Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2016, 15:52   #4
Ravage
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
To był jej szczęśliwy dzień.
Mimo, że ostatnie parę tygodni były pasmem udręki i totalnego zażenowania.
Lyn była na nią zła, ona była wściekła na Vasha i atmosfera na "Pretty Reckless" była więcej niż zepsuta.
Jednak dziś był dobry dzień, Aen była podniecona, że to właśnie dziś mają zobaczyć się z przedstawicielami Rebelii i odebrać zadanie.
Łaziła po statku jak pijana i non stop ględziła. Wiedziała, że Lyn na pewno za jej plecami przewraca oczami. Czuła to. Jednak nie miała głowy do kłótni, nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Taki zaszczyt ich kopnął! Cały czas o tym nadawała. W końcu, może trafi jej się sława taka, o jakiej cały czas marzyła. Nowa bohaterka, ona, Aenanya.

Ae ledwo potrafiła usiedzieć za sterami statku. Dziś pilotowała nieuważnie, wcale się nie przejmując innymi pojazdami. Potrafiła myśleć i ględzić tylko o tym, nie ważne że nikt jej nie słuchał. Nawet dla Vasha była całkiem miła, nie udawała już, że go nie ma na statku.
Ględziła non stop, poprawiając włosy i trzepocząc rzęsami, gdy schodzili po rampie frachtowca.
Jak myślisz Lyn, znajdzie się tu jakieś ciacho? Jakiś przystojniak gotów dla lepszej sprawy umrzeć za galaktykę? Jakiś przystojny pilot? Albo szpieg?
Zamruczała, kuksając swoją koleżankę w bok. Rudy mikrus rozglądał się nerwowo na boki idąc korytarzem wprost do sali audiencyjnej. Tak naprawdę, nie w głowie jej teraz byli mężczyźni. Ględziła tak bez sensu trochę, by rozładować atmosferę.
Nie no, Lyn nie milcz tak, no powiedz coś!Fuknęła, szczerząc się jak głupia do sera. Była w tym nieznośnie dobrym humorze, który już nie powinien dotykać dorosłej baby. Taka głupawa była zarezerwowana dla nastolatek, ale Ae chyba o tym nie wiedziała. No powiedz, czy nie mamy szczęścia? No nie mamy?Pociągnęła ją za rękaw.
Mamy szansę zostać bohate...Ah!Drzwi się przed nimi uchyliły. Sala była wielka, ozdobna.
Na miejscu byli też inni chętni. Ruda zrobiła nieszczególną minę, taksując każdego z góry na dół. ręce oparła na swoich krągłych biodrach.
A-ma-to-rzyBurknęła pod nosem, jak zwykle mając o sobie wyższe mniemanie.
Na salę weszła Leia Organa. Ae nie mogła uwierzyć własnym oczom w to, co się właśnie dzieje. Wczepiła się w ramię Lyn.
Ty to widzisz?!syknęła jej do ucha.Ożesztywmordębantha, co za dzień! Ona! Toż to legenda! le-gen-da! Lyn!
Słuchała w niemym zachwycie, już nie wrzepiając się w ramię towarzyszki. Była olśniona i zachwycona. Każde słowo chłonęła jak gąbka.
Mniej była zachwycona Ackbarem, ale i tak była podekscytowana. Przecież to bohaterowie.
Wysłuchała do końca uważnie wszystkiego, co oboje przywódcy mieli do powiedzenia. Mimowolnie, na palec nawijała sobie kosmyk włosów. Zawsze tak robiła, gdy była mocno skupiona.
Spojrzała na droidy. Te nowe, były po prostu słodkie. Wyglądały jak pieski.
Którego bierzemy Lyn?Od kiedy zeszli ze statku znowu zaczęła ignorować Vasha. Ostentacyjnie udawała, że wcale nie jest właścicielem statku. Tak, jakby tamta sytuacja
z kasyna nie miała miejsca.
 
Ravage jest offline