Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2016, 16:15   #58
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Zamyślona bardka wróciła do sypialni. Ułożyła się w łóżku ale galopujące myśli nie dawały usnąć. W końcu po cichu by nie budzić Saskii wstała by wypuścić posłańca do Ashki z prośbą o spotkanie przed wieczorem panieńskim.
Chciała odzyskać majątek, chciała odzyskać pozycję rodu. To wszystko byłoby na wyciągnięcie ręki, gdyby udało się jej wykonać zlecenie Mirabety. Jeśli nie… nie była pewna, czy jest gotowa umierać za kawałek ziemi…
Niestety… nie powiodło się jej to. Saskia przebudziła się, gdy tylko Wesalt wstała. Być może nawet nie spała w ogóle. Siedziała przy drzwiach w pozycji idealnej zapewne do medytowania. I wpatrywała się błyszczącym spojrzeniem w Wesalt.
- Przepraszam, że cię budzę - mruknęła ponuro bardka otwierając okno i wypuszczając gołębia.
- Nie masz za co milady.- odparła półelfka nie zmieniając pozycji i śledząc każdy ruch dziewczyny.- Wyglądasz na strapioną.
- Bo jestem… - Kathil nie zamierzała udawać, że jest przeciwnie - …nie martw się, nie będę wyskakiwać oknem. - zażartowała i popadała w zadumę.
Dziesięciu kapłanów, nieznana wielkość ukrytej świątyni, niewiadoma liczba wyznawców. To nie brzmiało jak coś z czym można sobie improwizować. Może wkraść się jako jeden z wyznawców? Ale to też wymaga wcześniejszych obserwacji. Na to trzeba czasu. Wróciła do łóżka bez konkretnej decyzji. Mirabeta albo miała wysokie o niej mniemanie albo… uważała ją za kogoś zbywalnego. Kathil raczej nie miała złudzeń i wybrała drugą opcję z odrobiną desperacji. Rozmowa z Ashką na pewno nie zaszkodzi.
- To dobrze… bo nie bardzo wiem jak mam pomóc w tej sytuacji. Gdybyś była mężczyzną, byłoby łatwiej.- zaśmiała się cicho Saskia.
- Hmm… nie widziałam, że mniszki zwykły kopać leżącego. - Kathil pokazała jej język - Cóż, pozostaje mi jedynie przeprosić za brak pewnych części ciała i za obecność innych. - uśmiechnęła się lekko, rozkojarzona.
- To nie było kopanie… tylko stwierdzenie faktu. Ty będąc żoną wiesz, że kto jeśli nie kobieta potrafi rozchmurzyć myśli swego… no, mężczyzny?- odparła spokojnym tonem Saskia.
- Nawet jeśli byłabyś zainteresowana kobietami, Saskio to i tak nie wiem czy by to pomogło rozwiązać powód mego strapienia. - westchnęła Kathil cicho z markotną minką siedząc na środku łóżka pośród rozrzuconej pościeli i bawiąc się rąbkiem koszuli nocnej.
- Zainteresowana kobietami? W zasadzie nigdy nie poświęcałam myśli tej kwestii.- odparła w odpowiedzi Saskia wyraźnie zamyślona.- I masz rację milady. Nie rozwiązałabym powodu strapienia mego pana. Nie byłoby to mą intencją. Raczej odciągnięcie ponurych myśli, by mógł wypocząć. Zamartwianie się bowiem niczego nie daje, niczemu nie służy i jest traceniem energii. Zwłaszcza zamartwianie się w porze służącej wypoczynkowi.
- Wiesz dobrze, że kobiety różnią się od mężczyzn. Wtedy gdy mężczyzna wyłącza rozum, kobiecy umysł pracuje. No… przynajmniej u części kobiet. - bardka wzruszyła ramionami - Ale też są inne różnice. Skoro nie poświęcałaś tym kwestiom myśli… to… ciężko to wytłumaczyć. - Kathil nadal siedziała na łóżku. Niewielka postać w dużej łożnicy. Zmartwiona mina i lekko rozczochrane włosy.
- Rozumiem doskonale i przepraszam że poruszyłam ten temat w ogóle.- odparła półelfka nadal siedząc pod drzwiami wpatrując się w bardkę. Uśmiechnęła się przepraszająco.- Niestety moi poprzedni panowie byli bez wyjątku mężczyznami. Więc nie mam doświadczenia potrzebnego, acz…- uśmiechnęła się lisio.- Czyż twoje myśli nie zeszły na inne rozważania?
- Nie masz za co przepraszać. - Wesalt odparła bez cienia urazy w głosie - Owszem zeszły. Sprawiły, że teraz zamartwiam się czym innym… - bardka opadła na łóżko faktycznie zastanawiając się co wypaplał Saskii Condrad i czy ta ostatnia próbuje ją testować.
- Czym mianowicie?- spytała półelfka przekrzywiając głowę na lewy bok i przyglądając się Wesalt.
- Tobą… - wymruczała Kathil, poprawiając poduszkę.
- Tooo bardzo mi pochlebia milady…- zachichotała Saskia i spojrzała w górę.- Ale nie powinnaś się mną martwić. W końcu jestem tu by pilnować twego bezpieczeństwa, byś nie musiała martwić się nocami.
- Co za szczęście… a pomyśleć, że mogłam dostać Devriee… - zachichotała Kathil.
- Jego lojalność trzeba wymuszać siłą. Już dawno zaprzedał swój rycerski honor niezaspokojonej ambicji.- odparła z pogardą Saskia.
- A Twoją? Czym Condrad zdobył twoją? - spytała znienacka Kathil.
- Condrad… sir Condrad jest lawiną, potężną lawiną. Można stanąć jej na drodze i zginąć, można wreszcie stać się jej częścią. Wybrałam to drugie i nie żałuję.- odpowiedziała Saskia.
- To … brzmi jak więcej niż lojalność. Kochasz go? - spytała Kathil miękko wiercąc powoli dziurę w temacie.
- Nie. Podziwiam, szanuję, jestem mu oddana… także ciałem, gdy tego potrzebuje. Ale to nie jest miłość.- wyjaśniła Saskia zamyślona.- Robię to co powinnam i pomagam memu panu, tak jak… tobie pani… w tej chwili.
- Nie jestem Twą panią… - zwróciła uwagę dziewczyna - … ale i tak dziękuję, że próbujesz.
- W tej chwili jesteś… i bynajmniej nie żałuję takiej odmiany losu.- wyjaśniła Saskia z uśmiechem przesuwając spojrzeniem po ciele Kathil.- Jesteś… intrygująca.
Kathil przez chwilę nic nie mówiła. Po czym po dłuższej chwili wyciągnęła dłoń do półelfki:
- Przytulisz mnie? - spytała cichutko.
Saskia podrapała się za uchem z zafrapowaną miną. Wstała i ruszyła do łóżka mówiąc.- Cóż… postaram się przytulić, tak jakbyś pani chciała być przytulona. Mogę spytać o coś… niedyskretnego i wręcz… bezczelnego.
Powoli wdrapała się na łóżko w pełni prezentując swą sylwetkę godną kociego drapieżnika.
- Możesz… - Kathil przesunęła się by zrobić jej miejsce i uniosła kołderkę. - Co cię tak intryguje?
Po czym powoli i delikatnie wtuliła się w Saskię … szukając pociechy, nie zaś ekscytacji.
- Czy te plotki o namiętności między tobą, a sir Condradem są prawdziwe?- Saskia objęła ją ostrożnie i przytuliła do siebie jak porcelanową figurkę.
Z jakiegoś powodu Kathil przypomniała sobie jak trzymała i tuliła ją Leonora. Zastanowiła się, czy wszystkie wojowniczki tak ją postrzegają.
- Plotki? Od kogo je słyszałaś? - wyszeptała obejmując Saskię lekko ramieniem.
- Od służby… dzisiaj słychać było dudnienie i głośne krzyki z twego pokoju pani.- uśmiechnęła się półelfka mocniej przyciągając bardkę i tuląc jej głowę do swym drobnych piersi.- Znam na tyle sir Condrada by domyśleć się reszty.
Kathil uśmiechnęła się lekko: - Cóż to mógł być mój mąż, żegnający się ze mną, nieprawdaż? Ale jeśli … martwisz się o brak uwagi ze strony Condrada… to… nie masz we mnie konkurencji.
- Nie martwię się… po prostu… wtedy wiedziałabym co nieco, na temat tego co lubisz pani. - odparła Saskia głaszcząc Kathil po włosach dłonią.- Bo wiem co kobiety lubią w sir Condradzie. Stanowczość, pasję i dzikość. I coś.. czym nie mogę niestety się poszczycić.
Wesalt roześmiała się głośno:
- Och Saskio, jesteś słodziutką dziewuszką - pacnęła półelfkę palcem po nosie podnosząc się na ramieniu - Ale ja wcale nie oczekuję byś zastępowała mi dzisiaj Ortusa czy Condrada. - pogładziła policzek półelfki czułym gestem - Nie wiem co naopowiadał Ci Condrad, ale nie zwykłam narzucać swej woli ludziom wokół. Nie martw się zatem. Potrzebowałam jedynie bliskości drugiej osoby. W każdej chwili możesz się odsunąć i wrócić na swą matę. Jeśli tylko tego chcesz.
- Nikt mnie nie nazywał dotąd słodziutką dziewuszką. W każdym razie nie bez utraty paru zębów chwilę potem. I bynajmniej nie martwię. Ja… lubię wyzwania. Pozwalają się sprawdzić w czymś nowym.- mruknęła Saskia mocniej tuląc Kathil.- I jestem tu po to by się tobą opiekować pani, więc nie przeszkadza mi spełnianie twych kaprysów. Nie można się doskonalić unikając przeszkód na swej drodze.
- Cóż, mam nadzieję, że nie wybijesz zębów mnie. - Kathil z uśmiechem popatrzyła na półelfkę - Nie mogłabym na przykład zrobić wtedy tego. - Uniosła dłoń Saski i lekko ucałowała nadgarstek po czym ukąsiła wrażliwą skórę, leciutko zaciskając ząbki. Odsunęła dłoń półelfki na poprzednie miejsce.
- Jeśli ci to poprawi humor możesz zrobić pani… co chcesz.- odparła Saskia wpatrując się w swój nadgarstek.- To było bardzo… przyjemne. Dziwne.
Ujęła swoją ręką nadgarstek Kathil i powoli z pietyzmem postąpiła identycznie. Lekki pocałunek, delikatne ukąszenie i ułożenie ręki Wesalt z powrotem na miejscu. Potem dodała.- Zakładam, że teraz twe myśli są bardziej spokojne i miłe?
- Widzę, że poprzedni zwierzchnicy cenili w Tobie posłuszeństwo. - stwierdziła Kathil, siadając na łóżku i wpatrując się w Saskię. Przypomniały się jej słowa Sharess, te o martyrkach w łóżnicy i sama skrzywiła się w duchu. Właśnie miała jedną w łożnicy. - Możesz wracać na matę. Dziękuję za pomoc. - nie miała dzisiaj cierpliwości ani nawet ochoty na reedukację oficer.
Ta jednak siadła i przez chwilę przyglądała się badawczo Kathil, wpatrywała się w jej oczy, przesuwała spojrzeniem po ciele. Analizowała jej mowę ciała. Nagle… popchnęła Kathil na plecy i stanęła na czworaka nad bardką, jej warkocz opadł końcówką na dekolt Wesalt i łaskotał jej skórę.
-Tak by zrobił sir Condrad… wziąłby to czego pragnie i sprawiłby tym faktem przyjemność. Ja… nie bardzo wiem czego ty pragniesz pani, mam mieszane uczucia. Ale… nie myśl że oddawałam, że oddaję swe ciało bez przyjemności. Nie każdy mógł mnie mieć.- mruknęła drapieżnym tonem głosu.- Z tobą jest ten kłopot, że… cóż… nie znam się za bardzo na uprzyjemnianiu innym kobietom nocy, no i… nie wiem czy chcesz, czy nie… bym spróbowała ci… odgonić złe myśli. - nachyliła się i cmoknęła szyję Kathil.- Jeśli chcesz… to mogę wrócić na matę.
Wesalt powoli splotła swe nogi z nogami półelfki leniwie przesuwając stopami po łydkach i pieszcząc spojrzeniem jej twarz po czym przeturlała półelfkę na plecy i usiadła na jej nogach przytrzymując ramiona Saskii wyciągnięte nad głową, mocno wciśnięte w materac:
- Saskio… - wymruczała z ustami nad ustami oficer -... a czego Ty chcesz? Czego Ty pragniesz?
Kobieta oddychała powoli wpatrując się w oczy Kathil z uśmiechem i wyzwaniem.- Zaspokojenia… ciekawości. To ciekawość sprawiła, że opuściłam klasztor i przemierzam świat. Tam już nic więcej nie mogłam odkryć poznać… ciekawość mnie pcha do przodu i… jest coś fascynującego w tobie. Bardzo.
Przesuwając ramiona Saskii i wyciągając przy tym jej ciało na długość, Kathil schwyciła nadgarstki jedną dłonią. Druga zaś powędrowała ku jej podbrzuszu. Wesalt obserwowała reakcję oficer z czułym uśmiechem:
- Dlatego… jesteś taka miła? - Kathil liznęła leciutko kącik ust półelfki gdy jej dłoń gwałtownie szarpała przepaskę biodrową. Po czym puściła półelfkę gdy wyczuła, że napręża ona ciało w odpowiedzi na atak. Zamiast kontynuować gwałtowne ruchy, przesunęła się ku stopom Saskii. Zostawiła kilkanaście drobnych pocałunków na stopach, kostkach, pnąc się ustami po łydce ku kolanom. Jej dłonie delikatnie błądziły po długich nogach półelfki powoli budząc pragnienia.
- Jestem… nie pewna… co zrobić…- wymruczała poddając się pieszczocie i uśmiechneła się zerkając na Kathil.- Ale uważaj… szybko się uczę i mogę… -na razie rozkoszowała się pocałunkami i dotykiem Kathil.- Zrobić to samo… stanowczo tylko, bez wahania… łamiąc opór.
- Boję się… - wymruczała bardka kąsając wewnętrzną stronę uda Saskii - … bardzo się… boję - całując delikatnie jej podbrzusze i brzuch. Dłonie pieściły biodra oficer i wąską talię, pnąc się ku wzgórzom piersi i… omijając je by powrócić tą samą drogą. Gdy usta Kathil znalazły się blisko twardniejących szczytów, lekko podmuchała na twardniejący pąk. Trąciła na próbę językiem.
- Zapamiętujesz? - wymruczała i potoczyła czubkiem języka wokół spiętego punkciku - Czy mam powtórzyć? - i powtórzyła pieszczotę na drugiej piersi. W przeciwieństwie do Condrada, podbijała ciało Saskii cierpliwością i czułymi pieszczotami, rozgrzewając również jej ciało i umysł, stawiając wyzwanie jej cierpliwości i ciekawości.
- Odwróć się na brzuch, dobrze? - wymruczała pieszcząc dłonią drobną pierś i smakując szyję Saskii.
- Może powinnaś się bać…- wymruczała Saskia kładąc się na brzuch wyraźnie rozpalona doznaniami i patrząc na Kathil spod półprzymkniętych oczu. Niczym przyczajony drapieżnik.- … jeśli nauczysz mnie brać co chcę… to… mogę tak czynić potem.
Uśmiech pojawił się na twarzy Kathil, gdy mocnym naciskiem dłoni zaczęła ugniatać dół pleców półelfki w leniwym masażu. Masażu, który zdecydowanie był przeznaczony do alkowy. Dłonie masując, ugniatając i pieszcząc przesunęły się w dół ku pośladkom Saskii i pogładziły ich kształt:
- Unieś pupcię… śliczna jest - Kathil ucałowała leciutko każdy z pośladków z czułością - śliczna pupcia słodziutkiej dziewuszki - podrażniła Wesalt.
Saskia zrobiła to co Kathil zaproponowała unosząc w górę krągłe pośladki.- Powinna być śliczna… trochę nad nią pracowałam. Nad biustem się nie dało.
- Jest idealny… bo jest twój… - z tymi słowami Kathil zanurzyła twarz między pośladkami Saskii miejscowiąc się pomiędzy jej nogami. Wodziła powolnymi liźnięciami po wejściu do jej kobiecości, trącając delikatnie i zachęcająco. Dłońmi pieściła delikatną skórę wnętrza ud powoli i stopniowo rozpalając Saskię jeszcze bardziej. Po chwili jej ciekawskie paluszki również zawędrowały na łono półelfki, by zniewalająco powoli zgłębiać się w jej wnętrzu.
Odpowiedzią na jej działania były ciche pomruki i jęki, wtulonej twarzą w poduszkę półelfki. Zaciskała ona dłonie na pościeli drżąc coraz bardziej i wyraźnie rozkoszując się działaniami Wesalt. Coraz bardziej rozpalona i coraz bliżej wybuchu namiętności.
Reakcje półelfki brzmiały zachęcająco, więc Kathil zdwoiła wysiłki, porzucając czułość na rzecz nieco bardziej zdecydowanych ruchów:
- Powiedz mi jak… wolisz? - wymruczała między nogami Saskii - w końcu… mam się bać… - ukąsiła leciutko wrażliwy punkcik palcami pieszcząc delikatne wnętrze oficer - chcę się… przygotować. - drażniła kobietę by sięgnąć ręką pod jej brzuchem i .. uszczypnąć sterczący szczyt jej piersi.
- Nie wiem… wszystko jest takie… przyjemne… -drżała coraz bardziej pod pieszczotami, aż w końcu wtuliła twarz w poduszkę, by wykrzyczeć swoją rozkosz.
- A więc to tak?- mruknęła unosząc nieco głowę i zerkając za siebie, na Wesalt.
Bardka wcale jednak z nią nie skończyła. Uklękła za Saskią i pomogła jej również uklęknąć. Szybkim ruchem zsunęła dłoń pomiędzy jej uda i kąsając szyję i ramię półelfki ponownie zaczęła rozpalać wejście do jej skarbu i wciąż napięty punkcik rozkoszy nad nim. Drugą dłonią podszczypywała i drażniła niewielką pierś półelfki.
- Mmmmhm… - odrzekła - dokładnie… tak - zacisnęła zęby na szyi Saskii zostawiając ślad namiętności. Nie przerywając i drażniąc jedynie przedsionek jej gniazdka miłości doprowadziła kobietę do kolejnej eksplozji. Dopiero wtedy pozwoliła jej opaść i przytuliła się ciasno do jej pleców, leniwymi ruchami uspokajając zdyszaną kochankę.
- To było intensywne.- westchnęła głośno Saskia łapiąc oddech szybko i wymruczała sięgając dłonią do jej pupy i podciągając koszulkę nocną. Musnęła dłonią pośladek mówiąc zaczepnie.- Nadal chcesz się tylko przytulać?
Kathil schowała uśmiech i mruknęła:
- Dzisiaj… tak. - i wcisnęła się mocniej w plecy Saskii.Wiedziała, że rozpali tym ciekawość oficer. Na to też liczyła.
- Cóż… nie mogę nic wymuszać… chyba że będę wiedziała, że tego chcesz milady.- mruczała Saskia głaszcząc pośladek Kathil leniwymi ruchami dłoni.- Jeśli jednak będę potrzebna, to moja mata jest bardzo bliziutko.
Wesalt zamknęła jej usta powolnym pocałunkiem, rozpalającym ponownie i ją i półelfkę. - Nie idź jeszcze. - wymruczała i sięgnęła po przykrycie opatulając je obie. Cmoknęła Saskię w ucho.
- Nie mam zamiaru… choć dla sprawiedliwości powinnam cię rozebrać.- mruknęła żartobliwie półelfka.
- Zgoda - uśmiechnęła się Kathil odsuwając się i pozwalając Saskii na chwilę eksploracji.
Półelfka śmiało sięgnęła więc po rąbki koszulki nocnej Wesalt i bez większych wahań podwijała ją, przy okazji muskając badawczo opuszkami palców jej skórę. Gdy zaś pozbyła się materiału. Zaborczo przytuliła do siebie Wesalt ocierając się biustem o jej biust i splatając się swymi nogami z jej nogami.
- No... i śpimy.- wymruczała cicho Saskia.
- Śpimy - zgodziła się sennie Kathil, dając się utulić z lekkim uśmiechem. Ach, gdybyż Condrad mógł je teraz zobaczyć…


Poranek zastał więc Kathil w miłych objęciach ciepłego kobiecego ciała, z głową wtulą małe, acz dumnie sterczące piersi Saskii. Ta już nie spała, za to leżała cicho przyglądając się Wesalt i delikatnie głaszcząc jej włosy.
- Dzień dobry… - wymruczała zaspanym głosem Kathil.
- Dzień dobry.- mruknęła Saskia bawiąc się puklami włosów Wesalt.- Nikt tu nie wejdzie, dopóki ja tu jestem, więc jeśli masz ochotę zjeść śniadanie to ja muszę wstać i przywołać służki.
- Nie jestem głodna… nie było posłańców? - Kathil uśmiechnęła się do Saskii i pogładziła jej policzek i przeciągnęła jak kocię, pozwalając się swemu ciału otrzeć kusząco o ciało oficer.
- O tak wczesnej porze… nie milady.- mruknęła Saskia uśmiechając się zmysłowo i muskając palcami ramiona i szyję Kathil.- Posłańcy raczej dotrą najwcześniej około południa.
- A ty już jadłaś? - bardka ucałowała lekko wnętrze dłoni Saskii - jeśli nie, możemy zjeść śniadanie w łóżku. Porozpieszczam cię i popsuję nieco twe “spanie na macie dobrze robi na ciało” - Kathil udawała twardy ton półelfki.
- Robi… te twarde mięśnie nie biorą się znikąd.- mruknęła Saskia prezentując swoje muskuły poprzez naprężenie prawej ręki w pozie stworzonej do podziwiania.- Przypominam też milady, że obie jesteśmy nagie. A od rozpieszczania, to też pewnie jestem tu ja… No i cieszę się, że twój humor wyraźnie się poprawił.
- Ja też mam twarde mięśnie, o, proszę - Kathil naprężyła swoje ramię z całą powagą. Może nie były one aż tak wyraziste, ale jednak widać było rzeźbę, zarys muskulatury. Smuklejszy i delikatniejszy niż ramię wojowniczej mniszki czy paladynki ale był. - A co do nagości, to od czego są szlafroki? - Wesalt zbyła machnięciem dłoni resztę argumentów.
- Szlafroki?- mruknęła Saskia pieszczotliwie wodząc dłonią po ramieniu Kathil i sprawdzając jak twarde ma mięśnie.- Jesteś bardziej zwinna niż silna, zresztą zauważyłam to wczoraj.
Fuknięcie i zadarty dumnie nosek były jedyną reakcją na nikczemne insynuacje Saskii.
- Tak? - Kathil zaczęła łaskotaniem wyciskać zmianę zdania z półelfki.- Jesteś pewna?
Saskia obróciła się przyciskając swym ciałem Kathil do łóżka i rozciągając jej ręce na boki z łatwością… Prawą nogę siłą wsunęła między uda Wesalt pocierając podbrzusze udem mimowolnie. Jej oddech przyspieszył, a w oczach pojawił się drapieżny błysk. -Jestem pewna milady. Nie jesteś może słabiutką damulką, ale też… masz swoje ograniczenia. Jak każdy z nas.
Kathil szarpnęła się w uścisku Saskii. Z razu lekko, potem mocniej szukając luki, którą mogłaby wykorzystać choć bez nadmiernego… entuzjazmu. W końcu wykorzystała zaskoczenie i pocałowała Saskię kąsając nieco jej dolną wargę. I ponownie spróbowała się szarpnąć. Nie udało się jej, akurat w walce wręcz i zapasach Saskia wydawała się o wiele bardziej doświadczoną… nawet pocałunek nie pomógł. Choć, Saskia rozsmakowała się w sytuacji i sama przycisnęła wargi do jej ust całując szarpiącą się bardkę zachłannie i drapieżnie.
- No dobrze - wymruczała Kathil łapiąc oddech po pocałunku - tym razem… pozwolę Ci wygrać. Nie myśl sobie, że tak będzie zawsze. - uniosła twarz by móc pocałować policzek i kącik ust półelfki.
- Mam cię puścić milady? Skłamię jeśli powiem, że twoje wijące się w potrzasku ciało nie sprawia mi przyjemności.- zaśmiała się cicho Saskia spoglądając wprost w jej oczy swymi niebieskimi oczami.- Ślicznie się pręży.
- A jak myślisz? - spytała cicho Kathil ocierając się lekko o ciało oficer i zaplatając nogi z długimi nogami półelfki. Przesunęła pieszczotliwie stopą po łydce Saskii.
- Nie wiem… to dla mnie nowość milady.- mruknęła Saskia pochylając głowę i smakując szyję i dekolt uwięzionej przez siebie Kathil. Jej język wił się po szyi i piersiach bardki, a udo Saskie ocierało gwałtowniej o podbrzusze jej pani.
- Wiesz… że właśnie spełnia się fantazja … Condrada? - Kathil wydyszała wyginając się w łuk. Wciąż nie była pewna Saskii więc próbowała sondować z różnych stron.
- Tooo… bardzo… zabawne, że myślisz o nim teraz pani.- zaśmiała się cicho Saskia delikatnie całując usta podstawę szyi bardki.- Fantazja? Hmm… nie jest pewna, czy… nie znam się na męskich fantazjach. Na czym ta polega… na tym, że jesteśmy… razem?
- Myślę o Tobie … - uśmiechnęła się Kathil - jesteś jego agentką wszak - pocałowała Saskię namiętnie - Zaś co do fantazji… tak, jesteśmy razem i razem zabiegamy o jego uwagę. - Kathil roześmiała się - że też żaden mężczyzna nie ma odwrotnych pragnień.
- Dwóch mężczyzn zabiegających o jedną kobietę… to raczej damska fantazja.- mruknęła Saskia i westchnęła dodając.- Teraz zamierzam puścić twe ręce, by bardziej zająć się twym ciałem… muszę cię związać, byś mi w tym nie przeszkadzała milady, czy może będziesz grzecznie pozwalać mi działać?
- To zależy od mężczyzn chyba… niektórzy lubią męskie towarzystwo. Może będę ….- dodała Kathil z frywolnym uśmiechem spoglądając na Saskię. - A ty? Jakie masz fantazje?
- Hmm… to trudne pytanie. Nie bardzo nad tym myślałam. Właściwie to nigdy.- Saskia puściła dłonie Kathil i zajęła się dłońmi piersiami bardki ściskając je razem po to by wygodniej było muskać językiem i wargami ich twardniejące szczyty.- Nie mam więc żadnych. Ale odczuwam przyjemność z obecnej chwili.
- Nigdy po nocach - Kathil powoli poruszała się pod dotykiem i ciałem Saskii - nie marzyłaś o czymś lub kimś?
- Chyba nie… oczywiście brało się czasem jakiegoś mężczyznę, gdy potrzeba robiła się dojmująca, lub… załatwiało się sprawy we własnym zakresie. - oficer mruczała pieszcząc ustami i krągłości Kathil ściskane i ugniatane drapieżnie. Bawiła się wręcz biustem kochanki.- Ale… nie… miałam marzeń na ten temat. Może to wina samodyscypliny?
- Może … a może po prostu nie miałaś z kim ćwiczyć tej strony - wydyszała Kathil. - Chcę zobaczyć… - poprosiła.
- Co zobaczyć?- spytała Saskia zaskoczona na moment odrywając się od pieszczot ciała Wesalt.
- Jak się pieścisz… - uśmiechnęła się bardka z rumieńcem na twarzy.
- Nie powinnam przypadkiem dokończyć pieszczot twego ciała?- westchnęła głośno Saskia, po czym spojrzała wprost w oczy bardki.- No dobrze… ale tylko raz? Rzadko to robię i muszę być zwykle w odpowiednim nastroju.
- A teraz nie jesteś? - Kathil zrobiła proszącą minkę - Poza tym… - uśmiechnęła się kokieteryjnie - … w zamian możesz mnie skrępować jeśli chcesz - dodała cichutko tak, by Saskia musiała się wysilić by usłyszeć.
- W nastroju do pieszczenia, ale twego ciała… jestem ciekawa czy dobrze zapamiętałam co mi robiłaś… i twych reakcji. Ale… niech ci będzie.. muszę się tylko wyplątać z twoich nóg.- zaśmiała się cicho Saskia.
- Proszę bardzo, mości oficer. - Kathil posłusznie wypuściła półelfkę ze uścisku swych ud i usiadła na łóżku przyglądając się Saskii.
Saskia usiadła naprzeciw Kathil, a jej stopa wylądowała na łonie bardki.
- Możesz patrzeć i mówić, ale nie możesz mnie dotykać, zrozumiano?- wyjaśniła i wpatrując się w ciało bardki, zaczęła lewą dłonią muskać swe piersi i szczypanie twarde od pożądania ich wierzchołki. Oddychała coraz szybciej wodząc palcami dłoni po swych udach i uśmiechała się nieśmiało.
- Dobrze… pani. - wymruczała cichutko Kathil przyglądając się z uśmiechem.
Saskia muskała delikatnie swój biust i uda nieśpiesznie, wpatrując się w Kathil i drżąc coraz bardziej. Nie spieszyła się jednak, jej palce błądziły po podbrzuszu omijając wrażliwe obszary jej ciała i bdując napięcie wręcz buzujące pod jej skórą.
-Trochę to trwa… -wyszeptała podczas swej zabawy, zapominając o stopie trzymającej bardkę na dystans i ocierającej się nerwowo o intymny obszar Kathil.
- Nie spieszy się, jest wcześnie…Jesteś piękna. - mruknęła bardka z uśmiechem przyglądając się poczynaniom kochanki.
- No… trochę piękna na pewno.- wymruczała Saskia nieco przymykając oczy i przygryzając wargę sięgnęła do wisienki na torcie swego ciała, bawiąc się raz kciukiem raz palcem wskazującym i sprawiając, że z jej zaciśniętych ust wyrywały się ciche jęki.
Bardka z ciekawością spoglądała na poczyniania coraz bardziej podekscytowanej oficer.
Zapamiętywała sekwencje, które zdawały się dawać jej najwięcej satysfakcji.
- O czym teraz myślisz? - spytała gdy z ust Saski wyrwał się głośniejszy jęk.
- Mmmyślę… nie… działam… pozwalam… insty..nktownie.. niemyślę. -wydyszała Saskia sięgając palcami w głąb, by sprawić sobie więcej rozkoszy na oczach Kathil.- Zpocz..ątku.. skupionaaa.. naaa tttobieee… teraz… dziaaał…- jej ciało się prężyło na oczach Kathil lewa dłoń drapieżnie masowała wypięte dumnie drobne piersi półeflki.- Gdy… się kocham, niemyślę.. odczuwam działam.
Kathil pochyliła się i leciutko dmuchnęła na palce stóp Saskii. Wiedziała, że wyrwie ją to z rytmu ale chciała przedłużyć jej dążenie do rozkoszy, by eksplozja potem była intensywniejsza.
Saskia otworzyła oczy i spojrzała podejrzliwie na Kathil nie przerywając zabawy swym ciałem, a potem zachichotała cicho.- Napraaa...wdę.. powinnaamm cię związać.
Wiła się niczym rozpalona pocałunkami niewidocznych kochanków, coraz bliższa spełnienia.
- A co jeśli bym powiedziała byś teraz przestała?- spytała cicho Kathil uśmiechając się drapieżnie.
Saskia otworzyła szerzej oczy i na chwilę zamarła zamyślona.- Nie wiem… To by było… wyzwanie.
- Więc przyjmujesz? - Kathil uśmiechnęła się szerzej.
- Cóż…- Saskia zacisnęła oczy i zęby i odsunęła dłonie od swego drżącego ciała.- Spróbuję… to… ciekawy.. eksperyment… potrze.. buję.. samokontroli.Tak.
- A co jeśli bym ci powiedziała… - Kathil ponownie dmuchnęła na stopę Saskii - … że nie możesz przeżyć rozkoszy dopóki ci nie pozwolę?
- Użyłabym medytacji, by wyciszyć pragnienia.- odparła cichutko Saskia nadal drżąc.. ale też próbując zapanować nad reakcjami swego ciała.- Gorzej, jeśliby mi się nie udało.
- Chcesz spróbować? - Kathil pochyliła się nad oficer trzymając się blisko jej ciała by mogła poczuć żar jej obecności, lecz nie dotykając jej zgodnie z obietnicą.
- Lubię wyzwania.- jej spojrzenie było gorączkowe. Nie dotknęła jednak Kathil, zamiast tego usiadła w pozie medytacyjnej na łóżku.- Jeśli jednak nie wytrzymam, mogę się stać… gwałtowna.
- Jeśli nie wytrzymasz… to ukarzę Cię na oczach Condrada. - Kathil wstała z łóżka by nałożyć na siebie powoli cieniutki i krótki szlafroczek.
- Hmmm… nie wiem czy powinnam ci na to pozwolić.- oddech Saskii się wyrównywał, gdy przymknęła oczy i skupiła na medytacji, od czasu do czasu zaciskając zęby.
- Dlaczego nie? Jeśli wytrzymasz to… co byś chciała za wygraną? - Kathil opłukała twarz i zaczęła nakładać balsam rozsiewając kuszącą woń perfum i pachnidełek.
- Hmmm… nie wiem. Co powinnam? I ile mam wytrzymać?- mruknęła Saskia drżąc i starając się skupić na medytacji.
- Do powrotu Condrada - szepnęła jej do ucha bardka. - Zawsze możesz się wycofać.
- Doprawdy?- zaśmiała się cicho Saskia.- Jeśli zdołam zdusić teraz żądze, to… potem już będzie łatwiej. Najtrudniejsze są pierwsze chwile i rozgrzane ciało. Potem… napięcie słabnie.
- A czy ja powiedziałam, że pozwolę napięciu opaść? - Kathil stanęła za siedzącą na łożu Saskią i niedbale potoczyła dłonią wokół jej postaci, nie dotykając jej, pozwalając powietrzu zawirować.
- Jestem doświadczoną mniszką… Potrafię zachować samokontrolę nad sobą, a skoro ty nie możesz mnie dotykać, to ja mam przewagę.- odparła z uśmiechem Saskia powoli odcinając się od otoczenia. Wyglądało na to, że wygrana Kathil wcale nie była pewna.
- A zatem nic ci nie stoi na przeszkodzie. Wybierz wygraną teraz. - dodała z uśmiechem bardka.
- Hmmm...odpłacę ci pięknym za nadobne. Przywiążę do łóżka… rozpalę tak jak ty rozpalałaś moje pragnienia i zostawię tak… będę się patrzyła. - rzekła z ironicznym uśmieszkiem Saskia.- I czekała, aż przekonasz mnie jakoś do ulżenia twemu losowi.
- Umowa stoi. A teraz idę na śniadanie. Chyba, że masz ochotę zjeść je razem tutaj?
- Potrzebuję kilka minut medytacji i ubrać się. Milady może jeść w szlafroku, ale nie twój cień. Muszę być gotowa do walki.- mruknęła cicho Saskia.
- Do podwójnej walki - Kathil pochyliła się i cmoknęła powietrze tuż przed ustami Saskii - a zatem do zobaczenia. - wymruczała zmysłowo.
- Wygram obie… milady.- mruknęła ponuro Saskia przygryzając wargę.
- Och moja droga … planuję więcej niż jedną walkę z tobą. - wyszeptała jej w odpowiedzi Kathil. Saskia uśmiechnęła się tylko łobuzersko w odpowiedzi.
 
corax jest offline