Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2016, 19:51   #210
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Gaspar… nie komentował tego co widział, choć na usta się cisnęło pytanie o naturę randki wiążącej się z włamywaniem. Czarodziej był cicho. Widać było bowiem, że randkę na którą przyszła Falina nie była jej własną. Zamierzała szpiegować kogoś innego. A Wyrmspike był ciekawy, kogo zamierza podglądać śliczna oficer straży, więc jej nie przeszkadzał.
Falina z zadowoleniem po chwili poradziła sobie z zamkiem; chwili wystarczająco krótkiej, aby zdradziła ona Gasparowi, że strażniczce nieobca ta sztuka. Spojrzała z uśmiechem na maga, po czym zapytała szeptem:
- Rozumiem, że nie znasz żadnej magicznej sztuczki, która uczyni niewidzialnym dla postronnego oka lub przynajmniej pozwoli widzieć w mroku, jak kot?
Znał… w pewnym sensie, ale nie chciał zużywać tego czaru, zwłaszcza w tej chwili.
-Obawiam się że magii głównie używam w samoobronie i zwykle do bezkrwawego rozprawiania się z napastnikami. Jestem praworządnym obywatelem.- odparł ze smutną miną czarodziej.
- Nie powiesz mi jednak, że taka magia jak uczynienie kogoś niewidzialnym nie ma zastosowania defensywnego? - zdziwiła się Falina,
- Ma też wiele innych, niepraworządnych zastosowań. Poza tym nie można znać wszystkich zaklęć na świecie, ani też wszystkich przygotować.- wyjaśnił Gaspar.
- Szkoda. Miałam nadzieję na więcej magicznych sztuczek w twoim wykonaniu. - uśmiechnęła się słodko i dodała kładąc palec na ustach maga - Tylko umówmy się. Obowiązuje cię milczenie o tym, co ja tu robię i o tym, co tu zobaczysz.
- A komu miałbym powiedzieć?- spytał żartobliwie Gaspar, na moment pieszczotliwie obejmując ustami jej palec.- Kotu który myśli, że skoro go nie przeganiam, to zaakceptowałem tego darmozjada w mojej chacie. A może innym kochankom… To by był dopiero sposób na zabicie romantycznego nastroju. Opowiadanie o szczegółach jednej randki, podczas innej randki.
Falina parsknęła.
- Innym kochankom… Też mi coś.
- No wiesz… chyba nie spodziewasz się że mam kochanków, prawda?- odparł mag wystawiając język.
- Kochanków możesz mieć, ale kochanki nie. - urażona odwróciła się od niego.
- A więc jesteś już o mnie zazdrosna? To urocze.- Gaspar ujął podbródek i pocałował.-Potem będziesz mi robiła scenki, teraz zajmijmy się tym po co przyszliśmy, a potem… zobaczysz moja słodka Falino.
Falina spojrzała na Gaspara uśmiechając się, po czym otworzyła pozbawione zabezpieczenia zamka drzwi.
- A teraz cicho, wierszokleto. - szepnęła do Wyrmspike'a i wyszła z pomieszczenia.

Rezydencja wyglądała tak samo, jak wtedy, gdy przebywali tutaj heretycy, zupełnie jakby czas się dla niej zatrzymał... a może ona zawsze była taka ponura? Niemniej na pewno brak oświetlenia robił swoje, w to późne popołudnie chylące się ku nocy. Falina przemieszczała się po korytarzach jak duch, ostrożnie, uważnie, co pewien czas spoglądając na Gaspara, jakby upewniając się, że nic mu nie będzie, a raczej, że nie spowoduje za dużego hałasu.
W pewnym momencie Falina przystanęła w pół kroku nasłuchując. Początkowo towarzyszyła im tylko cisza, aż w końcu Gaspar dosłyszał stłumione słowa mężczyzny:
- Czy to pewne, Marcisie? - ton wyrażał powątpiewanie połączone z pewną ciekawością.
- Musieli się stąd jakoś wydostać, jeżeli Silverwing ma rację i te historie naprawdę były prawdziwe. - odpowiedział mu drugi mężczyzna.
Falina prowadziła Gaspara jeszcze kawałek zanim zatrzymała się znowu, widząc spory kawałek przed sobą migotliwe, blade światło.
Pisarz trzymał się blisko swej towarzyszki i milczał niczym zaklęty. Bądź co bądź nie wiedział po co tu przyszli. Słowa: “Marcis” “Silverwing” niewiele mu mówiły. Zamierzał więc o nie spytać Falinę… ale w innym czasie i miejscu. I najlepiej z lampką wina w dłoni. Teraz był jej cieniem.
Falina cierpliwie kroczyła za dwoma mężczyznami, z zaciętym wyrazem twarzy, czujna i nieugięta w swym śledzeniu, natomiast ci, za którymi oboje podążali nie byli zbyt rozmowni, chociaż w przeciwieństwie Gaspara i Faliny, oni nie próbowali zachowywać zupełnej ciszy.
Wyrmspike nie wiedział ile czasu minęło tak naprawdę, ale po długich minutach nieustannego skradania się, kiedy światło latarni zatrzymało się, Falina bez zbędnych ceregieli czmychnęła w bok, do otwartego pokoju, dając tylko szybki, niecierpliwy znak dłonią, aby Gaspar się sprężył i zrobił to samo.
Dramatopisarz ruszył za nią modląc się do kociej bogini w duchu, by użyczyła mu zwinności swego pupila.
Kiedy Gaspar był już przy drzwiach zrobił jeden nieostrożny krok i ciche szurnięcie dotarło do jego uszu. Następny krok i znalazł się w skromnym pokoju dla służby, gdzie obok drzwi, przytulona do ściany znajdowała się Falina. Zmarszczyła ona brwi niepocieszona, patrząc na Gaspara z wyrzutem. Dramatopisarz od razu zauważył, że tutaj było niewiele miejsc, które dałyby ukrycie. Łóżko, niewielka szafa, balia na wodę i maleńki sekretarzyk który stał obok okna przesłoniętego zasłoną, były jedynymi atrakcjami tego pomieszczenia.
Pomimo tego niewielkiego hałasu, który mógł zwrócić uwagę śledzonych, ci nie podjęli prób, o ile usłyszeli cokolwiek, sprawdzenia jego źródła.
Wybrał więc balię, uznając że tam najlepiej się skryć i ruszył cicho w tamtym kierunku zastanawiając w co właściwie się pakuje. Ostrożnie wlazł do cebrzyka i skulił się w nim czekając na rozwój sytuacji.

Trwali tak, on w cebrzyku, ona za drzwiami w niepokojąco spiętej pozycji, czekając na… na co? Czy Falina spodziwała się kłopotów? Niemniej nikt nie przyszedł, kroki nie zbliżały się ni nie oddalały. Długie chwile oczekiwania na nieznane, przynajmniej dla Gaspara, przyniosły coś nowego. W korytarzu rozległ się dźwięk ciężkiego klucza i otwarte zostały jakieś masywne drzwi, a kroki zaczęły się oddalać. Falina od razu dopadła drugiej strony drzwi porzucając kryjówkę i delikatnie wyjrzała na korytarz, po czym wróciła uwagą do skołowanego Wyrmspike'a.
- Pięknie. - szepnęła wyraźnie zirytowana.
- Pięknie? Co się stało?- Gaspar wyszedł z cebrzyka mając w “poważaniu” cała sytuację. Azul Gato nie bawiłby się w takie skradanki, tylko wszedłby z przytupem. Ale Gaspar nie był kotem… w tej chwili.
- Gdziekolwiek weszli, a mam pewne pojęcie, w które drzwi, musimy iść za nimi, ale to nieznany teren dla mnie i może być tam ciasno, przestrzeń niewielka… - spojrzała na Gaspara, po czym westchnęła - Nie umiesz nas zamienić w coś małego, prawda?
- Nas... nie. Jedno z nas… tak.- stwierdził Gaspar drapiąc się po karku.
- Jak długo by to działało? - zapytała strażnika wyraźnie zastanawiając się.
- Dziewięć minut.- odparł z zakłopotaniem Wyrmspike i kucnął przy drzwiach.- Ale… zanim to zrobimy.
Wymamrotał cicho słowa i gesty, by przywołać niewidzialnego szpiega.
-Rozejrzę się wpierw sam… za pomocą magii.-
I posłał oko na przeszpiegi posyłając je pod drzwiami na drugą stronę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline