Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2016, 16:12   #15
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Tajga prowadziła Thazara po wąskich i cuchnących uliczkach. Mężczyzna rozglądał się z zainteresowaniem. Był kilka razy w tych rewirach, lecz nie spędzał tu wiele czasu. Zawsze też miał konkretny cel, to też skupiał się na jego załatwieniu niż na podziwianiu zdecydowanie specyficznych widoków.
Gdy w końcu dotarli na miejsce Tajga uśmiechnęła się szeroko. Młody Tim, był kilkunastoletnim chłopaczkiem, który czasem zbyt mocno, maślanym wzrokiem patrzył kobiecie w oczy. Tim nie był drogim informatorem, a popleczników miał wielu w postaci rówieśników biegających wariacko dookoła.
- Tajga!- krzyknął, gdy tylko ujrzał kobietę z oddali, po czym zeskoczył z drewnianej beczki i podbiegł do znajomej.
- Dawnom cię nie widział. A ten to co to za jaki? - spytał krzywiąc się na widok Thazara.
- Przydupas - beztrosko odparła Tajga, pochylając się kusząco w stronę wyrostka. - Szukam dwóch panieneczek, ciemnowłosych, dobrze ubranych, z miasta. Nie zaplątały się tutaj?
Chłopak zaśmiał się głupawo, gdy Tajga nazwała kompana przydupasem, lecz gdy zadała konkretne pytanie młodzik skupił się jak zawsze.
- Ni widziałżem. Mało tu dobrze ubranych panieneczek. W ogóle mało tu panieneczek. Ostatnio tu niebezpiecznie. Jakie parszywe ryje się kręcą. Mamuśka mówi, żeby unikać okolic burdeli i szynków bo to nie wiadomo nigdy.- wzruszył ramionami.
- Znaczy co - gwałcą, młodych porywają, na gulasz przerabiają, czy na zanętę dla ryb? - zainteresowała się bardka.
- Licho wie, ja to żem tylko od matuli słyszał. Ponoć jakąś panienkę w burdelu na wschodniej wyspie pobili i w kilku karczmach awanturowali. Mamuśka mówi, że to te same łobuzy. A miejscy jak kiedyś przychodzili rzadko tak teraz w ogóle ich ni widać.- machnął ręką.
- Ee… - jęknęła rozczarowana Tajga. Nie wyglądało to zachęcająco; młode w pysk raczej nie dostały - przynajmniej nie pięścią. - A nie wiesz gdzie takie siksy z miasta mogłyby się szwendać? Nie płaciły komu za co? Żeby je gdzieś zaprowadzić, coś pokazać? Nie zdarzało się?
- Ciężko powiedzieć, my to w górne miasto nie idziem, bo tam straże się czepiają, one pewnie też tu nie schodziły. - Posmutniał na myśl, że nie może pomóc znajomej. -Ale poślę chłopaków. Jak czegoś się dowiem to damy znać!- zameldował.
- Byle szybko - skinęła głową Tajga i wręczyła chłopakowi garść srebrników. Nie skąpiła; jeśli gówniarze coś wywęszą to zarobi na tym o wiele, wiele więcej.
- To jeszcze powiedz - wtrącił się milczący do tej pory Thazar - czy kto ostatnimi czasy nie zaginął bez wieści. Nie że na statek się smarkacz zamelinował chyłkiem, by przygód zaznać, czy od baby uciekł, by jazgotu nie słyszeć lub że dzieciaka pannie której zrobił, ale że zapadł się jak kamień w wodę. O takich rzeczach się mówi, a więc i się słyszy. A może która matka wypatruje syna czy córki, od ciebie młodszych nieco?
-Ponoć jedna kurtyzana zniknęła, a drugą ktoś sprał na kwaśne jabłko- odrzekł ściszonym głosem, wszak ochrona przybytków uciech cielesnych nie lubiła jak wokół ich interesu krążyły tego typu plotki, a pobicie takiego dzieciaka to dla takich ochroniarzy żaden, większy problem.
-Ale nie wiem dużo na ten temat. I strażnik miejski! Tak! Podsłuchałżem jak dwójka mundurowych gadała przy bazarze i mówili, że jaki z zachodniej bramy im zaginął. Ale ponoć lubił dać w palnik to też sami chyba myśleli, że zapił się na śmierć albo ciągle w cugu.- odrzekł z wdzięcznością za otrzymane od Tajgi srebrniki.

Bardka klepnęła go w plecy, co by przypomnieć o pilności sprawy i odwróciła się do maga.

- To co, idziemy do karczmy i czekamy na wieści, czy masz lepsze pomysły? Burczy mi w brzuchu…
- Chodźmy zatem coś zjeść. - Thazar skinął głową. - Jestem pewien, ze znasz jakieś miejsce, gdzie można zjeść coś dobrego.
- Kto co lubi -
wzruszyła ramionami Tajga i zawróciła do Psa.
 
Sayane jest offline