Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2016, 09:08   #124
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Sytuacja nie wyglądała dobrze mimo faktu że plan Gordon’a się udał. Blaszak stracił orientację ale dalej czujnie kręcił się zdecydowanie za blisko zanurzonego pod wodą Zabójcy Maszyn. Walker zaczął rozglądać się po dnie szukając kawałka metalowej rurki, czegoś czego wśród sterty złomu po prostu statystycznie nie mogło zabraknąć. Cieżko jednak było cokolwiek zauważyć gdy wokół panowała ciemność. Miał nadzieję że pojawi się jakiś rozbłysk który nieco ułatwi mu próbe znalezienia rurki. Pierwotny plan był dobry, działał. Trzeba było tylko nieco usprawnić kilka kluczowych elementów jak np. wyjście z objęć sieci. Dość łatwa kwestia do uporania się w normalnych warunkach lecz w obecnej sytuacji dość problematyczna. Gordon nie chciał ryzykować zbytnim wierzganiem się lub wychylaniem jakiejkolwiek “ciepłej” części ciała nad powierzchnię a szczególnie głowy, był pewny że to się skończy jej ścięciem. Próbował więc uwolnić się pod wodą.

Lynx obserwował dymiący wrak wewnątrz stodoły. Wrak na tyle jednak jary by plujnąć ogniem w stronę podchodzących do stodoły Nico i Davida. Dopiero jego strzał spowodował ustanie ognia. Nie widział innych maszyn wewnątrz, zauważył wachanie zwiadowczyni i zabójcy maszyn, ale według niego musieli przeć na przód, odwrót był równie ryzykowny. - Osłaniam Was!!! - krzyknął w noc. Wziął na cel drugą kopułę umieszczoną na szczycie złowieszczej maszynerii, przycelował i znowu zrobił to do czego był stworzony. Kopnięcie kolby w ramię przyjął z zadowoleniem, próbując w zielonkawej poświacie noktowizora ocenić efekt strzału.

Gordonowi wcale nie było łatwo wyzwolić się z sieci. Wody jak stał to miał gdzieś po kolana ale jak leżał to z trudem go przykrywała. Sieć w leżącej pozycji też nie była najłatwiejsza do rozplątania do tego wciąż odczuwał skutki odniesionych ran, co raz bardziej napierającego mu na płuca bezdechu i wszechotaczającej ciemności. Wierzgał i szarpał się z więzami ale te nie były skłonne puścić łatwo zdobyczy. A jeszcze musiał uważać by nic mu nie wychyliło się poza tafle wody. Walka z siecią zapowiadała się skrajnie trudna. Gdzieś sponad powierzchni doszedł go pojedynczy strzał. A potem zaczął się Sajgon jak to się kiedyś i dziś mówiło.

Lynx obrawszy za cel kolejną wieżyczkę znowu wybrał spust i posłał ciężki, karabinowy pocisk na drugą stronę podwórza. Znowu trafił i znów kolejny fragment poszycia powędrował gdzieś w zielonkawy mrok wnętrza stodoły. Tym razem jednak było jakoś inaczej. Sypnęło iskrami po trafieniu ale sypało nadal. Szybko pojawił się też ogień który zaczął się błyskawicznie rozprzestrzeniać jakby coś tam na albo w samej maszynie było łatwopalnego. Chwilę potem maszyną szarpnęła eksplozja i jedna z wierzyczek powędrowała w słupie dymu i ognia na dobre parę metrów w górę by spaść gdzieś obok. Wielki robot zaczął płonąć pełnym,zywym ogniem niezdolnym do ugaszenia w obecnej sytuacji.Zbyt długo takiego żaru nie mogła wytrzymać nagromadzona wewnątrz amunicja i powietrze, zwłaszcza wewnątrz stodoły zaczęły przeszywać charakterystyczne wizgi pocisków jakby zaczęła się nowa kanonada wewnątrz stodoły. Największy robot był już nie do ugaszenia i nie do uratowania nawet dla swoich niezmordowanych, robocich fabryk. Co chwila coś mu tam eksplowoało mniejszym czy większym wybuchem. Przez powietrze przeszedł też jakiś dziwny syk czy szum co u Lynx’a zlało się z zakłóceniami w jego cyberprotezie.

Skulony na dnie stodolnego zbiornika Gordon po pojedynczym wystrzale zauważył jakąś rozmazaną przez wodę poświatę która prędko przeszła we wciąż rosnące źródło ognia. Po chwili wnętrzem targnęła eksplozja której siła szarpnęła nawet nim pod wodą. Wyczuwał jakieś złomy czy graty jak latają po wnętrzu budynku dziurawiąc zarówno wodę jak i powietrze. Poczuł ostre szarpnięcie gdy jakis odłamek czy pocisk przeszył mu nogę. Teraz wnętrze budynku było spowielone całkiem jasnym, ciepłym światłęm pożaru więc ciemność przestała nagle być czynnikiem przeszkadzającym. Wciąż jednak pozostawał pod wodą oplątany robocią siecią.

Gordon nie dał się zbytnio zaabsorbować wydarzeniami nad taflą wody. Dalej próbował się uwolnić od sieci. Chwilę tylko poświęcił na zorientowanie się w sytuacji gdzie dokładnie stoi maszyna która się na niego czai i czy w ogóle po tej eksplozji jeszcze się czai oraz zlokalizowanie wyruztni EMP. Przeszło mu przez myśl że dobrze że był pod wodą. Wybuch nie zrobił mu większej krzywdy chociaż coś przeszyło mu nogę. Nie mógł zwracać teraz na to uwagi, miał ważniejsze problemy. Musiał wyjść z tej sieci, a wybuch miał mu w tym pomóc. Fakt że maszyna nie atakowała go pod wodą znaczył że wróg widzi za pomocą termowizji. Wielki rozbłysk eksplozji był wówczas dość przyjemnym wypadkiem. Nadal próbował wyjść z sieci. Jeśli mu się uda to przeniesie się pod wodą koło wyrzutni EMP chwyci ją i od razu wynurzy się gotowy do ataku.

Niewiedząc jaki jest status Gordona i maszyn Nico starała się żeby podejście było w miarę szybkie ale bez zbędnego ryzyka. W końcu Gordon może już nie żyć a w takim spotkaniu nie było sensu w szybkim dołączeniu do niego w krainie wiecznych łowów.

Lynx wiedział, że największa maszyna jest już wyłączona z starcia, choć przypadkowy rykoszet niósł poważne niebezpieczeństwo, to jednak wychynął ze swojej kryjówki. Chciał podejść do stodoły od przeciwnej strony niż Nico i David, pochylony z karabinem przy ramieniu szedł brodząc w wodzie, wypatrywał reszty maszyn, które nadal były niebezpieczne.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline