólnego, przez co i Alana z jego dzikimi rysami nie można było opisać jako wymarzonego kochanka. Miał jednak sześć i pół stopy wzrostu i… cóż, zachowywał proporcje. I prawdopodobnie było to coś, na co Kass liczyła, bowiem uśmiechnęła się i oblizała lubieżnie. Dała sobie spokój z koszulą, zamiast tego mocniej objęła go udami.
- Weź mnie!
Val poczuł jak dłoń zaciska się na jego członku i zaczyna po nim poruszać, niecierpliwie i chaotycznie. Zaklinacz tylko zadrżał i jęknął… zdarzało mu się czuć kobiece palce w tamtym obszarze sprawiające mu przyjemność. Problem w tym, że zazwyczaj owe paluszki radziły sobie z tym lepiej. Niemniej brak fachowości ze strony Kass był zrozumiały w tej chwili, a sam Valerius zbyt otumaniony atmosferą by zdawać sobie w pełni sprawę z sytuacji. No i… miał pod dłońmi miękkie sprężyste piersi, którymi mógł się bawić i których szczyty mógł pocierać prowokująco.
Półork chętnie zareagował na słowa Kass, lecz instynkty nie były wystarczającym zastępstwem dla doświadczenia i potrzebował paru prób nim odnalazł kąt odpowiedni do zagłębienia się w wilgotną szparkę. Kiedy jednak mu się to udało, z entuzjazmem wszedł tak głęboko jak mógł, wydając z siebie pełen zadowolenia warkot i rozpychając wnętrze swej pierwszej w życiu kochanki, która krzyknęła, przyjmując w siebie całą tę całkiem imponującą męskość. Ten pierwszy raz dla Alana był idealny: z kobietą, która wiedziała czego chce oraz była tam na dole odpowiednio już przygotowana na przyjmowanie “gości”. Poczuł jak ściśle go obejmuje i jak gorąca tam jest. Kiedy się w niej zanurzył, położyła się całkiem na miękkim mchu ołtarza, głowę przekręcając na bok i patrząc na członka zaklinacza, ciągle znajdującego się w jej dłoni. Wargi kobiety rozchyliły się, z ust wydobywały stęknięcia przy każdym ruchu półorka, przełamującego opór ciasnego wnętrza. Chłopak, trzymając pewnie jej biodra, narzucił nieśpieszne tempo, jakby chcąc rozkoszować się każdą chwilą tego nowego doświadczenia. Zaklinacz zmienił nieco pozycję klękając w pobliżu jej twarz. Duma zaklinacza stercząc twardo, niczym wyzwanie. Masowana jej palcami czubkiem ocierała się prowokacyjnie o jej rozchylone wargi, gdy Valerius nachylił się ku jej piersiom, masując je, ugniatając i miętosząc… te dwie rozkoszne półkule. Bądź co bądź, Kass nie była pierwszą jego kobietą… zwykle potrafił się więc nimi delektować spokojnie, niczym kielichem wytrawnego wina.

A raczej potrafiłby, gdyby nie wyczuwalna w powietrzu energia Sharess, wżynająca się w głowę i wszystkie te najbardziej wrażliwe miejsca. Kobieta otworzyła szerzej usta, jego męskość co chwilę zanurzała się w nich odrobinę, synchronizując się z pchnięciami półorka. Zamknęła oczy, przyjmując to co jej dawali z wielką przyjemnością, komentując to coraz głośniejszymi jękami. Pomimo tłumienia ich przez Valeriusa. Boska aura miała w jękach Kass duży udział, w innych okolicznościach bowiem miałaby pewnie parę uwag do zdobywającego ją chłopaka. Rozmiar mógł mieć znaczenie, ale niedoświadczenie sprawiało, że ork nadawał całemu aktowi dość wolny i monotonny rytm. Zaklinacz pochłonięty żądzą wywołaną energią Sharess chwycił pukle włosów Kass i mocniej nacierał swą męskością na usta kobiety, zanurzając swą dumę głębiej w ową rozkoszną otchłań otoczoną słodyczą jej warg.
Poczuł, jak te wargi zamykają się na nim szczelnie, otulając w pełni. A tam w środku język zawzięcie zaczął krążyć wokół główki jego oręża. Przez chwilę tak trwała, a potem zaczęła sama poruszać głową, przyjmując go głębiej, szczególnie kiedy pchnięcie Alana nasuwało ją na twardą męskość. Otworzyła oczy, przenikając spojrzeniem półorka. Zdawało się, że słychać jej mentalny, błagalny głos.

~Mocniej… szybciej… Bierz mnie mocniej…~

Ork nie umiał, a może w gruncie rzeczy nie chciał, przeciwstawić się magicznym rozkazom Kass. Czuł jak chętnie przyjmuje go w sobie i podniecało go to coraz bardziej. Kolejne pchnięcia były bardziej zdecydowane, na tyle mocne by kołysać obnażonymi piersiami brunetki.
Zaklinacz zaś podziwiał widoki. Dwie śliczne rozbierające się dziewczyny działały równie mocno na jego libido, co słodkie usta Kass otulające jego dumnie sterczący oręż.
Leniwym ruchem masował poruszającą się pierś brunetki, drugą zaś trzymając Kass za włosy i pomagając jej przy tej pieszczocie jego ciała. Pieszczocie coraz bardziej intensywnej wraz z każdym pchnięciem Alana. Zaczęła pomagać sobie dłonią, obejmując nią męskość zaklinacza i ruszając nią w tym samym tempie, co on wchodził w nią. Wydawała z siebie przy tym stłumione jęki, dając nimi do zrozumienia jak dużą przyjemność dają jej obaj mężczyźni.

~Taak… nie przestawaj…!~

Gorąca grota rozkoszy raz za razem przyjmowała półorka w całości, zaciskając się na nim i potęgując to co odczuwali oboje.
Zielonoskóry poruszał się jak w amoku i nie przestałby nawet, gdyby Kass mu kazała. Warczał przez zaciśnięte zęby, nie potrafiąc przeżywać swej przyjemności w ciszy, która narastała z każdą chwilą, zbliżając się do nieuniknionego finału. Valerius czuł jej pieszczotę coraz silniej, ale nie chciał jeszcze odczuć ulgi. Starał się powstrzymywać usta i zwinny języczek Kass. Wpatrzony w dwie pieszczące się kobiety, delikatnymi szarpnięciami za włosy “flecistki “starał się spowolnić tempo jej pieszczot… jeszcze nie miał ochoty… oddać w jej usta białego trybutu.
Ona jednak bardzo chciała go przyjąć i było ją tak samo trudno powstrzymać jak pchnięcia Alana. Pierwszy raz, na dodatek wspomagany obecnością Sharess, nie mógł trwać dla półorka wiecznie. Nie mógł mieć jednak lepszej partnerki. Doświadczona w tych względach Kass poruszała biodrami, sięgając dłonią na swoje łono i pieszcząc nią zarówno siebie, jak i jego. Z szeroko otwartymi oczami patrzyła wprost na swojego kochanka, na tyle ile umożliwiał jej to zaklinacz.
W końcu Valerius… musiał uznać wyższość Kass i z cichym jękiem napełnił jej usta, swoją lepką i ciepłą rozkoszą, zerkając to na kochankę to na popis dwóch ślicznych kobiecych ciał splecionych w erotycznych zapasach rozkoszy. Półork czując dłoń kochanki jedynie przyspieszył. Jego męskość jakby jeszcze bardziej się powiększyła, a warkot przerodził się w dziki jęk. Owładnięty rozkoszą, docisnął swe lędźwie do rozgrzanej kobiecości i wypełnił ją swym nasieniem.
Kończąc w niej niemal jednocześnie, dali jej to co chciała i czego potrzebowała. Szarpnęła się i członek wypadł z jej ust, ostatnie krople nektaru rozpryskując na twarzy i włosach kobiety, głośno wyrażającej swoje spełnienie. Ciało zadrgało wraz z wytryskiem Alana, wygięło się w łuk, a krzyk rozbrzmiał wyraźnie w całej okolicy, szybko zagłuszony przez pomruk wzmagającego się wiatru. Powietrze przyniosło westchnięcie rozkoszy.
Zaklinacz pogłaskał czule Kass po włosach uśmiechając się do niej, acz i zerkając na dwie figlujące kobiety. Starał się skupić na sobie i sprawdzić… czy jeszcze czuje, czy jeszcze słyszy zew Sharess. Czy może to już koniec.Ork oddychał ciężko, oswajając się ze swoim pierwszym erotycznym przeżyciem. Atmosfera roztaczana przez boginię rozkoszy i magia Kass wciąż zagłuszały wstyd i nieśmiałość Alana, pozostawiając na powierzchni bardziej zwierzęcą naturę chłopaka.
Wysunął się z pulsującego wnętrza, ociekając mieszaniną kobiecych soków i własnych. Obejrzał się wokoło czekając, co teraz nastąpi. Nie nastąpiło nic gwałtownego. Pozostali jednakże ciągle pozostawali złączeni w uściskach miłości, a wiatr nie ustawał, pobudzając i nie pozwalając napięciu zmaleć w wystarczającym stopniu. Kass wydawała się ciągle zamroczona tym co się stało, leżąc z rozchylonymi nogami na skraju ołtarza, z sokami wolno wypływającymi z jej wnętrza.
- Wiedziałam, że mnie nie zawiedziecie - wymruczała do nich, patrząc jednak przy tym na ciągle gotowe przyrodzenie Alana.
- Cieszę że mogliśmy pomóc… masz ochotę na coś jeszcze?- zapytał z kurtuazją Valerius zerkając na inne pary. Nie zamierzał się wtrącać w ich poczynania nie zapraszany, ale popatrzeć było na co.
- Zawsze - odpowiedziała mu z rozmarzonym uśmiechem. Palcem zebrała kropelkę jego soków i wsunęła sobie do ust.
Valerius przesunął palcami po udzie Kass delikatnie muskając jej skórę.
- Więc… wyraź swe życzenie księżniczko. A ten rycerz postara się je spełnić.
Nie mógł wszak wypowiadać się za półorka, ale skoro inni byli zajęci figlami, a Kass nadal chętna to… zaklinacz nie miał powodu by jej odmawiać kolejnych doznań.
Rzeczony półork starał się ogarnąć jakoś w swoich myślach całą tę lubieżną scenę. Wszystkie znane mu wcześniej dziewczyny i kobiety, z wyjątkiem mamy, bały się go albo z niego szydziły. Żądza i cielesna miłość były dla niego pojęciami, które znał, ale których miał nie doświadczyć - był przecież brzydalem i potworem. Teraz, przy ołtarzu Sharess nie tylko widział i słyszał pieszczoty i akty, których wcześniej nawet sobie nie wyobrażał, ale również w nich uczestniczył. Podobało mu się to.
Spojrzał ponownie na Kass, a w jego wzroku kryła się tylko chuć.

Kobiecie więcej nie trzeba było. Bez słowa obróciła się na brzuch, a potem uniosła się na kolana. Spódnica zsunęła się, ale nie podjęła kroków, aby ją zdjąć. Zamiast tego przekręciła tak, aby jej tył znalazł się tuż przed oczami Valeriusa, a następnie opadła na dłonie i oblizała usta, spoglądając na półorczą maczugę.
- Czuję, chłopcy, że nie macie jeszcze mnie dość… nie ograniczajcie się, złóżmy cześć bogini, której ta świątynia została poświęcona…
Valerius podwinął całkiem jej spódniczkę odsłaniając dwie kuszące półkule, chwycił za krągłe pośladki Kass i masując je dłońmi delikatnie ocierał swój oręż o obszar pomiędzy pośladkami dziewczyny. Ta pupa kusiła, ale… czy czarnowłosa dziewuszka była wystarczająco doświadczona. Valerius nie był. Miał dotąd tylko jedną taką okazję w życiu.
Naparł więc kciukiem na perwersyjny otworek Kass i spytał.
- Wolisz tu, czy… tradycyjnie?
Sam widok nagiej Kass, otwartej, wyuzdanej i kusząco oblizującej usta wystarczał, by półork ponownie stawał się gotowy do zabaw. Trochę pokracznie zbliżył się do brunetki, jako jedyny bowiem był dalej ubrany, ze spodniami zaplątanymi wokół kolan. Najwyraźniej jednak umykało to jego uwadze.
Kass zawahała się, lecz na krótko.
- Możesz tam… - jęknęła, czując nacisk palca na swój anus. - Nawilż…
Więcej nie powiedziała. Ubranie Alana umykało też kobiecie, którą obecnie interesowało zupełnie co innego. Opierając się tylko na jednej ręce, drugą uniosła i objęła dłonią członka półorka. Poruszyła nią tak kilka razy w przód i w tył, zerkając w górę, w oczy. I przy okazji posyłając szybki uśmiech Bitaanowi, który zbliżał się z uwieszoną na nim Dią. Zupełnie nagą.
Valerius tylko zerknął na Dię i uśmiechnął się lekko, ale bardziej zajęty był Kass, masując jej pośladki i dając klapsy lewą dłonią, prawą sięgnął między jej uda i zanurzył palce w miejscu najbardziej wilgotnym i śliskim. I poruszył palcami kilka razy energicznie by połączyć przyjemne z pożytecznym.
Kass tak chętnie pieszcząca męskość, która była śliska od dowodów ich wcześniejszej miłości jawiła się orkowi bardzo perwersyjnie. Sprawiło to jedynie, że błyskawicznie stwardniał w delikatnej dłoni do swych pełnych rozmiarów. Oczy dziewczyny jakby hipnotyzowały półorka, nie umiał bowiem od nich oderwać swego spojrzenia, przez co był zupełnie nieświadomy zbliżających się Bitaana i Dii.
Otworzyła szeroko usta i wzięła go pomiędzy swoje wargi, z trudem mieszcząc w nich tę potężną maczugę. A dokładniej: jej fragment. Język zaczął taniec, na tyle ile mógł, a dłoń nie przestawała się poruszać po całej długości, zbaczając co chwilę także na kołyszące się lekko poniżej atrybuty Alanowej męskości. Wypięta ciągle do zaklinacza poruszała biodrami, bez trudu przyjmując jego palce w bardzo mokrą i wręcz kapiącą grotę. Półork zapełnił ją tam aż po brzegi.
Kolejne nowe doświadczenie również przypadło półorkowi do gustu, co skwitował pełnym zadowolenia pomrukiem. Uczucie było inne, mniej intensywne, za to dostarczało więcej bodźców. Przypomniał sobie, co przy tej pozycji robił wcześniej Valerius, więc również wplótł palce między pukle Kass. Tyle tylko, że przypominało to bardziej głaskanie, niż narzucanie tempa. Wielkolud pozostawiał inicjatywę kobiecie.
Zaklinacz przez chwilę bawił się palcami w grocie rozkoszy kochanki, zamglonym spojrzeniem obrzucając jej tyłeczek hipnotyzujący go niemal swymi ruchami. Od czasu do czasu jego świadomość wynurzała się z owych oparów pożądania, by rozejrzeć się dookoła. Potem jednak Valerius znów skupił się na pupci Kass, by musnąć parę razy pomiędzy jej pośladkami. Zastępując pieszczotę jednej dłoni jej mokrego kwiatuszka, drugą dłonią sięgnął ku rozkosznemu otworkowi kuszącemu perwersyjnymi doznaniami, których dotąd poznał raz… kiedy, z kim… w tej chwili pamięć Valeriusa była mętna. Niemniej wiedział co miał czynić. Jeden palec, drugi, trzeci… z uznaniem przyglądał się jak Kass mieści je wszystkie. Była niewątpliwie najbardziej doświadczoną kochanką w grupie. Przy niej Valerius czuł się jak uczniak.

Na pewno pomagała Sharess, której dotyk wyczuwalny w powietrzu, pozwolił Valeriusowi na coś takiego, jak trzy palce wsunięte odrobinę w ten zakazany otworek. Kass zamarła, ostrożnie kręcąc biodrami i dostosowując się do tego, co jej robił. Mimo tego rozgrzana była nawet tam, w pełni poddana atmosferze miejsca i jękom wiatru, do których dołożył swój własny. Wróciła do pieszczoty, jaką sprawiała półorkowi, nasuwając się coraz dalej i szybciej na jego twardą już w pełni maczugę. Znikała ona w słodkich ustach do połowy, musząc sięgać aż do gardła kobiety, zachłannie starającej się przyjąć jak najwięcej.
Ołtarz mógł się już pochwalić czterema pięknymi niewiastami z chęcią oddających się miłosnym uniesieniom. Ich jęki, oddechy oraz widok, który sobą prezentowały mógłby oszołomić każdego mężczyznę i z całą pewnością sprawiłby, że Alan zapadłby się pod ziemię, albo zmieszany co najmniej uciekł. Usidlony jednak przez wiedźmie zaklęcie ledwie zwracał uwagę na to, co działo się dookoła. Ważna była tylko Kass i przyjemność, jaką mu sprawiała.
Valerius uśmiechnął się nieco łobuzersko i rozgrzewał pupę Kass ruchami palców. W końcu jednak był gotów by zastąpić palce czymś innym. A i dziewczyna była gotowa, by przyjąć nowego intruza. Zaklinacz objął dłońmi pośladki Kass i powolnym ruchem bioder zdobył jej pupę, zanurzając swój oręż miłości między jej pośladki.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline