Markus z Grigorem rozpoczęli poszukiwania dziewczyny od wizyty w stajni. Grigor nie czuł się obco na posesji Courtez. Przebywał tu nie raz i choć zamieszkiwał małą chatkę za miastem (wszak tam czuł się lepiej), to pusta izba w posiadłości Vincenta zawsze na niego czekała. Genasi nie był zbyt rozmowny, a człapiący za nim kapłan zdawał się go momentami irytować.
-Ahoj ty tępa kupo gruzu!- Grigor doskonale znał głos koniuszego. Saimon, bo tak zwał się mężczyzna od lat znał się z genasi. Mężczyźni uwielbiali się nabijać z siebie wzajemnie.
-Rodzinna tragedia musiała spowodować twoją wizytę tutaj?- spytał koniuszy ściskając koleżeńsko wojownika.
-Witaj, jestem Saimon.- przedstawił się Markusowi -Stary zagonił was do poszukiwań, co? Dziwne, że mnie nie posłał w miasto na spytki. Pewnie masz jakieś pytania, wal przyjacielu.-
- Markus - kapłan Oghmy odwzajemnił przywitanie, rozmowę póki co pozostawiając znającym się mężczyznom.
Genasi skinięciem łba przywitał się ze starym znajomym. Na jego pytanie odpowiedział z przekąsem, co było pierwszą emocją jaką wyraził w głosie od dłuższego czasu.
- Nie wysilaj się. Nigdy nie będziesz zabawny. - Po chwili przerwy dodał. - Masz rację. Muszę częściej was odwiedzać. Widok twojej paskudnej gęby sprawia, że czuje się piękniejszy. - Skamieniałe wargi podniosły się lekko w górę odsłaniając ostre zęby przypominające wyglądem kryształy, i tak samo załamujące światło.
- Przydaj się na coś. Powiedz czy coś widziałeś. - Zapytał bez emocji.
-Ty, jakbym coś widział marmurowy pacanie, to bym przecie dawno Vincowi powiedział, nie? pokręcił głową koniuszy -Ostatnio młoda zrobiła się bardziej pyskata i ciekawska. Spróbuj jej nie kryć to zara ci numer odwali i stary wyrzuci z posiadłości.-
- Hmm… - Burknął w zastanowieniu. - Zwolnij się. Żadnego z ciebie pożytku. -
Po chwili dodał. - Pewnie też nie wiesz kto ostatni ją widział? -
-Możliwe, że ja. Albo któryś ze goryli. Ale na nic ci ta wiedza. Ona była jak robak, wszędzie właziła, wszędzie potrafiła się wśliznąć i wcisnąć. Wystarczyło na sekunde spuścić ją z oczu i już jej nie ma.- wzruszył ramionami.
- Mhm. Pozostaje poszukać śladów. - Bez niepotrzebnego ciągnięcia dyskusji zajął się szukaniem tropu, który mogła pozostawić mała Marie. Brał pod uwagę jej nadpobudliwość, ciekawość zamiłowanie do włażenia, gdzie się da.
- - Spróbuj jej nie kryć? - Markus powtórzył za koniuszym z pytającym wyrazem twarzy - Czy było coś o czym jednak należałoby powiedzieć w obecnych okolicznościach? - dopytał Saimona, dodając - oczywiście między nami . zakończył uważnie wpatrując się w rozmówcę.
-Młoda kiedyś była grzecznym dzieckiem, ale zaczęła dorastać. Kiedyś spuściła konia matki z uwięzy i zadeptał połowę kwiatów w ogrodzie. Mogłem powiedzieć Vincowi prawdę albo wziąć winę na siebie.- odrzekł -Wolałem drugą opcję. Mieszkam i pracuję praktycznie na podwórku zabaw dziecka mojego pracodawcy. Wywinie jakiś numer, powie że to ja i już mam przechlapane.
Markus uśmiechnął się mówiąc - Rozumiem. Może jednak było jakieś miejsce lub osoba o która w ostatnim czasie młoda panna rozpytywała? Powiedziałeś że była ciekawska , może napomknęła coś mimochodem o jakimś miejscu lub osobie? Zastanów się proszę każdy szczegół może nam ułatwić poszukiwania i wydatnie skrócić ich czas - zapytał na koniec.
-Słuchaj…- zaczął człek -Pracuję tu od wielu lat. Zaczynałem jako mało chłopiec. Vinc zrobił dla mnie wiele dobrego i zależy mi na odnalezieniu młodej tak jak i wam, a może nawet i bardziej. Więc jeśli coś bym wiedział, to ktoś na pewno by z tej wiedzy skorzystał.- odburknął Saimon. - Jasne, nie chciałem cię obrazić, po prostu robię co należy , czasami warto postawić jakieś pytanie choćby po to by usłyszeć odpowiedź odmowną, wówczas spokojnie można przejść do kolejnych rzeczy i chyba właśnie przyszedł na nie czas - zakończył pojednawczo Markus szykując się do wyjścia.
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 13-01-2016 o 19:12.
|