Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2016, 20:21   #17
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
W czasie ataku Sinara nie poświęcając wiele czasu na rozmyślania zdążyła wdrapać się na jeden z wozów i przygotować do strzału. Chciała pozbyć się ludzi którzy ostrzeliwali ich z odległości. Najpierw jednak musiała załatwić jednego z bandytów, który chciał wejść na wóz. Dziewczyna nie dała się zaskoczyć i po chwili jej bełt wystawał z oka bandyty. Po nałożeniu kolejnego bełtu namierzyła jednego ze zbirów bliżej drzew. Pierwszy strzał chybił, a drugi okazał się nie być śmiertelny.
- Cholera jasna - zdenerwowała się i zaklęła pod nosem. Kątem oka spojrzała na Evana, jego sytuacja też nie wyglądała ciekawie ale nie chciała ryzykować strzelania w tamtym kierunku. Jedno drgnięcie palca i bełt utkwił by w sprzymierzeńcu a nie wrogu.

Sinara nie zrażała się porażkami i strzelała dalej, stawiając na szybkość a nie celność. Przy tej ilości wrogów, którzy jeszcze zostali na placu boju, szybkość może okazać się ważniejsza. Niestety tym razem jej strzały okazały się nie być celne, bełty śmignęły koło zbira w krzakach. Shavri miał więcej szczęści i po chwili sylwetka w krzakach osunęła sie na ziemię.

Kuszniczka szybko zmieniła cel, skoro tamten był już martwy. Strzeliła do jednego z oplątanych i trafiła w nogę, a własciwie ledwie ją drasnęła. Znowu zaklęła pod nosem. Drugi strzał był celny i bandyta w końcu zginął upadając w oplatujące rośliny.

Kątem oka Sinara zobaczyła, że Franka jest w nienajlepszej sytuacji. Namierzyła atakującego, który stał do niej plecami. Nie było to może honorowe, ale wolała zabić go teraz niż po tym, jak zrani Frankę. Bełt bez najmniejszych problemów wbił się w plecy bandyty i pozbawił go życia.

Walka dobiegała końca, ale Sinarze udało się ranić jeszcze jednego, uciekającego zbira. Serce waliło jej jak oszalałe gdy rozglądała sie poszukując żyjących napastników. Na szczęście żaden już im nie zagrażał. Wygrali. Przeżyli. Chociaż... wtedy dostrzegła Kaina. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Z jeszcze większym zdumieniem zauważyła, że chyba jako jedyna nie odniosła ran. Czas ruszyć się z miejsca, skoro jest w pełni zdrowia musi pomóc innym. Oczywiście najpierw podeszła do Evana zeby upewnić się, że nic groźnego mu się nie stało.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline