Cieszył się, że Llewella była go w stanie przyjąć od razu, nie miał pojęcia, co by się stało, gdyby lód się roztopił w czasie, kiedy czekał na zielonowłosą, jednak służący wprowadził go od razu. Gdy ją ujrzał, wpasowaną w Rebmę niczym perła w ostrydze, zastanawiał się po raz kolejny, czy jej wieczna obecność w podwodnym mieście była powodowana niemożnością częstych podróży, czy po prostu była tak stara, że była już wszędzie i znalazła swoje miejsce.
- Witaj Lady. - Młodzieniec, przynajmniej jak na standardy rozmawiających, skinął głową. - Sprowadzają mnie niepokoje w Rebmie, oraz czarodziej, którego gości królowa. Czy może raczej fakt że znaleźliśmy go z Lady Niamh dość mocno poturbowanego w jego wieży. Wrodzona intuicja zaś, sprawiła, że nasza droga córka generała, zaproponowała, żebym sprawdził, czy nie ma tam przypadkiem jednak śladów napastnika. Sama miała zaś zatrzymać maga w lazarecie, gdyż ten aż za szybko próbował wrócić do wieży mimo dość ciężkiego stanu w jakim go znaleźliśmy. - Albin rozejrzał się czy są sami, a następnie postawił garnek i z lodu wyciągnął łańcuszek, by pokazać go Llewelli.
Zielonowłosa Amberytka przywitała uprzejmie bratanka. Zaproponował coś do picia i miejsce by spoczął.
- Słyszałam już o wypadku w wierzy. - Powiedziała ujmując łańcuszek w dłoń. - Nikt mi jednak szczegółów nie przedstawił.
Podniosła mlecznobiały kryształ do oczu i przyjrzała się mu uważnie.
- W środku jest Wzorzec. - Powiedziała bez większych emocji.
- Taki malutki? Nie wiedzieć czemu, wydawało mi się że coś jest z nim nie tak. Jakby był inny. - W głowie wrzeszczały niezadane pytania, jak chociażby, skąd u maga wziął się wzorzec, na dodatek zamknięty w krysztale. Dostosował się jednak do tonu nadanego przez Llewellę i starał się minimalizować emocje.
Królewska siostra raz jeszcze uniosła do góry klejnot i przyjrzał mu się.
- Masz rację. - Powiedziała po dłuższej chwili oglądania kryształu. - Jest jakby... - Zawahała się. - ...niekompletny. Widzisz? - Wskazała w dwa miejsca. - Tu i tu.
Albin potrzebował kilku sekund by jego wzrok dostrzegł przerwy, których mówił ciotka.
- Będę musiała skontaktować się z Fioną. - Uniosła głowę i z lekko chmurnym obliczem utkwiał spojrzenie w Albinie. -Tylko co ten klejnot robił u naszego, drogiego Randala?
- Leżał w schowku w kuchni, za naczyniami w osobnej komorze, otoczony lodem, dlatego przyniosłem go w garnku, nie mam pojęcia co się stanie jeśli się zagrzeje. - Powiedział Albin, nie znając odpowiedzi na pytania. Po wskazaniu miejsc, gdzie Wzorzec był przerwany, faktycznie mógł dostrzec braki. - Wieża w środku wyglądała jak pobojowisko. - Dodał po namyśle.
- Starajmy się zatem nie ogrzać zbytnio klejnotu. - Mówiąc to Llewella odłożyła przedmiot do garnka z lodem, w którym został przyniesiony. - Ja tym czasem szybko porozumiem się z Fioną.
Litwor skinął lekko głową i odwrócił się by przyjrzeć się widokowi rozpościerającemu się z tarasu. O Fionie odrobinę słyszał, chociaż bardzo niewiele, nigdy jej również nie poznał. Miał dziwne przeczucie, że znalezisko mogło mieć bardzo poważne konsekwencje zarówno dla Rebmy jak i bliźniaczego miasta, pozostało poczekać jeszcze na przybycie Niamh.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |