Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2016, 17:18   #235
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Nie chcę być złośliwy - rzekł Witalij z przekąsem, przyglądając się z daleka osiedlu Ivanienki. - Ale gdybyś za pierwszym razem wypytała go o wszystko to nie musielibyśmy teraz znów bawić się w szpiegów. Inaczej niż w maskowaniu chyba nie wejdziemy, tylko trzeba gdzieś zakitrać wierzchnie ciuchy i narty - dodał rozglądając się za odpowiednim miejscem. W ostateczności rzeczy można było zakopać w śniegu.
- Cóż, nikt nie jest doskonały, a ja nigdy nie twierdziłam że taka jestem. - Zwiadowczyni wzruszyła ramionami. - W podejściu obejdzie się bez striptizu na mrozie. Pójdziemy tą sama drogą, którą dotarłam tam za pierwszym razem. Przez ogródki. Wymaga to trochę cierpliwości, bo mamy dodatkową przeszkodę w postaci radiowozu, ale raczej powinno nam się udać. - Po tych słowach kobieta wskazała towarzyszowi miejsce, z którego ostatnim razem rozpoczęła swą drogę do agenta. - Zaczniemy z tego miejsca.
- Haraszo. Ale z chyba bez nart, nie? - Bojko odpiął narty i wraz z kijkami zakopał w śniegu pod łysym karłowatym drzewkiem. Otulił się szczelnie białą kurtką i włączył maskowanie w zarzuconym na plecy futerale karabinu. - Prowadź.
Kobieta za jego przykładem schowała swoje narty i ruszyła w kierunku najbliższego ogrodzenia otaczającego jedną z posesji znajdujących się w tym kwartale.

Wejść na teren pierwszej posesji nie było problemem dla wysportowanych najemników, podobnie jak ostrożnie przemykać poza wzrokiem zarówno posterunków jak i radiowozu. Siedzący w nim milicjanci nieszczególnie sprawiali wrażenie zaangażowanych w to co robili. Temperatura sprawiała, że w przeciwieństwie do innych krajów świata, tu nie było nawet psów, które mogłyby ich obszczekać. Przeszkodą były latarnie, oświetlenie przydomowe oraz pozostawiane ślady, bardzo wyraźne po tym, jak zdjęli narty. Śnieg aktualnie nie padał, więc ich przejście znaczyła głęboka bruzda na równej płaszczyźnie "ogródka". Zanim ktoś się w tym mógłby zorientować, dotarli w ten sposób do domu Ivanienki.

Idący za Shade Witalij, zasypywał za sobą rękoma ślady - z pośpiechu niezbyt dokładnie, lecz tak by mniej rzucały się w oczy. Choć wątpliwe, by ktoś - zwłaszcza znudzeni milicjanci - zwrócił na taki szczegół uwagę. Ukrainiec dołączył do zwiadowczyni pod drzwiami domku, wychodzącymi na ogródek. W białych strojach wyglądali jak dwie większe hałdy śniegu, przycupnięte obok karłowatej choinki.
- Pukamy czy się włamujemy? - zapytał. - Byle nie wystraszyć domowników tak, że włączą alarm zanim cię poznają. On mieszka z kobietą, tak? Ona cię widziała?
- Widziała - potwierdziła Valerie, a potem odpowiedziała na wcześniejsze pytanie Bojko:
- Ostatnio po prostu zadzwoniłam. Chyba najprościej zrobić to ponownie.
Po ostatnich słowach przycisnęła niewielki przycisk obok drzwi.
W środku rozległ się stłumiony odgłos domofonu. Powiadają, że do wszystkiego da się przyzwyczaić, schodzący więc Aleksiej był zdecydowanie mniej zdziwiony i zaskoczony niż za pierwszym razem. Wyjrzał przez wizjer i potwierdzając tożsamość Shade, wpuścił ich szybko do środka. Jego twarz zdradzała spory niepokój.
- Mieliśmy się spotkać w mieście! - wyszeptał.
- Tamte plany nie uległy zmianie. - Zwiadowczyni zapewniła uspokajającym tonem. - Potrzebujemy trochę dodatkowych informacji. Możemy wejść do środka?
- Tylko nie chodźcie przy oknach - powiedział nie podnosząc głosu. - Ten patrol wszystko widzi.

Poprowadził na górę, do tego samego gabinetu, w którym rozmawiał z Valerie wcześniej. Zasłony były tu szczelnie zasłonięte, a na biurku paliła się jedynie mała lampka.
- Co ode mnie chcecie? Przekazywałem raporty do momentu, kiedy mogłem! - syknął.
- Znaju, znaju, bez nerwów – uniósł dłoń Witalij, po czym rozsiadł się wygodnie w fotelu we wciąż zaśnieżonym ubraniu. Na dywanie, wokół butów najemnika tworzyła się błotnista kałuża. – Firma bardzo docenia pana pracę, znaczy tak mi się wydaje. Proszę mieć gotowe narty, ubranie i prowiant na podróż. Ale to za kilka dni. Na razie musimy zebrać więcej danych. Na początek, Aleksieju Kostantynowiczu, powiedzcie nam wszystko co wiecie o obcokrajowcach, którzy przejęli norylski przemysł. Weszli też do waszej kopalni? Może wpadła wam w ucho nazwa jakiejś korporacji?
Ivanienko obdarzył Witalija spojrzeniem pełnym niesmaku, ale nie skomentował niczego. Skoro mieli go zabrać, to mokry dywan nawet on potrafił zignorować. Namyślał się chwilę.
- Weszli nie weszli - odpowiedział, siadając za swoim biurkiem. - Pojawili się obcy kilka razy odkąd się to zamieszanie zaczęło, ale zmian kadrowych nie było. Zniknęło… kilka osób. Ale to nie takie dziwne, czystki zdarzają się co jakiś czas - zaczął nerwowo bawić się długopisem. - Słyszałem język, chyba niemiecki. Nazwy się nie pojawiały. W pracy kopalni nie zmieniło się prawie nic.
- Prawie, to znaczy? - dopytał Ukrainiec. - Czyli kopalni pilnuje nadal ruskie wojsko? Kto dokładnie zniknął? I co wy właściwie tam wydobywanie i do czego się tego używa?
Kolejne pytania tylko pogorszyły opinię "agenta" o przepytującym go najemniku. Zerknął na Valerie, ale mimo wyraźnego niezadowolenia odpowiedział.
- Prawie, bo naciskają na tempo wydobycia. Wydobywamy głównie miedź, trochę innych metali i pierwiastków rzadkich, gdy trafią się w złożu. Druga różnica to zintensyfikowane pomiary dotyczące tych ostatnich, mamy priorytet wyszukania ich, wydobycia i przewiezienia do tutejszego kompleksu fabryk. A kto zniknął? Ludzie zniknęli. Różni. Domyślam się, że za to co mówili lub robili. Tak to u nas bywa. Większość z nich nie miała wysokich stanowisk - wzruszył ramionami. - Wojska u nas niewiele, tyle by szabrowników z dala trzymać. I tych obcych, którzy strzelają się na południu miasta.
- Do którego kompleksu przewożone są te rzadkie pierwiastki? - Stojąca z boku kobieta zadała następne pytanie.
- Do fabryki przy Vokzalnaya, tu zaraz na zachód od mojego domu. Tam jest wstępnie przetwarzana. Gdzie dalej, nie wiem. Kiedyś do innych fabryk i w głąb Rosji, obecnie… - nie dokończył, ruchem długopisu sugerując, że nie ma pojęcia.
- Czyli do F1 - Witalij zerknął na Shade. - Tam ma miejsce wstępna obróbka, gotowy produkt powstaje gdzie indziej. Miedź wciąż się wykorzystuje w elektronice.
Spojrzał znów na gospodarza, mrużąc oczy.
- To wszystko co wiecie o obcych? Wszyscy są rasy białej? Mają jednolitą broń i umundurowanie? Wszyscy pod bronią czy były wśrod nich jakieś szychy w garniturach? Jakieś symbole? Spróbujcie przypomnieć sobie szczegóły. Albo plotki, przecież znacie dużo ludzi.
- Przyszliście do mnie słuchać plotek? - spytał z niedowierzaniem. - Ci, których ja widziałem byli biali i nie mieli widocznej broni. Mieli uzbrojoną nieliczną eskortę. Ze mną nie rozmawiali, tylko z główną dyrekcją kopalni. Towarzyszyło im podobno dwóch oficerów wyższego stopnia ze stacjonującej tu rosyjskiej dywizji. Nikt z nich nie zdejmował ciepłego ubrania, nie wiem co mieli pod spodem.
- W każdej plotce tkwi ziarno prawdy - pouczył Ivanienkę najemnik. - Dzięki, tyle nam wystarczy. A, nie macie może papierosa albo czegoś przyzwoitego do żarcia?
- Możemy zapłacić. - Najemniczka uśmiechnęła się smutno - Jakoś nasi zleceniodawcy nie przewidzieli, że pieniądze w odciętym mieście są kiepska walutą.
- Wystarczy, że mnie stąd zabierzecie. Mam wrażenie, że moje ruchy są dokładnie monitorowane. Papierosów nie mam - sięgnął do szuflady biurka i wyjął z niego cygaro. Rzucił Witalijowi. - Ale mam to. Jedzenie w kuchni się znajdzie… problem może być taki, że obudziliście znowu… - machnął ręką na górę, zerkając na Shade. Wiadomo o kim mówił. - Może lepiej by się wam nie przyglądała. Ale nawet ja nie mam rarytasów, wpychają głównie puszkowane żarcie - skrzywił się. - Z plotek jest jedna, głośniejsza od innych. Podobno jacyś fanatycy religijni przejęli elektrownię i mówią, że wysadzą bombę jak nie spełni się ich żądań. Nikt nie wie jakie to żądania, ani czy to prawda, ale wojsko otacza cały kompleks wraz z fabrykami, więc coś na pewno jest na rzeczy.
 
Bounty jest offline