Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2016, 12:24   #76
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Ruiny świątyni Sharess ponownie wypełniły się ruchem i życiem, dążąc do zaspokojenia wrażliwej na te niekontrolowane żądze bogini. Ciała wiły się, pogrążone w przyjemności. Wraz z nimi jęki, westchnięcia i na końcu krzyk spełnienia przyniesiony magicznym wiatrem. Zaczął się wreszcie uspokajać, wnikając w ich ciała. Dodając wigoru, energii, chęci życia i pozbawiając wstydu po tym, co się wydarzyło. Ponownie użyty ołtarz spełnił swoje zadanie. Dla niektórych był też czymś więcej. Inicjacją, chociaż nie wszyscy wiedzieliby jak wytłumaczyć swoje w niej uczestnictwo. Oprócz jednego: w powietrzu wyczuwało się obecność nadprzyrodzoną, której oddali najwyższą cześć. Maarin leżąc w objęciach Elin wiedziała, że zrobili coś co ogromnie uszczęśliwiło Sharess i wzmocniło ją.

Ubrali się niedługo potem i zaczęli wędrówkę w dół, do czekającego już z jaszczurzą kolacją Harpagona i Bayla, mierzącego wracających zaciekawionym spojrzeniem. Szło się jakoś tak lekko, a myśli jeszcze nie zdążyły podążyć tropem jakichkolwiek konsekwencji. Zanim opuścili szczyt skały, kapłanka odnalazła w swoim skąpym ubraniu połyskujący bursztynowym odcieniem kamień w kształcie jaja. Wypełniony mocą wirował wokół jej głowy, gdy się go puściło.
Później dowiedzieli się, że wzmacniał urok osobisty i dar przekonywania. Nagroda jakże pasująca do bogini.

Lon i Jiiiya wrócili już po zmroku. Nie pytali o nic co działo się podczas ich nieobecności.


Przewodnicy obudzili ich przed świtem, zmuszając do podniesienia się. Po szybkim śniadaniu wyruszyli w prawie ciemną ciągle dżunglę, prowadzeni tym razem bezpośrednio przez tubylców. Przedzierali się małymi wąwozami i przeciskali między zgrupowaniami skał, wybierając trasę trudno dostępną. Harpagon ze swoją długą piką męczył się strasznie, zmuszony do kombinowania jak przenieść ją przez co gorsze fragmenty. Po jakimś czasie nawet Alan nie potrafiłby wrócić z powrotem tę samą drogą, ale wszystko to trwało niecałe dwa dzwony.
Wtedy stanęli przed granicą bagien.


W międzyczasie zrobiło się na tyle jasno, że widzieli co ich czekało. Mnóstwo wody, nieliczne suche wysepki, wystające z wody kamienie i ogromne drzewa wystające z tego wszystkiego jak żywe słupy. Ich korony tworzyły wysoko sklepienie blokujące bezpośrednie promienie słońca.
Daleko za nimi rozległ się wściekły ryk.
Po chwili po wodzie zaczęły rozchodzić się niewielkie fale wywołane zbliżającym się dudnieniem.
- Szybko, na bagnach nas nie dogoni! - pogonił ich Lon, sam jako pierwszy wchodząc na bagno. Wykorzystywał długi kij do sprawdzania drogi przed sobą. Woda sięgała mu prawie do pasa, ale jak sami do niej weszli, poczuli jak grząski jest grunt i jak łatwo może być o pomyłkę.
- Nikt tędy nie chodzi, bo łatwo można zostać wciągniętym pod wodę przez grząską ziemię. Trzymajcie się blisko siebie.

Woda była gęsta, ciepła i mętna. Pływało w niej też mnóstwo stworzeń, po powierzchni i pod wodą, ocierając się nieprzyjemnie o ich nogi i chyba jedynie Maarin czuła się w tym środowisku dobrze. Nie mogli zwolnić, bo dudnienie i ryki były coraz głośniejsze, aż wreszcie zobaczyli między drzewami olbrzymią sylwetkę Rexa. Bestia zbliżała się błyskawicznie, do momentu dotarcia do wody. Wpadła do niej nie zważając na nic i… zaczęła się zapadać! Potwór ryknął wściekle, zatrzymali wykorzystując ogon oraz wielką siłę - cofnął.
W tym czasie weszli już na mocno zarośniętą wysepkę i przedarli się na drugą stronę. Rex zniknął im z oczu, za to zobaczyli inny widok.


Na środku bagna, którym dalej tym było ciemniejsze oraz bardziej mgliste, stałą chata. Wybudowana na palach i wsparta na jednym z drzew, wyglądała całkiem zwyczajnie - okna, dach, komin… Na dole płonął ogień, nad którym wisiał kociołek.
- Niewiele wiemy o mieszkańcach tego miejsca - szepnęła Jiiiya. - Moim zdaniem nie powinniśmy rzucać się im w oczy.
- Oni mogą wiedzieć najwięcej o bagnach, mogliby nas przeprowadzić na drugą stronę! - trzeźwo, ale może odrobinę naiwnie, zauważyła Dia.
 
Lady jest offline