Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2016, 15:38   #4
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Indi najciszej jak mogła zabrała swój długi parasol z przedpokoju i ruszyła ku pokoikowi Alex. Bijące serce mało co nie wyskoczyło jej z gardła. Trzęsła się z napięcia i ze strachu i z gniewu, że ktoś lub coś zagraża jej dziecku, jej córeczce. Podeszła do drzwi i raptownie je otworzyła trzymając parasolkę jak broń i mając zamiar użyć jej do ataku na intruza. Kimkolwiek był…
Jej oczom ukazał się widok taki… jak zwykle. Aczkolwiek być może w stresie widziała wszystko wyraźniej niż powinna w panującym jeszcze mroku.
Alex już nie spała, gładziła lekko po włosach jakąś kobietę leżącą w nogach jej łóżka, śpiewającą coś cicho. Kobieta ta była brudna i miała na sobie coś na kształt kombinowanego munduru, podartego gdzieniegdzie, a w niektórych miejscach upstrzonego plamami… hm? Raczej nie ketchupu. Na ramieniu miała…. biało czerwoną opaskę z jakimś znaczkiem przypominającym literę P.
Nie wstała, nie odwróciła się nawet.
Wciąż cichutko coś śpiewała, jak kołysankę dziecku.
Odwróciła się za to Alex i przyłożyła palec do ust.
- Ciiiiii! Ona musi usnąć mamusiu. - szepnęła.
Indi była bliska omdlenia.
I obudziła się.
Z krzykiem.
Który zamarł w jej spierzchniętych ustach. Wyskoczyła z łóżka i pobiegła do pokoju córci spodziewając się znaleźć brudną babę w łachmanach w nogach łóżeczkach swego dziecka. Jeżeli myślała, że odetchnie z ulgą - myliła się, nie w tym stanie. Szczególnie, że zobaczyła Alex wystraszoną, siedzącą w łóżeczku.
Na szczęście samą…
Dopadła córeczki i chwyciła ją w ramiona.
- Kochanie nic ci nie jest? - spytała siląc się na spokój, mimo, że czuła przyspieszone bicie serca.
- Nieee…. - odpowiedziała wciąż wystraszona. - Tylko ktoś ksycał mamo. Tak stlasnosciowo…
- To nic, szkrabku, to nic - głaskała Alex, tuląc do siebie i kołysząc w ramionach - Mama miała zły sen. Ale najważniejsze, że ty jesteś cała. Przepraszam, że cię przestraszyłam. Już dobrze, kochanie, już dobrze… - powtarzała to aż mała się nie uspokoiła. Z nią za to i z jej uspokojeniem szło znacznie gorzej.
- Nie psejmuj sie, tes mam casem kosmaly - Alex wspięła się lekko i pocałowała Indi w policzek. - Wstajemy do pseckola, cy moge jesce spaaaac?
- A jakie Ty masz koszmary szkrabku?
- oddała córeczce buziaczka w mięciutki policzek. - Jeszcze chwilkę możemy poleniuchować. - Indi wcisnęła się na łóżeczko Alex i zaczęła leciutko łaskotać córcię.
- Różnościowe, raz mi się śniło, ze Anna nie mogla odnaleźć Elsy i tak strasznie płakała i było tak strasznie zimno - mała zachichotała pod wpływem łaskotków i przytuliła się do mamy.
Przymknęła oczy, zapewne leniuchowanie odczytała jako pójście dalej spać.
- Ale Anna w końcu znajduje siostrę - Indi pogładziła córeczkę po głowie i cmoknęła w czółko przytulając ją mocno do siebie. Pozwoliła jej jeszcze się zdrzemnąć i zbudziła dopiero ponownie po godzinie leniuchowania.
- Szkrabku, czas do przedszkola. Jeszcze tylko dzisiaj i jedno spanie i będziesz mogła leniuchować do woli znowu. - powoli wybudzała dziewczynkę. - Nooo…. kochanie ty moje.

Po drodze do przedszkola Indi wypytywała małą o ulubione kołysanki. Wciąż w uszach brzęczała jej piosenka śpiewana przez Alex i chciała się dowiedzieć o czym mówił jej tekst.
Pożegnała szkrabka i wróciła do domu.

Mieszkanie Indiry, ul. Na Uboczu
Maile, zlecenia, praca, to wszystko dzisiaj musiało poczekać. Indi skontaktowała się z koleżanka Tereski ponownie, prosząc o informację na temat jej adresu zamieszkania. I czy by koleżanka Elka z nią nie pojechała jako tłumacz, żeby sprawdzić co z dziewczyną. Poza własnymi potrzebami zwyczajnie zaczęła się martwić, bo Tereska nie wyglądała na osobę, która przepada bez słowa. Szczególnie patrząc na jej ścianę na facebooku. Prawie każdy krok dokumentowany. I komentowany.
Ela z początku nie była skora chyba do podawania adresu Tereski obcej bądź co bądź osobie… ale sam fakt, że Indira Gemmer odezwała się do niej wprawił ją w zachwyt. Z radością zgodziła się by pojechały razem.
Indi chętnie przystała i umówiła się z Elą na piętnastą.
W między czasie, zadzwoniła do Marcina, żeby podał jej jeszcze raz adres piwnicy, w której robili sesję dla Tereski. Chciała poczytać co w tym miejscu się działo wcześniej, zanim zamieniono je w blok mieszkalny.
Zakładała, że... że Alex… mówi prawdę. Nie chciała oszaleć i wpędzać przy okazji córeczki w szaleństwo więc to wydawało się jedynym słusznym podejściem. Jeśli więc faktycznie Alex widziała tam jakąś babę… to jest ducha baby… która w dodatku ją ostrzegała… too… zaraz….
Indi zaczęła przeszukiwać internet na temat duchów, objawień, widzeń, medium i wszystkiego co mogło by dać jakiekolwiek wytłumaczenie. Po godzinie przedzierania się przez kilkadziesiąt pierwszych wyników google’a pokazujących filmiki z najroźniejszymi widzeniam duchów, pseudonaukowymi hasłami wikipedii , stronkami Call of duty, sposobami na naturalne wytłumaczenia fenomenów, Indi zaczęły opadać ręce.
Na podstawie artykułu zamieszczonego na jednej ze stronek, Alex mogła się zatruć pleśnią albo wyziewami gazu. Obie opcje możliwe w starej gotyckiej piwnicy.
Indi zaczęła ponownie grzebać tym razem za szczegółami na temat samej kamienicy. Dane jakie udało się jej wyciągnąć z google’a dały jej tylko tyle, że teren na którym stała kamienica były bronione przez oddział AK pod dowództwem Wachchch… Wacz...Wachnowskiego. Indi starała się wypowiedzieć nazwisko na głos ale w końcu się poddała.
Bloggerka postanowiła pojechać do kamienicy raz jeszcze. Skoro i tak spotkanie z Elką ma dopiero za parę godzin, może uda się jej coś wyszperać na miejscu.
Po drodze zadzwoniła też do Nany. Niezrażona róźnicą czasu, bo Nana miała nietypowy harmonogram. W oczekiwaniu na połączenie pykała po facebooku i forum pomocy i przypomniała sobie o lasce, która kazała wyjechać z córką daleko. Sprawdziła nicka i spróbowała ponownie napisać PW, że potrzebuje pomocy bo córka znajduje przyjaciół w coraz to nowych miejscach. Prosiła usilnie o kontakt.
W końcu Nana podniosła słuchawkę z lekkim foszkiem i zaniepokojeniem słyszalnym w głosie:
- Kochanie, czy coś się stało?
- Nieeee - westchnęła Indi przygotowując się na łajanie - Ale potrzebuję pomocy.
- Coś co nie mogło czekać do bardziej cywilizowanej pory? Jest 4 rano….
- babcia oznajmiła tonem królowej.
- Wiem, Nana, przepraszam. Posłuchaj… wiem jak to brzmi, ale czy mama miała … eee…. niewidzialnych przyjaciół w dzieciństwie…
- Nie przypominam sobie, żeby miała takich znajomych
- powiedziała Nana z namysłem.
- Aha… bo…
- Indi wykrztuś to z siebie… na miłość boską darowałaś sobie kurtuazję dzwoniąc więc mówi o co chodzi i daj wrócić do łóżka.

Indi w końcu załapała, że babcia najwyraźniej nie jest sama.
- Oh, no tak. Alex ostatnio zaczęła mówić o takich znajomych no i nie bardzo wiem jak to ugryźć. Zastanawiałam się po prostu czy ty coś mogłabyś poradzić. Aaaa kiedy przylatujesz?
- Mam bilety 3 - 15 stycznia. A co do przyjaciół to się nie przejmuj, na pewno wyrośnie z tego.
- No tak, z pewnością
- Indira nie była do końca przekonana - to czekamy z niecierpliwością, Nana.

Indi pożegnała się z babcią i przygotowała do wyjścia by sprawdzić okolice piwnicy. Jadąc na Piwną pomyślała, że może warto zaglądnąć do miejskiej biblioteki. Może tam znajdzie jakieś materiały na temat drużyny …. Dla pewności by nie przekręcić nazwiska, zrobiła printscreena na smartphonie.

Kamienica, ul. Piwna
Kamienica z piwnicą niestety były zamknięte i okazały się niedostępne.

Biblioteka Narodowa, al. Niepodległości 213
W bibliotece zaś utknęła na dobre, przekopując się przez tomiszcza oraz skany materiałów. Przejrzała masę źródeł na temat oddziału Wachnowskiego, głównodowodzącego oddziałów broniących Starego Miasta, ale z tego co udało się jej odszukać, to… w zasadzie nic się nie udało ustalić. Oddział miał jakieś 7 tysięcy ludzi... Nie wiadomo do jakiego zgrupowania/pododdziału należeć mogłaby brudna baba, nikt nie prowadził aż tak szczegółowych zapisów. Szczególnie pod koniec walk, gdy poszczególnych punktów oporu bronili przypadkowi powstańcy z różnych pododdziałów. Nawet gdyby udało się jej znaleźć która kompania, batalion czy pluton najdłużej zajmował stanowiska przy Piwnej... niewiele by dało. Zniechęcona i zmęczona, zorientowała się, że czas był najwyższy udać się na spotkanie z Elką. Ruszyła mając wrażenie, że wpada jak Alicja w dziurę w poszukiwaniu cholernego białego królika. Po drodze jeszcze zadzwoniła do Grzesia i Marty wypytując ich o potencjalny cholerny horror Machulskiego. Ale każde z nich zrobiło wielką rybkę przez telefon i Indi znowu była w ciemnej… norce króliczej.

Mieszkanie Tereski, Saska Kępa, ul. Afrykańska
Nastrój nie poprawił się za bardzo gdy we dwójkę z Elką odkryły to, czego Indi się obawiała. Tereski w domu nie było, a komórka nadal nie działała.

Drepcząc w kółko pod domem Tereski, dziewczyna wpadła na pomysł zadzwonienia do rodziców dziewczyny. Niestety Elka i tu nie pomogła za bardzo, bo nie znała ich numerów. Wiedziała jedynie, że mieszkają w okolicach Lublina. Cóż, ciężko się było spodziewać czegoś innego. W akcie desperacji, Indi wyszperała numery telefonów ludzi o nazwisku Tereski w okolicach Lublina.
- Elka leć po kolei, pytaj czy mają córkę Tereskę. - wcisnęła dziewczynie swój telefon. - Dzwoń…
- Ale… jak to? Po co?
- zdziwiła się dziewczyna.
- No żeby się dowiedzieć co z nią. Może rodzice coś wiedzą. Dzwoń - dorzuciła Indira stanowczo.
- A coś się stało? Przedwczoraj z nią rozmawiałam po sesji, wieczorem… e telefon się jej rozładował i w domu jej nie ma chyba nic nie znaczy? - dziewczyna chyba się trochę zaniepokoiła.
- Nikt się z nią nie może skontaktować od przedwczoraj ani ty, ani ja ani Marcin. Poszła na kolacje z jakimś typem i nagle zapadła cisza. A co… - Indi zawiesiła znacząco głos i wzrok na Elce - … Jak to było coś lewego? Lepiej sprawdzić niż nic nie robić i żałować. No co ci szkodzi podzwonić? Na mój koszt.
- Okey, to ja spróbuje skontaktować się z jej rodzicami. Ale wiesz
- Eli jakoś miło się zrobiło, że mogła zwracać się do kogoś takiego jak Indi po imieniu - jakbyś dowiedziała się czegoś to daj mi znać, dobrze? Bo chyba ja też teraz zaczynam się martwić.
- Możemy podjechać pod szkołę i spróbować popytać czy w szkole była. Poznasz te jej koleżanki?
- Jedną, tak. Chyba…. Hm, no tak mi się wydaje.

Indi weszła ponownie na facebooka i do zdjęć Tereski.
- Nie ma tu jej nigdzie? - spytała, przy okazji zapisując fotkę dziewczyny by móc pokazywać ją studentom.
Ela spojrzała na Indi z szeroko rozwartymi oczyma. Ponad 700 profili znajomych Teresy w rozdzielczości smartfona, gdzie wiele osób na profilówkach ustawiło sobie wiele rzeczy ale nie swoja facjatę.
Po chwili zrozumiała, że Amerykance idzie o zdjęcia zamieszczane przez Teresę.
- Nie. - Pokręciła głową. - Ale może u Anity, była wtedy z nami w klubie. - Wpisała profil jakiejś wspólnej znajomej.
- O! Jest, to chyba ta. - Wskazała jedną na grupowym selfie.
Indi przyjrzała się wskazywanej przez Elkę dziewczynie i sprawdziła czy fotka jest otagowana. Profil jakiejś Anity Nowak. Zdjęcie podpitych dziewczyn i faktycznie Tereska i jej koleżanka na nim. W między czasie już prowadziła Elkę w kierunku auta. Plan był prosty: udać się pod szkołę Tereski i wypatywać albo o nią albo o koleżankę z Facebooka.

Szkoła Tereski, Praga Południe, ul Lubelska
Półtorej godziny później, obie dziewczyny miały serdecznie dość. Nie dość, że nikt nic nie kojarzy, nie rozpoznaje Tereski to Indi musiała zrobić kilka “selfies” i pogadać o blogu i planach z kilkoma fankami. Normalnie nie miałaby nic przeciwko, ale dzisiaj… dzisiaj rozbijało to jej napięty grafik. Za niedługo musiała przecież odebrać Alex z przedszkola.
Marcin, do którego Indi zadzwoniła z pytaniem czy nie trzeba zgłosić zaginienia Tereski na policję zamilkł a potem ostrożnie zapytał czy Indi na pewno dobrze się czuje i czy się nie przepracowywuje ostatnio. Sarkazm fotografa tylko utwierdził dziewczynę w jej obecnym statusie singielki.

“Najpierw za nią się ugania, a potem ma ją ciężko w czterech literach”. - pomyślała rozeźlona rozłączając się.

W końcu los się zlitował i znalazła się nieco ogarnięta dusza, która rozpoznała dziewczynę na fotce.
- Aaaa…. to Agnieszka, ale jej nie było w szkole. Ale najlepiej do niej napisać na fejsie, ona ciągle z telefonem łazi.
- Dziękuję bardzo!
- Indi poczuła się ciupkę lepiej.

Zwolniła Elkę, obiecując natychmiastowy kontakt, gdy dowie się coś więcej i siedząc w aucie, nastukała wiadomość do Agnieszki.
Cytat:
Hej, jestem znajomą Tereski, nie mogę się z nią skontaktować. Robiłam z nią ostatnio sesję i próbuje się do niej dodzwonić by obgadać pozostałe szczegóły. Nie masz z nią kontaktu?
Agnieszka na szczęście odpisała w miarę szybko, wiadomość na komunikatorze rozbłysła, gdy projektantka mody pędziła już na Ursynów.
Cytat:
Ah.. hej… nie. Nie widziałam się z nią od paru dni.
Indi pokręciła lekko głową z irytacją i postanowiła pociągnąć Agnieszkę za język już po odebraniu Alex z przedszkola.

Przedszkole Alex, ul. Na Uboczu
Zaparkowała i nastukała jeszcze jedną wiadomość do Agnieszki:
Cytat:
A masz może namiary na scenarzystę filmu? Robiłam Teresce sesje właśnie do tego horroru o wampirach i wiem, że mieli się spotkać przedwczoraj. Może on będzie coś wiedział? Bardzo Ci z góry dziękuję za pomoc, naprawdę potrzebuję się skontaktować z nią. Jesteś moją deską ratunku.
Po czym szybko ruszyła ku wejściu dla maluchów. Chciała porozmawiać również z panią Iwonką na temat zachowanie dziewczynki ostatnimi czasy. Na chwilę obecną Tereska musiała poczekać.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 11-01-2016 o 16:20.
corax jest offline