Po rozpaleniu ogniska biorę dwie puste butelki na wodę i idę do strumienia by nabrać trochę czystej wody. Zanoszę je do szałasu. Z pozostałych patyków i długich cienkich liści buduję coś na wzór kratki do grila. Kładę na niej wyłowione dwa kraby i pilnuję by się ładnie upiekły. W międzyczasie opieram się o drzewo i patrzę na powoli oddalającego się Terr'ego i rozmyślam o naszej sytuacji. Patrząc na skwierczące już kraby myślę "Szkoda, że nie ma garnka dobra by z nich zupa była."
__________________ :swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir: |