- Ja mu pomogę! Znam się na tym! - wołał Snorri oddalając się czym prędzej od oprychów. Nawet ściągał już z siebie swoją marynarkę, którą zamierzał prowizorycznie zatamować krwotok postrzelonego. Nie odwracał się za siebie, choć słyszał za sobą kroki.
Kiedy doszedł do biedaka cmoknął zniesmaczony. Chciał obejrzeć ranę, uważał, że trzeba jak najszybciej ją zatamować. Rozerwał koszulę człowieka i przyłożył swoją marynarkę do rany by zatrzymać rozlew krwi.
- Wody! Szmaty! Pogoń służki karczmarzu!