Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2016, 18:23   #121
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Wszelkie znaki na niebie i ziemi jednogłośnie twierdziły, że zły los spotkał czarną bejcę runnerowego cwaniaka z rozkazu kogoś o większych jajach. Największe jaja w Detroit, i to w ilości większej niż standardowe dwie sztuki na wyposażeniu, miał nie kto inny tylko Stary. Jak Stary czegoś chciał, to skały srać poczynały, ludzie wpadali w amok i lizali mu dupę, byle dostąpić zaszczytu znalezienia się w zgredziałej łasce, równoznacznej z deszczem sztonów, talonem na dziwki i lasery, a także bramą do nowego, bogatszego życia, podczas którego ze zmenelonego frajera bez gambla przy duszy, stawało się KIMŚ… i to przez wielkie jak sama kurwa “k”.
- Kogo byś obstawiał? - rzuciła pytaniem w siwiejącego faceta, bezczelnie obmacującego co bardziej wystające fragmenty jej klatki piersiowej. Ułatwiła mu to, siadając na boku i obejmując ramieniem za karkiem. - Skoro miasto, to będziesz wiedział albo się chociaż domyślał. Wiesz mordeczko, ja nietutejsza, każdego gracza po imieniu nie kojarzę… a ty wydajesz się w temacie i ogarnięty. Chętnie się dokształcę, odwdzięczyć się potrafię… - wymruczała tuż przy jego twarzy, trącając policzek czubkiem nosa.

- Noo… - sapnął w pierwszej chwili niezbyt sensownie ten starik wpatrzony w duże oczy blondyny skryte wciąż pod kiecką od Pepe a które już wyczuwał pod swoimi dłońmi. Zafrapowało go to na dłuższą chwilę na tyle, że drugą dłoń zdjął z ramienia brunetki i teraz obiema dłońmi buszował po froncie blondyny. - No to ten… - zająknął się jeszcze i oblizał spierzchnięte chyba usta językiem. - No różnie no… Musiałaby być ekipa. Bo na solo to można powinąć brykę ale co dalej? To mógł tam pójść sam ale gdzieś czekali na niego i jego brykę. To działa jak zespoły w Lidze, wiesz każdy ma swoją fuchę. I albo od razu ją spakowali i wyjechali z miasta albo skitrali. Jak to drugie to pewnie będą coś za nią chcieć albo od Runnerów albo komuś innemu. - mówił zniecierpliwionym i niechętnym tonem jakby rozmowa przeszkadzała mu w odkrywaniu wdzięków blondyny.

Blue zatrzepotała rzęsa rzęsami, wlepiając błękitne oczęta prosto w podkrążone gały swojego nowego źródła informacji. Widać było gołym okiem, że się nabuzował i prędzej pierdolnie na zawał niż zacznie gadać z sensem… no ale od czego miało się stare, sprawdzone sposoby?
- Mhmm, to ciekawe co mówisz… ale mam dwa pytania. - przejechała ręką z jego kolana na krocze tuż pod paskiem od spodni - Jak masz na imię i dlaczego kurwa ciągle tu siedzimy zamiast iść na górę? Tak się składa, że mam tam kanciapę, chcesz obejrzeć z bliska? Jest co, tak słyszałam. - zakończyła autoreklamę z profesjonalnym uśmiechem zawodowego niewiniątka.

- O kurwa! - syknął z przejęciem starik gdy zaczęła go kusić swoją dłonią. - Ale z ciebie gorąca suczka… - rzekł coś jakby z podziwem czy uznaniem ale szybko porządnie przejęło nad nim kontrolę - No pewnie! Al! Jestem Al! - dawaj zbieramy się! - entuzjastycznie machnął ręką jakby teraz on ją popędzał. Reszta towarzystwa zareagowała przyjacielskimi uśmieszkami, żegnając wstających od stołu tylko ten młodzian co miał mieć bemwicę nie był takim obrotem spraw zaskoczony i nie ukrywał tego.

- Ejj no co ty, gdzie idziesz?! Mieliśmy zwiedzić moją brykę! - wstał jako trzeci również mówiąc z jawną pretensją i rozczarowaniem. To też wywołało falę radości wśród zgromadzonych przy stole biesiadników.

- Lubię nowe bryki… albo wyglądające jak nowe. Błyszczące, zadbane… jak z taśmy produkcyjnej. - usta Julii wygięły się w smutną podkówkę. Uwiesiła się też siwego, przyklejając się do jego boku jak zużyta guma - I jaką masz niby tą bejcę, co? Taką jak ten frajerek od Runnerów? Tylko taka by mnie rozgrzała, nie wybuliłam worka sztonów na kieckę żeby ją brudzić i zrzucać w podrzędnie rozklekotanym pudle. A może ty jesteś ten kozak i ją buchnąłeś? Jak tak, to przyjedź nią po mnie, a dostaniesz pełen pakiet za darmola. Nawet ci dam u siebie karnet stałego klienta na parę miechów w prezencie.

- Nie no co ty ja nie buchnąłem mu tej bryki! - zaprzeczył od razu i gwałtownie chłopaczyna do tego energicznie machając rekami jakby odganiał tą wizję. Widać sama myśl, że mógłby wejść w tryby maszyn dużo większych od niego dawał do myślenia nawet w takim miejscu i towarzystwie. - No i ten, chodź to sama zobaczysz.- zachęcająco wyciągnął rękę jakby oczekując, że go złapie.

Ale wówczas w rozmowę wtrącił się Al najwyraźniej kończąc się zbierać i zegnać z przyjaciółmi. Złapał ją za łokieć i obracając wokół własnej osi ruszyli, żegnani śmiechami i zachęcającymi okrzykami ze stolika.
- No to mała prowadź na komnaty! - rzekł z zadowoleniem prawie, że zacierając z uciechy ręce.

Droga do właściwego pokoju na piętrze była prosta… znaczy byłaby, gdyby nie konieczność przedzierania się przez tłum i walka z alkoholowo-chemicznym rozchwianiem zmysłów, prowadzącym do konieczności trzymania się ściany i drugiego partnera w wędrówce po schodach. Partnerki, bo Blue trzymała się w miarę pionowo i to ona robiła za podporę.
- Tylko syfu mi nie narób - parsknęła otwierając w końcu drzwi i wpuszczając delikwenta do swojego pokoju. - Tam jest wyro, flachy są za zagłówkiem, fajki na stole. Jebniesz coś najpierw? - z podpatrzoną u Egora słowiańską gościnnością omiotła ręką wnętrze, robiąc gościowi krótką wycieczkę krajoznawczą samą dłonią. Przepuściła go pierwszego i zamknęła drzwi na klucz. Jeszce brakowało jej interwencji Troya, albo czegoś równie wkurwiającego.
- Jakieś preferencje? - spytała prawie że miło, pozbywając się kiecki i bielizny. Wolała zrobić to sama - za dużo sztonów na nie poszło, żeby dawać je rozerwać byle fagasowi...i to kurwa prawie że charytatywnie. Nie liczyła na konkretne informacje, chodziło o samą chęć wyżycia się.

Facet jeśli był cierpliwy to nie w tej chwili. Najpierw chciał chyba faktycznie rzucić się na nią i pozbyć się jej ubrania ale widząc, że sama się obsłużyła zaczął jak na wyścigi ściągać z z siebie swoje ubranie. Ani ona ani on nie zdążyli dokończyć gdy już wylądowali na jej łóżku. Aż taki paskudna nowa zabaweczka przedstawicielki handlowej z Vegas nie była.
I typ kurwa przynajmniej nie jebał tydzień niezmienianym ubraniem. Umysł się, nawet chyba wyperfumował na wycieczkę do burdelu. Normalnie cuda, dziwy i szczęścia tak dużo. Może dlatego zamiast go odjebać kiedy był nieświadomy i nieprzygotowany na atak, Blue przyciągnęła go do siebie. Wyobraca go, podrapie trochę na pamiątkę. A kiedy będzie rozleniwiony, zadowolony i przyćpany, pociągnie temat tego kto ma dość silną ekipę na dzielnicy Starego, żeby móc sobie pozwolić na kitranie bryki Guido. To że Zgred mógł się na nią połasić i miał ku temu środki - podobne relacje o wiele lepiej omawiało się w cztery oczy, nago i z cyckiem w spracowanej dłoni.
Dla każdego coś miłego.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline