Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2016, 21:26   #13
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Drzwi zostały zamknięte. Całkowicie. Zaszurał przesuwany w drzwiach rygiel, zaś zgromadzeni goście byli coraz bardziej podekscytowani zbliżającym się wydarzeniem.

Mocno nielegalnym, swoją drogą, o czym niepoinformowanemu człowiekowi mogło to uzmysłowić szczelne zamknięcie wejścia. I wyjścia w jednym.
Arno do niepoinformowanych nie należał. Wiedział, że walki na pięści nie są legalne w Hergig, choć był to piękny sport, przy którym można było co nieco zarobić. Lub stracić, zależnie od oka i szczęścia.

Nie, żeby khazad jakoś wybitnie znał się na owym sporcie. Wiedział o co chodzi, co można, czego nie można, ale nigdy nie walczył w sposób sportowy. Sypnąć komuś piachem w oczy czy chlusnąć piwem, a potem przejść do ataku, to jego działka. Walki z jedną zasadą mówiącą o braku zasad. Nie, żeby był specjalistą, ale kilka walk tego typu stoczył i nie dziwił się, że są nielegalne.

Walki na pięści to co innego. Kulturalny, sportowy oklep mordy.

Zaczęto rozgarniać stoły i ławy ze środka, następnie zwinięto wielki dywan będący niecodziennym widokiem w gospodzie. Odsłonięto w ten sposób podwójną klapę kryjącą schody na dół, do piwnicy, której mroki rozpraszały pozapalane lampy.

A widok, który ukazywały był nadzwyczaj ciekawy. Odgrodzona linami arena mieszcząca dwóch zawodników. Wkrótce karczmarz sam wyszedł na środek objaśniając zasady, jakie będą panowały podczas tego wieczora. Nie były one zaskakujące, bo to przecież był sport.
Ciekawszą informacją było to, kto przyjmuje zakłady. Następnie nastąpiła prezentacja zawodników.

Josef "Grzmot" Frazerburg był niepokonany od ośmiu wieczorów. To dało do myślenia Arno. Były dwa możliwe wyjaśnienia. Albo jest tak dobry, że prawie nie obrywa, a wtedy warto na niego postawić. Albo jest dobry, ale szczęście w takim wypadku może się od niego odwrócić. Nikt nie może w nieskończoność obrywać i wygrywać.
Dwie części do siedmiu za jego wygraną.

Tod "Tygrys" Gołot to Sitirlandczyk wyglądający tak, jak nazywał się jego popisowy cios. Młot Sigmara.
W żadnym wypadku nie wyglądał na doświadczonego zawodnika, a nawet wręcz przeciwnie. Być może wygląd oderwanego od roli chłopa był mylący, ale khazad nie był przekonany czy na niego postawić pomimo wysokiego przelicznika: trzy do dwóch. Może ze względu właśnie na ten przelicznik.

Klaudiusz Gwoździk z kolejnego starcia był nieznany, choć przelicznik to dwie piąte. Wątpliwy kandydat na zwycięstwo. Przynajmniej do prezentacji jego przeciwnika, którym okazał się...

Gerhart Krautz będący robotnikiem z Hergig wyceniony na dwa do jednego. Hammerfist nie wiedział co myśleć. Nieznany przeciw robotnikowi. Tej walki postanowił nie obstawiać.

Marvel "Cudo" Adolfek rozpoczynał listę zawodników do walki trzeciej. Wedle słów karczmarza był to zawodnik doświadczony, co miało swój wyraz w stawce wynoszącej dwa do piętnastu. To robiło z niego pewnika walki.

Deter "Szklana Szczęka" Miner dla porównania wyceniony na cztery do jednego rysował się jako porażka wieczoru.

Gnorri Thunderstruck z czwartej walki był krasnoludzkim najemnikiem. Każdy mógł mówić co chciał, ale Arno zamierzał obstawić Gnorriego ze stawką trzy do dwóch. Khazadzi to twarda rasa z urodzenia, a ten to dodatkowo najemnik. Nie będzie łatwo go pobić.

Aleksander von Hollifild był ostatnim zawodnikiem wycenionym na dwa do dziewięciu będący byłym mistrzem ringu.

Grimm nie był jednak do końca przekonany o uczciwości tego turnieju. Być może się mylił, nie znał lokalu, ale bardzo podejrzanie wyglądały mu te pary. W każdej z nich był zawodnik widocznie faworyzowany przez Cyca. Arno już trochę grał w przeszłości i wiedział, iż takie ułożenie jest podejrzane. Nie omieszkał podzielić się swoim spostrzeżeniem z Alexem jako sprawniejszym w kanciarstwie niż Arno.

Szybko dowiedzieli się, iż większość stawia bezpiecznie, na faworytów, w związku z tym karczmarz mógłby zarobić na przegranej faworyta. Jeśli, oczywiście, wpłynęło wystarczająco dużo pieniędzy, zaś to trudno było oszacować.

Zakładając, że oberżysta to szuler i ustawia walki, to Grzmot może przegrać. Wiele osób będzie stawiało na aktualnego mistrza ringu.
Drugą walkę Arno miał zamiar pominąć.
W trzeciej mogłoby być podejrzane, a przy okazji najmniej opłacalne, gdyby Cudo przegrał. Przy założeniu, że przegra również Frazerburg.
W ostatniej Hammerfist miał swój typ od początku i przy okazji ewentualny szwindel jest tu najmniej podejrzany.

W pierwszej walce khazad stracił postawioną koronę, ponieważ wygrał Grzmot. To jednak nie uniewinniało karczmarza od podejrzenia o szulerstwo, ale fakt pozostał faktem. Tygrys przegrał i utopił złotą koronę.

