Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2016, 19:31   #16
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację


Evan strzelecki atak zbójców przetrwał na wozie zasłaniając się zakupioną w Esper tarczą, później gdy pocisków w powietrzu było znacznie mniej wyskoczył na trakt by zetrzeć się z przeciwnikami. Pierwszym adwersarzem okazał się ogromny łysol szarżujący prosto na niego. Evan zamierzał odskoczyć w bok osłaniając się tarczą, by różnica masy przeciwnika nie wgniotła go w ziemię. Kontratak musiał wykonać swoim półtoraręcznym mieczem, co prawda władanie nim jedną nie było proste, ale wolał nie rezygnować z osłony jaką dawała tarcza. Mimo postury herszt był zwinniejszy niż się wydawało - albo faktycznie Evan musiał sporo poćwiczyć nowy rodzaj walki - gdyż bez trudu uniknął ataku i sam wyprowadził swój ciężką wekierą. Na szczęście Evan zdołał się zasłonić, a tarcza wytrzymała. Była warta swojej ceny. Kątem oka zobaczył zeskakującą z konia Lenę, po czym znów skupił się na swoim przeciwniku.

Najemnikowi nie pozostało nic innego jak dalej odpierać ataki łysola, samemu próbując w odpowiednim momencie ciachnąć przeciwnika. Trochę zaczął się cofać by uniknąć sytuacji w której koledzy bandyty próbowali go obejść, zwłaszcza że nie wiele widział co się wokół niego dzieje, skupiony na swoim pojedynku. Tym bardziej zaskoczył go przebiegający nieopodal koń, powiewający odciętymi rzemieniami. Kolejny cios i kolejne pudło - walka z tarczą nie sprzyjała celności, ale przynajmniej Evan nadal był cały - kolejny cios najpewniej roztrzaskałby mu głowę, gdyby kolce wekiery nie zahaczyły o tarczę, odłupując z niej kilka drzazg. Chwilę później łysol zniknął fechmistrzowi na moment z pola widzenia; gdy Evan wyjrzał zza tarczy dostrzegł, że przeciwnik trzyma się za nogę, z której wystaje strzała. Zarówno on, jak i Lena, która zaszła wroga od tyłu nie mogli nie wykorzystać takiej okazji - dwa ciosy, które spadły na bandytę nie były niestety śmiertelne, lecz upuściły mu krwi.

Kolejny huk - kolejny cios wekiery zablokowany tarczą Evana. Przeciwnicy krążyli wokół siebie, ale nikt nie mógł się przebić przez zastawy i zbroje drugiego, nawet flankująca Lena. Tej nagle… złamał się miecz! Kobieta szybko sięgnęła po broń zbira ustrzelonego wcześniej przez Shavriego, gdy herszt nieoczekiwanie odwrócił się w jej stronę, porzucając zmagania z tarczą Evana i łupnął wekierą przez plecy. Kolce przebiły lekką zbroję i Lena z jękiem padła na ziemię.
Evan widząc co się dzieje, postanowił walnąć przeciwnika wkładając więcej siły. Zamachnął się i uderzył - co z tego, skoro tamten ponownie uniknął ciosu. Sekundę potem strzała wbiła się w tarczę fechmistrza - obaj mężczyźni wzdrygnęli się. Łysol odruchowo odwrócił się w stronę Shavriego, który z kawałkiem strzały sterczącym z piersi pomachał mu nerwowo ręką, wolną po oddanym strzale … I wtedy włócznia szarżującego Kurta wbiła mu się głęboko w bok. Bandyta niezgrabnie spróbował oddać cios, ale tylko zatoczył się, gdy woźnica wyrwał włócznię z jego boku i stanął tak, by zasłonić gramolącą się niezgrabnie z ziemi Lenę. Z boku z pomocą nadbiegał też Lucjan.

- Rzuć broń śmierdzielu, a może ujdziesz z życiem! - skoro walka nie szła Evanowi, to może zastraszanie i negocjacje pójdą lepiej. Wielkolud tylko się zaśmiał szaleńczo i zaatakował fechmistrza. Był jak w amoku… albo wiedział, że tak czy siak zginie - albo od ciosów broni, albo na stryczku. Evan nie zmieniał już dalej taktyki, tylko zasłaniał się tarczą i atakował w odpowiednim momencie. Przeciwnik był już ranny, a kolejni włączający się do walki ludzie Leny sugerują że reszcie poszło o niebo lepiej niż jemu. Słyszał o wojownikach, którym zapach krwi zaćmiewał zdrowy rozsądek i herszt najwyraźniej do nich należał. Potężny cios wekierą trafił najemnika w prawe ramię; chłopak jęknął, opuszczając miecz. Herszt ryknął i zwrócił się ku woźnicom, którzy na próżno próbowali włóczniami przebić jego grubą zbroję. Na szczęście długie drzewce trzymały go przynajmniej na dystans. Najemnik zebrał się w sobie i zaciskając zęby wyprowadził ostatni cios mieczem. Czuł, że jeśli nie zrobi tego teraz to już nie zdoła unieść broni. Potężny bastard ze zgrzytem przeciął pancerz i zagłębił się w kręgosłupie wielkoluda, kończąc jego żywot.


Evan rozejrzał się po pobojowisku dysząc ciężko, wcześniej nie widział za wiele co się działo. Wuj często ostrzegał że tak bywa podczas walki, człowiek tak jest spięty i skupiony na zagrożeniu iż jego wzrok zawęża pole widzenia. Wcześniej podczas utarczek z koboldami nie miał takiego wrażenia, ale teraz gdy doszło walki z masywniejszym przeciwnikiem zrozumiał co wuj miał na myśli.
Poszukał wzrokiem ukochaną. Okazało się że całkiem nieźle dała sobie radę, a i reszcie poszło znakomicie i już tylko niedobitki bandytów umykały gdzieś w las. To była dobra robota, mimo ran.

 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 14-01-2016 o 21:15.
Komtur jest offline