Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2016, 18:10   #5
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Idol wrócił do swojego apartamentu, z ulgą wchodząc do suchego i ciepłego pomieszczenia.
Bez zwłoki zasiadł do odczytania danych z dysku. Zakodowane dane były głównym informacji. Chwilę trwało ich rozpakowanie i odkodowanie i w końcu Billy mógł zacząć czytać i przeglądać zarejestrowane ujęcia.
Folder krótko nazwany “2” zawierał następujące informacje:
Obiekt: transporter kriogeniczny
Wymiary: 2 metry na 90 cm
Waga: 90 kg
Wymagania specjalnie: ekstra delikatna zawartość, nie odwracać, nie przerzucać, nie otwierać
Rodzaj transportu: standardowy mini-Daimler z zaczepami stabilizującymi
Termin odbioru: do potwierdzenia
Miejsce odbioru: do potwierdzenia


Kolejny folder “1” zawierał nieco więcej danych. Danych, które jednak Billy spodziewał się zobaczyć.
Imię i Nazwisko: Vonda Masters
Ostatnia znana lokacja: 13, Thousandth Street, pokój 1020
Przylot z Chicago do NJ standardowymi liniami pasażerskimi
Zarejestrowana w motelu 4 godziny po przylocie
Stan aktualny: brak danych
Na koniec niewielki hologramowy wizerunek
I krótki raport od obsługi motelu, że kobieta nie wyrejestrowała się w określonym czasie, zostały po niej jej rzeczy.
W nPD sprawę prowadzi detektyw Nick Stanton.


I tyle. Nic więcej klucz wypluć z siebie nie chciał.
- Trzeba będzie dorzucić czarną farbę, jakieś emblematy religijne… wygląda na to że szybciej odwiedzę doktora. - zamyślił się Billy rozważając możliwości. Nie podobało mu się wożenie komory kriogenicznej… z żywą zawartością, ale biznes jest biznes. Najbardziej sensowne wydawało mu się przerobienie wozu na karawan. Tych mało kto się czepia, nawet w obecnych czasach. Sprawdził która godzina.. trzynasta. Za wcześnie by zaczepiać Kirę, ale nie za późno na solidny obiad w pobliskiej knajpce z tanim żarciem, głównie wietnamskimi posiłkami.
Jeszcze tylko szybkie łącze Video z Willem.
- Hej doktorku… nie przeszkadzam?- zapytał wesoło.
- No w końcu - zagderał lekarz podciągając gogle chirurgiczne na czoło - Kiedy raczysz mnie odwiedzić? - dźgnął palcem powietrze znacząco.
- Wkrótce, wkrótce.. a możesz przy okazji polecić jakiegoś blacharza i lakiernika. Który robi robotę od ręki i nie zadaje pytań?- zapytał Bill.
- W nCatsaraju 5 znajdziesz takich na pęczki? - odpowiedział doktor lekko zdziwiony.
- A którego możesz osobiście polecić, bo to dość nagła i pilna robota. I musi być zrobiona od razu?- zapytał po zastanowieniu Billy.
Will podrapał się po nosie zastanawiając:
- Może Razz, albo Moira… któraś z tych dwóch w każdym razie. Dość sprytne osóbki i nie lubią wsadzać nosa w nie swoje sprawy. Chociaż ta pierwsza ostatnio była u mnie z paskudnym przeziębieniem. Nie wiem czy już wróciła do pracy.
- To zajrzę do Moiry… wpadnę jutro do ciebie po adres.-
odparł Billy po chwili zastanowienia.- Może być?
- Zarezerwuj sobie jakąś godzinkę na przegląd
- zastrzegł lekarz od razu, zaś Idol mógł dodać w myślach “i trochę kasy.”
- Ok…- odparł Idol pocierając podbródek. Z kasą nie powinno być problemu, w końcu miał zaliczkę od yakuzy. Tylko czy uda mu się upilnować pojemnika?
- Dam znać jakieś pół godzinki przed przyjazdem. Do jutra.- rzekł Idol i przerwał połączenie. Teraz pozostało mu się udać, by zakupić coś na ząb. I po drodze zajrzeć jak sobie radzi Kira przy barze.


Bar o tej porze był okupowany przez osoby chętne na przegryzkę i szybkiego drinka i które akurat były w pobliżu "Clockwork Rosebud". Zadziwiające jak sporo takich osób się znajdowało nawet w środku dnia. Kira i nieliczne kelnerki miały zajęcie i wprawkę przed wieczornym obłożeniem.
Zaś sama tania jadłodajnia pękała w szwach. Trójka kucharzy uwijała się jak w ukropie by obsłużyć wszystkich chętnych wykrzykujących swe zamówienia. Nawet deszcz nie odstraszał głodnych ludzi. Kilka rozstawionych wysokich stolików okupowanych było przez okolicznych lokalsów, którzy rozpoznając Idola pokiwali mu na powitanie.
Po czym powrócili do dywagacji na temat czipowania.
Sam Idol odpowiedział tym samym powitaniem i zasiadł przy barze zamawiając specjalność dnia, która zawsze była najświeższym, a przez to najdroższym posiłkiem.
Generalnie pozostawało mu czekać na Cathy, bo w tej chwili nie mógł wiele zrobić… poza jednym, podłączeniem się do internetu i poszukaniem na którym posterunku pracuje Nick Stanton. To były wszak powszechnie dostępne dane.
Pan Wong Viet pozdrowił stałego bywalca i zaczął przygotowywać zamówioną potrawę. Zaś informacje, których poszukiwał Billy byłby na policyjnej stronie - Stanton, z hologramu wyglądający na dobrze po pięćdziesiątce, pracował na 24 posterunku nPD. Nie minęła chwila a zamówione danie zostało podane Idolowi. Wokół zaś podobnie jak od kilku ostatnich dni dyskusje kręciły się wokół zapowiadanej przez rząd sondy. Rozmowy były dość zażarte i Idol mógł z łatwością wyłowić gdzieniegdzie pojawiające się słówko Matrix. Hasło to jednak powtarzano niezwykle dyskretnie jak na rozemocjowany porą posiłku tłum.
Niemniej, nim Idol mógł skupić w pełni swą uwagę nad słowem ulicy, w jego osłonie oka wyświetlił się komunikat o przychodzącej wiadomości.
-Tak?- spytał cicho Billy uruchamiając przekaz i przerywając na chwilę posiłek.
- Gotowe - pisnął cichy głosik tym razem małego dziecka - czekam. - Cathy zdecydowanie się pospieszyła tym razem. - Przynieś coś słodkiego… i kawę.
- Lubisz być rozpieszczana.- mruknął tonem starszego brata Billy i dodał.- Będę za pół godzinki.
- Czekam. - pisnęła ponownie hakerka i rozłączyła się. Zdecydowanie czasem miała przedziwne zachcianki. Tym razem kawa… to był pierwszy raz odkąd ją znał, żeby prosiła go o kawę. Cóż, czasem lepiej nie rozumieć kobiet.
Billy pospiesznie dojadł posiłek i zabrał się załatwianie kaprysów Cathy. Kawa. To było łatwe… ruszył do “Clockowork Rosebud” by stamtąd zabrać kawę na wynos.
Kira widząc go przy barze uśmiechnęła się i odgarnęła dłonią grzywkę. Wsparła dłoń o biodro i spyta:
- Nie możesz się doczekać wieczoru? Czy po prostu polubiłeś drinka?
- To pierwsze… Ale niestety muszę jeszcze gdzieś wyjść, więc tylko wezmę kawę na wynos.
- odparł Idol przysiadając się.
- Ech a już myślałam, że będę mieć przyjemne towarzystwo przez resztę zmiany. - westchnęła teatralnie i zaczęła przygotowywać zamówienie. Przy okazji przyjmując kolejne od pozostałych gości marudzących o jej uwagę. Po chwili postawiła kubek z napojem przed Billym. - Proszę - nadstawiła czytnik do sczytania czipa.
- Wkrótce wrócę… w końcu przyciągasz do siebie jak magnes.- odparł żartobliwie Idol płacąc za kawę i zabierając ją ze sobą.- Jak potężny magnes.
Kira napięła smukłe ramię w udawanym kinetycznym przyciąganiu:
- Wracaj szybko, słońce. - i pomachała na pożegnanie.
Tymczasem Billy ruszył ku “kryjówce” Cathy. Z nabyciem słodkiej przekąski nie było problemu - w sklepikach mijanych po drodze wybór był całkiem szeroki.


W końcu stanął po wejściem do kwatery swojej młodej przyjaciółki.
Potężne pancerne drzwi stanowiły barierę, którą rzadko przekraczał. Wiedział że za nimi były kolejne drzwi z panelem video. A co za nimi? Nie wiedział. Cathy bardzo dbała o swą prywatność. Tych drugich nie przebył nigdy dotąd.
- Cathy?- nacisnął przycisk interkomu.
Odpowiedź nadeszła niedługo potem:
- Jestem… - głos był zniekształcony jakby mówiła blisko urządzenia. - … masz kawę?
- Kawę i słodkości… wpuścisz do przedpokoju?-
zapytał Billy.- To nie rozmowa, która powinna być obserwowana.
Usłyszał jeszcze głębokie westchnienie, a potem odpowiedź:
- Dobra, ale… ale tylko do przedpokoju. - dodała dziewczyna i jeszcze chwila … a Billy usłyszał dźwięk zwalnianego zamka i cichy syk przesuwających się drzwi.
Za nimi… zapachniało … jaśminem? i czymś jeszcze, czego Billy nie mógł zidentyfikować mimo, że zapach wydawał się znajomy.
Za drzwiami zaś w wielkim podkoszulku, porozciąganym do granic możliwości, wielkich glanach ze sznurówkami i zapięciami dyndającymi na boki, obcisłych spodniach z niezliczoną ilością kieszeni stała niewielka postać
Na głowie miała gogle, w brwi i brodzie kolczyk. Jej twarz była jednak oszpecona bliznami, które dziewczyna próbowała zamaskować pod włosami. Bez skutku.
- Cześć - mruknęła widząc taksujące spojrzenie Billy’ego. - Kawa? - wyciągnęła dłoń. Przez jej ramię ciągnęła się podłużna blizna, widoczna gdy dziewczyna ruszyła nieco bliżej.
- A tak... kawa… proszę.- Billy był zaskoczony jej widokiem. Wiedział wszak, że Cathy nie kontaktuje się zazwyczaj z ludźmi w sposób inny niż przez sieć. Podał jej napój i papierową torbę.- Nie znam się na słodyczach, ale ponoć te ciasteczka są dobre.
- Tak… - skinęła głową odpowiadając na nie wiadomo co dokładnie i nim Idol miał szansę otrząsnąć się z szoku na jej widok … zawróciła do zamkniętych drzwi za nią. - Zaczekaj tu. - zabrała napój i torbę i zniknęła za drzwiami. Przez ułamek sekundy gdy drzwi były otwarte, Idol mógł dostrzec ogromne kłęby kabli, monitory i hologram wyświetlający jakiś model urządzenia.
Cathy wróciła po niedługiej chwili i stanęła ponownie zakładając ręce na piersiach.
- No to co to za sprawa? - spytała nieco unikając spojrzenia Billy’ego.
- Vonda Masters… szuka jej kilka osób.- rzekł Billy przechodząc od razu do rzeczy.- A nie wiem kto jest. Muszę zdobyć nagranie z motelu, które jest na jakimś posterunku policyjnym. Potrzebuję fałszywej tożsamości policjanta, najlepiej fedsa. Musi wytrzymać przynajmniej dzień… tyle wystarczy by wejść na bezczela do posterunku i zdobyć informacje.
- Aha czyli podrasować to co już zrobiłam.
- kiwnęła głową dziewczyna. - No dobrze, ale czemu… nie wyślesz tam po prostu nanów? - oparła się barkiem o ścianę, kopiąc lekko podłogę czubkiem buta.
- To niestety drogie zabawki do których ja akurat nie mam już dostępu.- stwierdził ze śmiechem Billy.- Choć fajnie by było.
- Mhm… ale ja mam -
rzuciła Cathy jakby to było oczywistością. - Nie łatwiej niż włazić z butami na posterunek nPD albo do federalnych?
- Zgadza się… ale znów będę ci winny przysługę. I to dużą.-
wyjaśnił Billy kiwając głową. Miała rację, że byłoby łatwiej i bezpieczniej. I drogo.
- No jak wolisz - objęła się nieco ciaśniej ramionami - to poprawię to co zrobiłam. Powinnam skończyć do wieczora. Tę Vondę też mam sprawdzić?
- Przy okazji…- zamyślił się Billy.- ...Z tą Vondą mi się nie spieszy, a w kwestii nanobotów to… ile bym wtedy ci winien?
- To zależy… czy chcesz na stałe czy wypożyczyć. Normalnie nie wypożyczam, ale… znamy się trochę. -
na policzkach dziewczyny pojawiły się lekkie rumieńce. Widać, że palnęła coś odruchowo i teraz żałuje.
- Raczej wypożyczyć do jednej akcji, wiem jak trudne do zdobycia są to zabawki.- odparł Billy i dodał z uśmiech.- Ten rumieniec dodaje ci uroku.
Cathy na te słowa zaczerwieniła się jeszcze mocniej i rzuciła mężczyźnie spłoszone spojrzenie:
- Tak … too… poczekaj - i uciekła z powrotem za drzwi pracowni. Wróciła niosąc niewielką walizeczkę. Podała ją Idolowi a potem cofnęła dłoń. Czekaj pokażę ci lepiej.
Kucnęła i nie patrząc na najemnika otworzyła walizeczkę. W środku na gąbkowej wyściółce leżały dwie półtora centymetrowe ważki. Obok znajdował się też niewielki czip.
- Tutaj masz czip z oprogramowaniem, standardowe moje zabezpieczenia - stwierdziła mając na myśli klucz jaki Billy dostał od niej - Sterujesz nimi normalnie z panelu. - popatrzyła w górę wciąż kucając i wskazując po kolei elementy zawartości walizki. - Masz możliwość nagrywania, do 2 godzin nagrania, mają zasilanie backupowe na wypadek jakichś problemów w sumie czas aktywności do 4 godzin. Mmm... coś zapomniałam? -spytała na głos drapiąc się po policzku z namysłem.
- Da się je podłączyć do wewnętrznej sieci policji? Nagranie pewnie jest na którymś z twardych dysków wraz z całym dochodzeniem. Gliny piszą często raporty.- Billy uśmiechnął się nieco czule. Mogłaby być młodszą siostrą jego, albo koleżanką młodszej siostry. Było coś uroczego w całej tej niezdarności Cathy.
- A! Racja. - pokiwała głową - Tak, zobacz mają tu wbudowany micro-USB, standardowe, nie powinno być problemów z ich użyciem. Szczególnie na posterunku nPD. Megacorps to już inna klasa ale na nPD powinno w zupełności wystarczyć - nagle rozgadała się jak katarynka gładząc z lubością mini-robocika. Po czym się zreflektowała i maskując speszenie wsadziła ważeczkę z powrotem do walizki. - Wystarczy, że użyjesz oprogramowania. Jest całkiem intuicyjne - to ostatnie zabrzmiało jak “for dummies”.
- A wirusy i trojany? Nie mam tak zwinnych paluszków jak ty… sam nie złamię policyjnych zabezpieczeń.- spytał żartobliwie dobrze wiedząc, że jeśli chodzi o cyberprzestrzeń i hakerskie sztuczki to klawiatura już dawno odeszła w niebyt.
Dziewczyna spojrzała na Billy’ego mrużąc lekko oczy, co przypomniało mimikę koteczka, jej awatara. - No podstawy to chyba jakieś masz? nPD nie należą do skomplikowanych sieci. W razie co, po prostu zadzwoń. - podniosła się. - Albo czekaj… może… nie… lepiej daj mi znać jeśli będziesz mieć problemy. - zmieniała zdanie w ciągu chwili.
- Będę w stałym kontakcie… albo porwę cię do mojej bryki. W każdym razie tej którą dostanę i przerobię na karawan.- odparł żartobliwie Billy i zmienił temat.- Bo dostałem robotę w postaci przewozu cargo. Coś podejrzanie organicznego, ale opłacalne. Tak przy okazji…
- Może ktoś na organy?
- rzuciła Cathy wykrzywiając na chwilę usta - albo jeszcze coś innego.
- Organy można przewieść w bardziej wygodnym pojemniczku, ale nie chcę sprawdzać. Zleceniodawca mógłby się wkurzyć i ja skończyłbym poszatkowany… ale z czegoś trzeba żyć. Jak będziesz chciała się przejechać karawanem to jutro akurat będzie okazja.-
zaproponował Bily wesołym tonem, a potem spoważniał.- I uważaj przy szukaniu tej Vondy Masters… co najmniej dwie mafie ostrzą na nią zęby. Nie chcę by ci coś się stało przeze mnie, więc nie ryzykuj w sieci, ok?
Cathy na hasło o przejażdżce karawanem miała przez chwilę wielkie oczy. Zamrugała szybko:
- Do… dobrze, będę ostrożna. - mruknęła lekko zszokowana samą propozycją. - To jesteśmy w kontakcie. Dzięki za kawę - zaczęła ruszać w kierunku wyjścia wymuszając na Idolu ten sam kierunek - To na razie. Cześć - ewidentnie wizja wyjścia z domu i jazdy karawanem po mieście była zbyt dużym wyzwaniem dla hakerki.
- Jasne… do następnego spotkania koteczku.-
rzekł z uśmiechem Billy biorąc walizeczkę i wychodząc. Plan Cathy był zdecydowanie lepszy niż jego. Pozostało tylko powrócić do “Clockwork Rosebud”, schować walizeczkę i spotkać się z Kirą.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline