Lilius z kolei już przedzierał się w kierunku - jak mu się zdawało - zawalonego wejścia do grobowca. Słyszał oczywiście kłótnię za plecami, ale to było dla niego mniej istotne. Musiał dotrzeć do wykopalisk i pomóc archeologowi - jeżeli jeszcze zdoła.
Starał się przedzierać przez chaszcze jak najszybciej, ale kapłańska szata, na którą narzucono skórzaną zbroję oraz wielka kosa niespecjalnie w tym pomagały.
- Miłosierna Pani Plonów - mruczał pod nosem Dwukwiat - Ty masz we władaniu żyzne gleby świata, niech te co przysypały pana Nyrvera lekkie będą i łaskawe, daj przeżyć Panu Nyrverowi, daj go odratować.
Pani plonów kamiennych bloków pod swoją pieczą nie miała, ale o tym że archeolog mógł lec strzaskany pod jednym z nich półelf wolał nie myśleć. Wolał skupić się na tym, by przypomnieć sobie modlitwy o uzdrowienie.
- Proszę się trzymać, Panie Dytorcha! Idziemy z pomocą!
__________________ Bez podpisu. |