W drugiej wygrał nieznany pokonując robotnika. Gdyby było odwrotnie Arno również by się nie zdziwił.

Trzecia walka przyniosła niespodziewane zwycięstwo Szklanej Szczęki, kolejną stratę, a co najważniejsze, podkurwionego, klnącego gospodarza. To była całkiem niezła sugestia świadcząca o uczciwości walk. To Hammerfist postanowił wziąć pod uwagę w półfinale.

Czwartą natomiast, zgodnie z przewidywaniami, wygrał Gnorri. Dzięki niemu Arno wygrał trzy złote korony i nie był stratny, co najważniejsze.

W półfinałowej walce już nie patrzył na zarobek Kaspera, a jedynie na szanse. Stawki półfinałowe były inne niż ćwierćfinałowe.

Tym razem zwycięstwo aktualnego mistrza na każde dziesięć postawionych koron generowało tylko ich trzy. Nowicjusz natomiast dawał dwie korony za każdą postawioną jedną.
Szklana szczęka pomimo poprzedniej wygranej nie stał się, ku zmartwieniu Arno, faworytem ze stawką trzy do dwóch. Był nim Gnorri ze stawką dwa do pięciu.

Pierwsze z dwóch starć kolejny raz przyniosło wygraną obecnego mistrza, zaś drugie Thunderstrucka. Kolejne zarobione pieniądze to szesnaście szylingów.

Atmosfera zagęszczała się przed nadchodzącym finałem wieczoru.
Bert był nieźle wstawiony, ale przynajmniej pijaniejał na wesoło. Arno z Alexem i Jost byli sporo do przodu na tych zakładach i noc, póki co, należała do nich.

Tłum pod areną zacieśniał się. Tłoczno się robiło, bo każdy chciał mieć nie gorsze miejsce od innych do oglądania tego, czego widzowie wyglądali z niecierpliwością od tygodnia. Mężczyźni w oczekiwaniu na główną walkę zajęci byli głównie rozmową ze znajomymi, przyjaciółmi, piciem browaru. Bardzo wielu patronów miało już nieźle w czubach o tej porze, wielu w kiesie straciło, wielu wygrało. Śmiech mieszał się ze zgrzytaniem zębów.

- Wylałeś me piwo kaczanie! - ryknął ze złością ktoś za plecami Strilandczyków, a Arno poczuł jak ktoś go szturchnął ze złością popychając w prawe ramię od tyłu.

Wzrostu mniej więcej Winkelowego, o ciężkim do określenia wieku, bo twarz ginęła w gęstej brodzie pokrywającej całe policzki i sumiastych wąsach, mężczyzna patrzył spode łba na krasnoluda. Nie było to ani młokos, ani stary cap, bo zarost nie zdążył za bardzo pokryć się szronem siwizny. *

- Nie było celowym to - burknął khazad.
- Walka zaraz. Miejsce dobre zająć trzeba - dodał.

Tego drugiego nie posłyszał na pewno, choć i czy pierwsze burknięcie doleciało do uszu mężczyzny, wątpliwym było.
Odpowiedzią był prawy sierpowy lecący na żuchwę krasnoluda, gdy się Arno odwracał.

Facet kompletnie minął się z głową Arno osłoniętą szybką gardą, mało nie upadł chwiejąc pijany. Khazad już zbierał się do szybkiej kontry, nim przeciwnik zdąży złapać równowagę, gdy usłyszał:

- Ej… Co jest? - jeden z jego kompanów, nieco trzeźwiejszy próbował wtrącić się miedzy Hammerfista, a skorego do rękoczynów, poszkodowanego właściciela pustego kufla.

- Stąd zabierz go. Krzywda mu stać nie musi się, ale razem następnym… - nie dokończył Arno.

Facet poklepując po plecach kompana powiedział mu coś przy uchu. Tamten zaśmiał się i otaksował Arno surowym okiem.
Potem wyciągnął do krasnoluda wielką grabę na zgodę.

- Zdaje się mi, że w ryj obaj zarobić chcą - mruknął do Alexa, po czym również wyciągnął rękę będąc gotowym do obrony.

Mężczyzna śmiał się ściskając prawicę krasnoluda.
- Krótki mam temperament. - rzekł pijany. - Wszystkie miedziaki straciłem przez tego Szklanego, a ty żeś mi jeszcze kurwa ostatnie piwo wylał - tłumaczył się wesoło. - Następnym razem uważaj chłopie. - facet klepnął krasnoluda w ramię i odwrócił się z kompanami w stronę wychodzących na arenę wojowników.

Nie tego się Hammerfist spodziewał, więc natychmiast dłoń powędrowała mu do sakiewki by sprawdzić czy ją ma.
Wyglądało jednak na to, iż faktycznie zdarzenie rozeszło się po kościach, ale nie zawracał sobie więcej głowy tym wydarzeniem. Czekała ich walka finałowa.

Alex i Jost odpuścili, ale Arno postanowił postawić na Gnorriego trzeci raz. Tym razem jednak tylko jedną, gdyż Grzmot był twardym przeciwnikiem. Widać to było również po przelicznikach. Dwa do jednego dla krasnoluda i dwa do siedmiu na Grzmota.

Finalnie jednak Gnorri przegrał. I tak jednak zrobił swoje tego wieczora, gdyż Hammerfist wychodził z piwnicy, bądź co bądź, bogatszy niż wchodził.
Popili, pobawili się, a teraz trzeba było udać się na spoczynek. No i odprowadzić pijanego Berta.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline