Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2016, 21:48   #106
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
GNIEWKO & CHAAYA/NVERYIOTH & NILAM


Gdy Gniewomir i Athos brali kąpiel, Chaaya wtuliła się w Nveryiotha, Godiva wysprzątała błyskawicami swoje tymczasowe legowisko… Jarvis rozpalił ogień i usiadł przy jego cieple wpatrzony i zamyślony.
Przez chwilę przebywała przy nim Godiva, ale rozmawiali cicho i często w myślach.



Do siedzącego dość blisko Nveryiotha o czułym słuchu docierały strzępki z których można było wywnioskować, że Jarvis miał styczność ze Ścierwnikami i to dość zażyłą. I brak ochoty by się z nimi spotykać. Godiva parsknęła tylko gniewnie i ruszyła w kierunku Chaayi oraz Nveryiotha
Stanęła obok nich i mruknęła do tancerki. - Chodź… musimy pogadać o babskich sprawach. Z dala od uszu upartych samców.
Tymczasem Jarvis krzyknął wprost w morską kipiel.- Morżebyście trrochę rryb narłapali?

Nadchodził też w końcu zmrok okrywając świat ciemnością, ciepłem ogniska oraz szumem fal.
Około północy coś… się zmieniło. Coś było w powietrzu, choć tylko wyostrzone zmysły smoków mogły wyczuć tą zmianę. Pot, krew… zapach kilku ludzi i dym… słodko-gorzki zapach palonych ziół i czegoś jeszcze. Czegoś… siarka?
I szept… cichy i słodki jak miód. Szept słyszany nie uchem czy umysłem, a sercem jeno.
Głos melodyjnym szeptem, mówił im o dumie, o potędze… szerzeniu strachu samym imieniem, o rozdeptywaniu jak mrówki każdego kto im się narazi. O wyjściu poza ograniczenia ich własnej rasy, o potędze antycznych smoków. I o pierwszym kroku jaki musiały zrobić… zabić swoich partnerów.

AGNIS


Sen nie przynosił ulgi. Sen… był koszmarem
Czuł że on… ucieka przed czymś dźwigając jakieś brzmienie, że jest ścigany przez burzę, pełną błyskawic i gromów. Burzę na kształt smoka.
- Pospiesz… się… pozbądź… oddaj… nie pozwól… on… się zbliża.- słowa które przedzierały się przez wicher, gdy on dźwigał kufer uciekając przed burzę.- Głupcz… zniszcz… zanim… niepowo… łane ręcee.
Przed sobą nim znajdowała się góra, olbrzymia i czarna. I ciągnąca się w wzwyż… Nagle ona wybuchła. Wulkan! To był wulkan! Czynny wulkan z którego wylewały się potoki lawy i powoli wypełzywał olbrzymi smok. Bestia była olbrzymia, większa od każdego smoka jakiego Agnis widział w życiu. I cuchnęła czymś… nieokreślonym. Smołą?
- Ten głupi mały smoczek prześladujący cię w myślach potomku starożytnych bestii nie będzie cię już narzucał. Jesteś na moim terytorium… i twoje sny są moimi. Oddaj mi to co należne, a pozwolę ci żyć. Mogę dać nawet więcej niż tylko puste słowa podziękowania. Oddaj mi zdobycz… za którą cię chcieli wymienić… a dostaniesz…-
Agnis nie usłyszał, bowiem poczuł niepokój Nilama. I zerwał się z łóżka. Tylko po to by...


… zobaczyć zakapturzoną postać grzebiącą mu w plecaku. Złodziej dostał się do jego przez okno, w którego framugę wbita nadal była kotwiczka z dowiązaną liną. I nie spodziewał się też, że Agnis zerwie się tak nagle z łóżka.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline