Pałac Mostowskich, Śródmieście, ul. Nowolipie, wczesny ranek
Do pracy wpadł niewyspany i spóźniony.
Dwie godziny snu wraz z koniecznością dojazdu komunikacją publiczną zrozbiły swoje. Za spóźnienie nikt by mu wszak złego słowa nie powiedział, jednak półprzytomny musiał zacząć od porannej kawy, w domu nie było czasu.
Władek właśnie zaparzył sobie dawkę kofeiny ale widząc stan partnera bez słowa postawił ją prpzed nim. - Piotruś no sorka jeszcze raz, sam rozumiesz, przypadek... - powiedział zabierając się za zrobienie czarnego nektaru dla siebie po raz drugi. - Ustaliliśmy personalia. Co ciekawe ten hamerykaniec to Polak z jankeskim paszportem. - Ciszewski kontynuował swoją spowiedź i pokutę. - Wychowany w Krakowie, sporo notowań w latach młodości ale nigdy nie karany. Od lat o nim cisza. Pewnie Fred naciął się by okraść lub oszukać przyjezdnego i się naciął bo trafił na chłopaka z krakowskiej Nowej Huty. Tedy nasi chłopcy nieświadomie spieprzyli podwójnie. By posprawdzali to by pewnie wyszło co i jak, byłby dodatkowy hak na tego Freda... Ale to było jakoś za pięć dziesiąta. Nie było czasu.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |