Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2016, 16:19   #34
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
- Czekaj! - Syknął Tagren, coś się nie zgadzało ale dopiero po chwili zrozumiał co. Potrzebował przysłuchać się przez dłuższą chwilę i stwierdził, że słyszy głosy.
- Ki chuj, głosy z karczmy dochodzą a okna ciemne? - Odezwał się przed nim Gaax, potwierdzając przypuszczenia Tagrena.
- Bardzo, bardzo dziwne… Jak można pić alkohol po ciemku?- zdziwił się mocno Kolwen. - To tak jakby chędożyć się po ciemku, kompletnie bez sensu.
- Kurewsko dziwne… - Wojownik zwiększył swoja czujność, za dobrze pamiętał jak nieostrożność doprowadziła go do klęski i wygnania. - Potrzebny nam zwiad. Kto na ochotnika?
- Po co zwiad, tak będzie zabawniej! - Powiedziała Ymir, chwytając swoją broń i podnosząc się, najpewniej w celu zeskoczenia ze wzgórza i zaszarżowania.
-Stóóój! - Gaax chwycił ją za rękaw i pociągnął z powrotem na dół. - A gdyby puścić tę budę z dymem? Jakiś ogień alchemiczny ma ktoś? To dopiero by była dywersja!
- A co chcesz złoto potem z kamienia skrobać? Najpierw chcę wiedzieć o co chodzi. Potem podejmę decyzję jasne? Raz już się wpakowałem przez głupotę, drugi raz się nie dam.

- Dobra, to zwiad? - Powtórzył Gaax i wszyscy nagle spojrzęli po sobie, nikt nie kwapił się za bardzo do zgłoszenia się na ochotnika.
- No kurwa, nie wierzę. Sam mam iść?! - Syknął zjadliwym szeptem Tagren.
- No skoro się zgłosiłeś! - Szepnął z aprobatą Evamet, klepiąc go po ramieniu. - Pomyśl w ten sposób: każde z nas postawi ci za to kolejkę w Waterdeep.
- Żebyś wiedział, że postawicie. - Obiecał aventi po czym zajął się wybieraniem odpowiedniego dachu. Nie bardzo mógł się zdecydować który najlepiej się nada do jego planów.
- Postawimy, postawimy, już o to się nie martw. Teraz do roboty, szkoda czasu, trzeba się dowiedzieć, co tu się wyrabia - powiedział Kolwen i poklepał Tagrena po ramieniu.
- Jak nie wrócę za… no powiedzmy przed świtem to puśćcie wiochę z dymem. - Po tych słowach Tagren zważył w dłoni trójząb i podał go Kolwenowi. - Popilnuj mi tego. - I zniknął wessany przez cienie.

Chwilę po tym jak Tagren zniknął na dole, reszta Szczórków przyglądała się jak wojownik skacze między cianiami i ląduje na dachu. Wtem usłyszęli...
- To gdzieś tutaj, pewnie będzie w tej małej zatoczce. Chodź, obczaimy co i jak! - Usłyszeli jakiś męski, a w zasadzie młodzieńczy głos. Odwróciwszy się zobaczyli dwójkę młodzianów, którzy szli przez pola kilkanaście metrów za nimi, w stronę gdzie zostawili łódkę.
- No chyba jaja sobie robicie... - Jęknął Gaax i spojrzał na Kolwena.
- Niech jeszcze i to – powiedział cicho pod nosem Kolwen. Trzeba było działać szybko i przede wszystkim po cichu. Te dzieciaki nie mogły wszcząć alarmu, bo wtedy cały ich misterny plan pójdzie do diabła.
- Musimy to zrobić po cichu, ale szybko, nim te gówniarze zrozumieją, co mają przed sobą. Trzeba ogłuszyć i będzie po sprawie. Zaciągniemy w krzaki, zwiążemy i z głowy. Tylko mi ich nie mordować. Gaax albo Ymir zajmiecie się tym – wyszeptał szybko do towarzyszy.
- Dobra, chodź Młoda. - Gaax wycofał się z krzaków i pociągnął za sobą Ymir. - Pokaż im cycka czy coś, żeby ich rozproszyć, a ja ich uśpię.
Kobieta warknąła i kopnęła go w kolano, po czym ruszyła szybkim krokiem w kierunku dzieciaków.
- Auu! Za co?! - Jęknął głośno mag, co zwróciło uwagę młodzieży. Byli już daleko, ale odwrócili się i zobaczyli Ymir. Wymienili jakieś uwagi i szybko zaczęli uciekać.
- Masz to swoje rozpraszanie, baranie! Szybko, pomóż mi ich dogonić! - Kobieta już biegła, a za nią podążył Gaax. Po chwili zarówno młodzieńcy, jak i dwójka Szczórków zniknęli Kolwenowi z pola widzenia. Tyle dobrze, że wciąż biegli nad wybrzeże...
- To co teraz? Czekamy dalej? - Podsumował Evamet.
- Oczywiście, że czekamy. Poradzą sobie, a przynajmniej mam taką nadzieję. Cierpliwość jest cnotą w naszym fachu – powiedział udawanym mentorskim tonem Kolwen. – A poza tym, nie będę z tym biegał po całej wiosce- wskazał na trójząb, który zostawił mu Tagren.

Evamet wzruszył tylko ramionami.
- Jak chcesz to możesz mi go dać, ale… - Coś upadło. To znaczy coś upadło tak, że aż to usłyszęli. Krzyk “Ała, nie po oczach!”, który dotarł ich uszu zaraz potem świadczył o tym, że Gaax i Ymir dopadli chłopaków. A przynajmniej jednego…
- Ratunku! Pomocy! Demon! DEMON! - Usłyszęli drugi krzyk, który musiał wydać z siebie drugi z młodzieńców. Chyba biegł w ich stronę, ale Kolwen nie mógł być pewien.
- Szlag by to, jasna cholera! - Zaklął Evamet, szykując łuk do strzału w miejsce, gdzie chłopak powinien się za chwilę pojawić.
Nie lubił, gdy morduje się bez powodu, a to przecież byli bogu ducha winni chłopaki, ale jeżeli przez tego gówniarza reszta wioski ma zostać zaalarmowana, to niech Evamet robi swoje. W końcu to nie Kolwen będzie miał krew na rękach, tylko jego towarzysz.
- Rób co musisz, byle skutecznie – powiedział cicho do swojego kompana.
- Czekaj no sukin... - Usłyszęli wtór głosu Gaaxa za uciekającym chłopakiem. - Yshter Agnais!
Chłopak przestał krzyczeć, a po kilku minutach ich kompani wrócili, taszcząc za sobą nieprzytomnych delikwentów: związanych i zakneblowanych.
- Gnojek mnie ugryzł! - Pożalił się Gaax, pokazując Kolwenowi dłoń z czerwonymi śladami. - Udało mi się ich uśpić, ale na chwilę. Co z nimi dalej zrobimy?
Kolwen odetchnął z ulgą. Na szczęście nie trzeba było nikogo mordować.
- Na pewno są związani porządnie? Upewnijcie się, żeby się nam nagle nie uwolnili. Schowany ich w tych krzakach i będzie spokój. Teraz czekamy na znak od Tagrena – zaczął wypatrywać swojego towarzysza, który coś długo już nie wracał.
 

Ostatnio edytowane przez Morfik : 12-01-2016 o 16:29.
Morfik jest offline