Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2016, 22:54   #14
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Tugal podszedł obolały do kominka i usiadł przy nim z wyraźnym wyrazem bólu. Nie miał ochoty na nic, tylko się ogrzać, zjeść i się przespać. Poza tym miał dużo do przemyślenia. Objął Quinn ramieniem i przytulił do siebie.

-O tym razem nie zniknęłaś i nawet przemówiłaś. Ładne imię Susa. - zagadał Clay do dziewczyny wesoło - Czyli i tak musimy dotrzeć do tej wiochy. - spoważniał. - Nie ma co zwlekać a oni radzą się streszczać. - Ukłonił się gospodarzowi tego miejsca - Zjeść, wypić, odetchnąć i w drogę. Może się uda że chociaż część weteranów będzie za nami A im bliżej wioski tym trudniej będzie ich unikać bo będą m usieli mniejszy teren obstawić.

- Jeśli tak wam śpieszno do osady, to czemu idziecie szlakiem, który do niej nie prowadzi? - zapytał gospodarz. W tym czasie łucznicy odsłonili swoje oblicza. Pomimo zapewnień ich “przywódcy”, że wszyscy będą gwałcić Quinn, okazało się, że większość z nich była kobietami. I patrząc na obojętność z jaką traktowały inne kobiety nie były lesbijkami. Zasiedli gdzie się dało, oczekując na posiłek.
- A… bo wyście mieszczuchy są. Wiecie w ogóle gdzie zachód jest? Bo wiecie, że macie na zachód iść? - mężczyzna jakoś sam w to wątpił.

- Gratuluję dedukcji - odezwała się Torm bez złośliwości na jego słowa. - Clay, już się ściemnia, nie ma sensu iść nocą. Z resztą miałeś szansę sobie pójść dalej, więc skoro zostałeś to już idźmy razem - adrenalina po walce zdążyła jej opaść i widać było po niej zmęczenie. Wtuliła się w Tugala.

- No ale jak by co to nam wskażecie drogę nie? - Clay udał mniej kumatego niż był - Gdybym nie chciał iść z wami to bym się już dawno zawiną. A skoro miejscowi radzą pośpiech to myślę że warto słuchać starszych zwłaszcza jak na grzeczne kotki przystało. A tak z innej beczki - zwrócił się do zwiadowców. - A jest jakaś kara za przedterminowe pozbycie się tych kajdan?

- No macie iść na zachód. Nikt was za rękę nie poprowadzi. - odparł mężczyzna. - Kary za przedterminowe pozbycie się kajdan nie przewidziano. Nikt jeszcze tego nie dokonał.

- W takim razie poczekasz do świtu. Tylko idąc tu straciliśmy dość czasu by trafić prosto w ręce pościgu. Nie ma więc już znaczenia ile tu posiedzimy, a przynajmniej wypoczniemy w cieple - odparła Quinn nad wyraz spokojnym tonem głosu.

- Ej nie bądź niemiła bo może wyjdzie że jeszcze sama będziesz tu siedzieć do rana. - odparł nieco oburzony Clay. - Jakoś nie przypominam sobie by ktoś zrobił z ciebie szefa.

Znudzone, lekko poirytowane i pełne pożałowania spojrzenie Nidrosa powędrowało na Claya. No tak, niektórzy ludzie nie rozumieli, że lepiej jest się zawsze trzymać razem. Buntownik… ciekawe jak długo pożyje.

- Zrobisz jak zechcesz. Ja zostanę tu do świtu - odpowiedziała Torm bez zainteresowania jego osobą. - Nie słuchałeś mnie jak mówiłam, żeby nie zbierać uszu to teraz też nie spodziewam się, że posłuchasz - dodała po czym położyła się na boku na podłodze głowę kładąc na kolanach Nidrosa.

Kiedy jej głowa znalazła się na jego kolanach lekki grymas bólu pojawił się na twarzy Tugala. Trwał on jednak krótką chwilę, zaraz po nim pojawił się lekki uśmiech. Jego dłoń powędrowała do głowy Quinn i zaczęła gładzić jej włosy.

- Puki co i tak czekamy na talerz tego czegoś co tak smakowicie pachnie. - Clay pociągną teatralnie nosem. Potem podwiną rękaw i dokładnie obejrzał kajdany. Każdy element też ostrożnie przebadał i pomacał czubkiem noża. - Jak na mój gust nieważne co się ze mną stanie jak to zdejmę i tak zdecydowanie o pół roku za długo to dziadostwo noszę.

Ku rozczarowaniu Claya, kajdany nie miały żadnego elementu łączonego. Zupełnie jakby zostały wykute w takim kształcie i w magiczny sposób znalazły się na rękach mężczyzny. Wiedział doskonale, że było to niemożliwe. W końcu same niweczyły wszelką magię. Najwyraźniej miejsce łączenia zostało później zaspawane innym kawałkiem mageralu.
Tymczasem w ruch poszły talerze i łyżki. Każdy z przeklętych dostał swoją porcję zupy. Była to warzywna z kawałkami dziczyzny. Do tego dochodziła gruba pajda chleba.
- No to smacznego ludziska. Na pohybel magom. - odezwał się gospodarz.
- Na pohybel. - zawtórowali weterani.

Torm już zasypiała, gdy z tego stanu wybudziło ją zamieszanie jakie zrobiło się przy rozdawaniu jedzenia. Powoli podniosła się i siadła ze skrzyżowanymi nogami. Dostała swoją porcję do ręki i zaczęła przyglądać się zawartości miski.
- Smacznego - powiedziała zaspanym głosem. Nie czuła głodu, ale wiedziała, że musi w siebie wmusić jedzenie, więc powoli zaczęła przebierać łyżką. Było smaczne, ale dla kogoś kto był od pół roku na wyżywieniu Przechowalni to wszystko było dobre.

I Nidros zajął się swoją porcją. Kiwnięciem głowy dał znać gospodarzom podziękowania za posiłek. Nie miał ochoty mówić. Gardło i niższe partie ciała nie doszły jeszcze do siebie. Zupa powinna zdziałać cuda na aparat mowy, gorzej z przyrodzeniem.

- Przepraszam, że się wtedy tak uparłam - mruknęła Quinn cicho do Tugala.

- Nie szkodzi, ale wiesz, że może to być niebezpieczne czasami, prawda? - zapytał szeptanym cichym głosem Tugal.

[]- Zezłościł mnie [/i]- tłumaczyła się Torm.

Mężczyzna westchnął.
- Mnie też, ale to nie powód by pchać się do bitki - powiedział po czym przyznał - Chciałem go zabić, ale wyszło na to, że to dobrzy ludzie

- Ale skończyło się całkiem dobrze... - uznała. - Jest ciepło, mamy co jeść. Nie rozumiem tylko, dlaczego tamta się na ciebie uwzięła.

Tugal miał nadzieję, że ktoś kto był przy całym zajściu przysłuchiwał się ich rozmowie. Może sama Chyża.
- Bo nie powiedziałem tego co miałem na myśli tylko górę wzięły stare nawyki. - odpowiedział po szczerości.

Torm uśmiechnęła się do niego uroczo.
- A powiesz mi to na ucho? - odparła.

Tugal pochylił się ku niej i wyszeptał cicho tuż przy jej uszku muskając je ustami
- Wybacz, ale jestem zajęty. Nie potrafiłbym być z kimś kogo nie znam, a Quinn znam dobrze, blisko pół roku. Nie chciałbym wchodzić w związek tylko dla seksu. Seks to nie wszystko, choć bardzo przyjemny dodatek.

Pocałowała go lekko w usta w odpowiedzi na jego słowa.
- Zdecydowanie oboje tu przekombinowaliśmy - przytuliła się. - Pomyślałam sobie, że dam mu radę... I dałam - mruknęła starając się zdusić w sobie dumę za ten wyczyn.

Tugal pocałował ją delikatnie w czubek głowy i wyszeptał
- Powinniśmy dokończyć kolację… musisz jeść, by mieć siły.
Torm niechętnie, ale wróciła do jedzenia zupy.

- Panie Clay, zagra pan coś ładnego? - Susanna wpatrywała się w grajka. Pomimo, że raczej nie uchodziła za ideał piękna, wyraz jej twarzy mógł w tej chwili rozpromienić nawet najbardziej burzliwe niebo.

- Na pohybel. - odparł entuzjastycznie Clay salutując łyżką. - Za to, to i sokiem z czosnku bym wypił. hehe. - Nie zdążył przełknąć jeszcze zawartości talerza gdy usłyszał nieśmiałą prośbę dziewczyny. Zamarł z łyżką w gębie. Po chwili jednak się opanował przełkną zawartość łyżki z głośnym “glup” prawe się przy tym rozkaszlał.
- No... ten, tego oczywiście. A co chcesz usłyszeć? - Jedno spojrzenie na nią wywiało wszelkie głupie melodyjki które zawsze miał na podorędziu. Zagrał tęskną melodię znaną z jakiegoś nabożeństwa. Chwilowo pośpiech w dotarciu do wioski przestał mieć znaczenie.

Dziewczyna przysłuchiwała się graniu z zapartym tchem. Ukradkowo wycierała rękawem swojej sukienki łzy, które spływały jej po policzku. Gdy Clay skończył, na jej obliczu odmalowała się wdzięczność, zupełnie jakby ktoś pierwszy raz wysłuchał jej prośby.
Gospodarz w tym czasie rozdał każdemu z kotów ubrania na zmianę. Nie był to szczyt mody, nie były z drogich materiałów. Były jednak schludne, czyste, nieużywane i idealne na panującą na zewnątrz pogodę.

- Nie no aż tak kiepsko to chyba nie grałem… - nachylił się do przechodzącej obok strażniczki - … nie? - Clay jak większość “porządnych” facetów nie był odporny na babskie łzy i zwyczajnie nie wiedział co w takiej sytuacji zrobić. - O ciuchy. - Ucieszył się że mógł zmienić temat. Wybrał coś odpowiedniego dla siebie. Stare ubranie owiną jednym z rzemieni aby zachować na zmianę. Ubranie nie było jeszcze w najgorszym stanie. - A ty jak wolisz zaczekać na słoneczko? - zapytał Susannę. Potem zapytał się strażnika. - Na jakiegoś przewodnika może dali byście się namówić? - musiał spróbować.

- Nie, nie, to nie tak - zaprzeczyła Susanna, a jej twarz zaczerwieniła się momentalnie ze wstydu. - To było piękne.
- Aleś upierdliwy. Przewodnika nie dostaniecie. Nikomu z nas nie chce się dupy stąd ruszać. - odparł “przywódca” łuczników.

- E po co te nerwy, spytać nie wolno. - “Ciekawe czy ta małą puścili by samą czy czekali aż się ktoś jeszcze napatoczy żeby ją zabrali” Pomyślał gorzko o gospodarzach. “Każdy pewnie tu swoją szopkę odstawia” - Chyba jednak lepiej będzie się z tą zawinąć. Iw szybciej ta zabawa się skończy tym lepiej. Am może w tłumie nowych łatwiej będzie się prześlizgnąć do tej wiochy niż smędzic na samym końcu. - Kto chętny może się zabrać ze mną. - Spojrzał pytająco na ocalałych, którzy przyszli z nimi oraz na Susanne.

Quinn odstawiła pustą miskę wraz z resztką pieczywa na podłogę i bez ociągania wzięła ubranie i zaczęła po kolei zdejmować z siebie własne wilgotne odzienie starannie składając je obok siebie.

- E paniusiu, striptiz na w sąsiednim pomieszczeniu proszę urządzać. My tu porządni ludzie jesteśmy. - rzuciła z cichym śmiechem jedna z łuczniczek.

- To w takim razie porządny człowiek nie będzie patrzył teraz w moim kierunku - odparła Torm.

Jak na komendę wszyscy weterani znajdujący się w kuchni odwrócili wzrok w jej stronę.

Tugal się zaśmiał i powiedział.
- Daj spokój Quinn, chodź się przebrać jak cywilizowany człowiek. Masz pozwolenie i kierunek czego jeszcze chcesz? - mówiąc to powoli wstawał bez gwałtownych ruchów by zbytnio nie nadwyrężać przyrodzenia.

Quinn nie wiedziała, co ją bardziej w tym momencie rozbawiło. Odwróciła się i spojrzała po weteranach. Przestała zdejmować swoje ubranie.
- No właśnie widać jacy porządni.. - odparła kobiecie ze śmiechem w głosie. Wstała i skierowała wzrok na Tugala w jej mniemaniu starał się śmiechem zamaskować oburzenie jej zachowaniem i może zazdrość. Był uroczy. Uśmiechnęła się niewinnie do niego. Schyliła się po ubranie i razem z nim poszła do sąsiedniego pokoju.

Tugal zaprowadził ją do pierwszego pokoju jaki był dostępny. Otworzył drzwi i przepuścił ją przodem po czym wszedł za nią i zamknął drzwi. Pokój był skromny. Drewniane łóżko, szafa i stolik oraz jeden kuferek.
Jak już znaleźli się sami Tugal chwycił ją za ręce, obrócił znienacka, przyparł do najbliższej ściany przy drzwiach i wyszeptał przy jej ustach.
- O ile uwielbiam Ciebie i Twoje ciało kochanie. - jego głos był poważny - To chcę, byś tylko rozbierała się w mojej obecności, a nigdy przy ludziach. Nie mam zamiaru się Tobą dzielić nawet w tak symboliczny sposób. To samo też tyczy się seksu. Rozumiemy się?

Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie do niego.
- Oczywi… - nie dokończyła, bo Nidros nie czekając na dalszą część jej słów pocałował ją namiętnie i długo.

Tugal po dłuższej chwili przerwał pocałunek i wyszeptał muskając jej usta swoimi.
- Dobrze, że się rozumiemy, a teraz się przebierać. Pora ubrać coś suchego.
Po czym odstąpił od niej dając jej swobodę ruchów przyglądając je się przez chwilę.

- Wiesz, nie planowałam całkiem się rozebrać, tylko do tej ostatniej koszulki - pokazała odsłaniając dekolt. Przeszła obok niego i rzuciła mokre ubrania na stolik, a suche na łóżko. Nieśpiesznie zaczęła rozbierać się do naga.

Tugal też się zaczął rozbierać ze swoich warstw ubrań nie skąpiąc przy tym obserwacji Quinn. Kiedy ubrania znalazły się na boku i oboje byli nadzy podszedł do niej objął i przyciągnął do siebie szepcząc
- Całkowicie inne uczucie prawda?

- Zdecydowanie… - Torm wtuliła się w niego. - Mocno cie... uszkodziła? - zapytała cicho.

- Będę obolały i nieaktywny przez jakiś tydzień, może dwa. - odpowiedział jej spokojnym, szczerym szeptem - Ale z tego co już sprawdziłem, nie powinno być trwałego defektu

Quinn jęknęła cicho na słowa o czasie jego niedyspozycji.
- Zamorduje ją - syknęła.

- Nie, nie zrobisz tego. - powiedział kojąco mężczyzna - Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Poczekaj, aż urośniesz w siłę.

- Racja, nie zrobię tego... - mruknęła i bynajmniej nie chodziło jej o konieczność wzięcia we władanie swoich mocy. - Chyba musimy się ubrać. Lepiej się teraz nie przeziębić, skoro już tyle udało nam się wytrwać w zdrowiu - nie poczyniła jednak, żadnych kroków by od niego się oddalić.

- Przydało by się… - potwierdził Tugal po czym pocałował ją i całował do utraty tchu. - Teraz mogę się przebierać… - wyszeptał zadowolony, lecz nadal trzymał ją w ramionach.

- Myślę, że wygodniej będzie nam na łóżku - odparła w końcu i odsunęła się od niego. Szybko narzuciła na siebie nowe ubranie, a mokre rozłożyła by miało szansę wyschnąć do świtu.

I on się ubrał, z mokrymi partiami odzieży robiąc to co ona, po czym usiadł na łóżku. Ciekawe, czy się ktoś o nich upomni i da im inne miejsce do spania, czy nie.

Quinn wkrótce dołączyła do niego na łóżku jednak w przeciwieństwie do niego nie zastanawiała się czy mogą sobie przywłaszczyć na teraz łóżko. Położyła się na brzegu zostawiając miejsce dla Nidrosa. Wyciągnęła rękę do niego na znak by położył się obok.

Spojrzał na nią rozbawiony i położył się obok niej obejmując ją ramieniem tuląc ją do siebie.
- Nawet ciepłe te ubrania - powiedział cicho - Chociaż nie ma nic przyjemniejszego niż twoja obecność moja droga.

- Yhym - zgodziła się z nim z zadowolonym mruknięciem układając się wygodnie w łóżku. - Po raz pierwszy mamy okazje być tylko we dwoje - zauważyła.

- Tym bardziej powinniśmy cieszyć się każdą chwilą… - wyszeptał cicho i pocałował ją delikatnie - ...mój skarbie.

- Dziwne to. Zawsze chciałam być niezależna, nadal chce, ale nie wyobrażam sobie męczyć się z tym życiem bez ciebie... - westchnęła. - Nigdy nie próbuj poświęcać dla mnie życia - dodała z powagą.

- I niby mam się męczyć bez ciebie? Niedoczekanie moja droga. - powiedział Tugal - Będziemy się wspierać. Razem mamy szansę przetrwać.

Wtuliła się w niego mocniej. Po chwili jej oddech spowolnił, gdy zmęczona trudami tego dnia zasnęła.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline