Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2016, 17:28   #10
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Pierwsze dni drogi minęły szybko i spokojnie, ale można się było tego spodziewać. Na razie pogoda była znośna a ludziom w miarę dopisywały humory. Tylko ten nowy krasnolud wydawał się być odludkiem, oby nie sprawiał kłopotów. Dzięki bogom wygląda na takiego, co umie o siebie zadbać w czasie walki, ale pewnie minie trochę czasu nim ktoś z wesołej kompanii powierzy mu obstawianie swoich tyłów.

Gdy dotarli do Esper, Sinarę ogarnęła mieszanka przeróżnych uczuć, ale przede wszystkim poczuła że jest w domu. Pomimo wielu przykrych wspomnień jakie stąd miała, posiadała też całą masę radosnych i wartych zapamiętania. Z radością przechadzała się po uliczkach miasta i służyła za przewodnika gdy ktoś z karawany szukał konkretnego miejsca lub sklepu. Pokazała także Evanowi gdzie sama nieraz spędzała czas. Wśród tych magicznych dla niej miejsc była mała zatoczka, która najpiękniej wyglądała wiosną gdy pobliskie kwiaty zaskakiwały feerią barw. Na targu wybrali dla siebie namiot, szukając takiego, który nie byłby zbyt ciężki, ale zarazem wytrzymały. I oczywiście tak jak obiecała zabrała go do rodziców Willa, choć jej przyjaciela nie było na miejscu. Co jakiś czas nerwowo rozglądała się wokoło obawiając się, że wpadnie na rodziców.

W myślach odgrywała różne sytuacje i scenki na wypadek gdyby rzeczywiście się z nimi spotkała. Chciała być wtedy stanowcza, pewna siebie i zarazem wzgardliwa, jak oni kiedyś dla niej. Tak naprawdę gdyby ich spotkała wszystko rozegrałoby się inaczej niż tego chciała, a pod karcącym wzrokiem ojca gotowa jeszcze była wrócić do domu. W każdym razie takie były jej najgorsze obawy.

Ale, Tymorze niech będą dzięki, wizyta w Esper przebiegła przyjemnie. Gord i Leja ucieszyli się bardzo na wizytę i poczęstowali gości domową wiśniówką i plackiem jabłkowym. Zdaje się, że polubili nawet Evana i życzyli obojgu wszystkiego dobrego i powodzenia w obecnym zadaniu. Sinara obiecała, że odwiedzi ich także gdy będą wracać przez Esper i prosiła, by nie mówili nic jej rodzicom. Najlepiej będzie jeśli zapomną o jej istnieniu.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline