Gnorst cieszył się że Liska się pozbierała. Zostawił jej nawet na razie chusteczkę, obecnie jej nie potrzebował, kiedy śpiesznym krokiem szedł w stronę obozowiska archeologa. Niestety po pobieżnym przejrzeniu miejsca, łatwo było stwierdzić, że archeologa tam najzwyczajniej w świecie nie ma. Otarł pot z czoła i ruszył dalej, w kierunku niedawnego wejścia do wykopalisk. Może tam czekał aż wydostaną się na zewnątrz. Ciężko było stwierdzić. Mógł przecież też ruszyć do osady, po pomoc widząc zawał. - Idę sprawdzić czy jest przy wykopaliskach, lub co z nich zostało. - Rzucił Gnorst, zanim zniknął reszcie z oczu.
Wkrótce dostał się na miejsce, ale po drodze nie spuszczał oczu z zarośli i drzew, harmider, jaki spowodowało rumowisko, pewnie zaalarmował zwierzęta w całej okolicy. Z początku pewnie by uciekły, ale teraz, jakieś mogły powrócić, chociażby jakiś drapieżnik wyrwany ze snu.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |