Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2016, 15:44   #15
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Upewniwszy się, iż chwilowo nic im nie zagraża, Jerome ostrożnie zdjął głaz przygniatający Varadamusa. Potem równie ostrożnie zbadał rany jakie odniósł ojciec. Stłuczenia widoczne gołym okiem nie mogły powodować upływu krwi, który młody Amberyta dostrzegł od razu na wysokości podudzia. Nogawka spodni była w tym miejscu całkowicie przesiąknięta, a posoka gromadziła się już na podłożu.
Jerome szybko wydobył sztylet i delikatnie rozciął nogawkę. Resztkami nogawki zrobił opaskę uciskową jak najwyżej dal radę, na razie na ślepo. Próbował kupić sobie czas na poprawki. Nie miał swojego podanego przybornika, ale ojciec miał przy pasie podobny. Szybko wydobył z niego jałową ściereczkę i wytarł nogę chcąc zobaczyć ranę. Była szeroka na dłoń i musiała być głęboka. Szybko ponownie wypełniła się krwią.
Docisnął opaskę uciskową. Przechylił nogę tak by krew wypływała z rany, a nie zbierała się w niej. Trochę widok się poprawił, wydobył szybko igłę i nici. Pierwszy raz robił to na człowieku. No może na żywym człowieku. Wcześniej ojciec specjalnie na lekcje anatomii sprowadzał świeże zwłoki. Szył spokojnie i metodycznie, osuszając co jakiś czas ranę. W końcu ciasno zabandażował i ostrożnie zluzował opaskę uciskową. Krew nie chlusnęła. Opatrunek trzymał. Otarł czoło przedramieniem i zaczął zbierać rzeczy do sakiewki.

Wstał i rozejrzał się wokoło. Nie mogli tu zostać. Popatrzył na Varadamusa. Nieść rannego też nie było prosto. Spróbujmy ostrożnie, był blisko Chaosu więc Cień powinien łatwiej się poddawać.
Wyciągnął lewą dłoń w kierunku leżącego ojca i powiedział rozkazującym tonem:
- Do mnie.
Ranny powoli wzniósł się w powietrze. Niewysoko. Nie było potrzeby ryzykować.
Jerome odetchnął kilkukrotnie i ruszył.
Celował w Cień gdzie trawa miała właściwy kolor i reszta otoczenia nie wyglądała podejrzanie. Po prawej powinien pojawić się zwykły lasek zza którego aż prosiło się by wyjechał wóz. Jak tylko usłyszy wóz delikatnie opuści rannego by nie spłoszyć życzliwego podróżnika. Uśmiechnął się do siebie, bo czy przesadą by była miła, młoda i ładna hrabianka na przejażdżce?
 
Mike jest offline