Bogatsza o parę księżyców pożegnała się z babką i z pewną ulgą opuściła świątynię. Nie żeby nie lubiła Nantrilli, jednak zdecydowanie bardziej ceniła sobie własną swobodę nad opiekuńczość rodziny. Pewnie z czasem miało jej to przejść, jednak póki co wolała uczyć się na błędach, które sama popełniała niż na tych, które popełniono przed nią.
W gospodzie, co bardzo elfkę ucieszyło, wciąż były miejsca. Był także kupiec, co wywołało delikatne wyrzuty sumienia. Z chęcią oddaliłaby się do swego pokoju, jednak byłoby okazem braku dobrego wychowania gdyby widząc człowieka, który wszak starał się umilić jej podróż, nie odezwać się do niego ni słowem. Z tego też powodu zamiast zniknąć za drzwiami wynajętego pokoju, podeszła do stolika, przy którym siedział.
-
Dobry wieczór - przywitała się, obdarzając każdego miłym uśmiechem, nieco dłużej wzrok swój zatrzymując na nieznajomym.
Nie pasował jej do kupca i jego syna. W szczególności do Parosa.