Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2016, 22:11   #41
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Tagrenowi nie śpieszno było do opowiadania. Już dziś się wygadał za wszystkie czasy a to tylko po to by kupić kilka chwil reszcie. Za to bez wahania częstował się przysmakami ze stołu kapitana wychodząc z prostego założenia, że jak jest okazja to trzeba się najeść. Nie dał też sobie odebrać zdobycznej broni, ściskał ją jak skarb i cieszył się jak dziecko z nowej zabawki. Oj posmakowała ona jego krwi i tą krwią za nią zapłacił lecz teraz miał ją przy sobie i postara się by od tej pory to jego przeciwnicy poczuli na sobie ten piekielny szpon.
- Piekielny Szpon… - powtórzył głośno - dobre imię. - Dodał głazczac rękojeść.
- Co tam mamroczesz? - Zapytał kapitan rzując wieprzowinę. - Aa, mieczyk znalazłeś, nową zabawkę? Pokaż no to mnie tutaj. - Wyciągnął rękę do Tagrena.
- Taa, uczciwie z trupa ściągnięty. - Z pewnymi oporami lecz jednak przekazał ostrze kapitanowi. Rozumował w dośćprosty sposób, jeśli ten “człowiek” bedzie chciał to weźmie cokolwiek zapragnie w taki czy inny sposób.
- Ładny. Ostry. - Powiedział “Ząb”, badając miecz od rękojeści po ostrze. - Świeci się, czy to ja mam przywidzenia? Haubica, jak myślisz?
- Ne, ewidentnie się świeci, kochaniutki! - Róża akurat nalewała sobie wina. - Ty, pokaż mi, też chcę, też chcę!
Kiedy gnomka dostała zdecydowanie za duży jak dla niej oręż, chwyciła go nad wyraz pewnie w obie ręce i… chlasnęła nim w wieprza na stole! Weszło jak w masło - wielki talerz pod świniakiem zabrzęczał głośno i w zasadzie nikt nie miał pewności, czy aby się nie stłukł.
- Ups, hihi! - Roześmiała się Róża, oddając oręż kapitanowi, a ten następnie oddał go Tagrenowi, rękojeścią do przodu.
- Więc, zamierzasz go zachować, czy jak kodes piracki nakazuje, sprzedać i podzielić się zyskiem z resztą? - Zapytał z lekkim przekąsem, co zebrało zainteresowanie pozostałych Szczurków.
- To moja cześć, do reszty mi nie trzeba ale ten za dużo mojej krwi wypił bym go łatwo oddał. Musi spłacić dług. A wam się lepiej człowiek z dobrą bronią przysłuży niż kilka miedziaków. - Zrezygnować z broni nie zamierzał i już. Taka drobna słabość charakteru.

- Dobra, dobra, wasza sprawa. - Kapitan oblizał palce. - To ile żeście wynieśli tam z wioski? Oprócz tego mieczyka? Ile trupów za sobą zostawiliście?
- Jeden trup… no dwa jeśli liczyć wszystkie. - Wojownikowi było trochę wstyd, że tak mało więc postanowił się trochę wytłumaczyć. - No kapłanka ich zebrała, czekali na nas nawet sobie z karczmy fortece zrobili. To się ich fortelem nie siłą wzięło.
- A to nie puściliście wioseczki z dymem? - Zdziwiła się Róża. - Przecież już z daleka żeśmy widzieli wielki słup dymu!
- Puścilismy z dymem cały magazyn - powiedział z uśmiechem na twarzy Kolwen. - Zbyt długo by to trwało jakby tak chcieć podpalić całą wioskę. Wszystko przez kapłankę... - na samo wspomnienie o niej, Kolwen jakby spochmurniał. Ich plan był bardzo dobry, a przez kapłankę wszystko trzeba było zmieniać i improwizować, ale na szczęście się udało.
- Przez kapłankę mało nie zginą mój towarzysz - wskazał dłonią na Tagrena. - Ale, że silny z niego chłop to poradził sobie bez większych problemów.
Jaster przypomniał sobie nagle o tajemniczej skrzynce, która mogła być sporo warta.
- Zrabowaliśmy również skrzynkę, którą swym fachowym okiem oceniam na bardzo cenną - powiedział Kolwen i nałożył sobie jeszcze jeden, spory kawałek mięsiwa.
- Twoje fachowe oko by się bardziej przydało do ocenienia jej zawartości. - Kapitan ryknął śmiechem i również nałożył sobie mięsiwa. - Co w niej jest?
Kolwen przez chwilę nie mógł odpowiedzieć kapitanowi, ponieważ próbował akurat przełknąć spory kawałek mięsa, a nie chciał opluć jedzeniem całego stołu.
- Zapewne kosztowności, nie raz już słyszałem podobny stukot przy potrząsaniu tego typu kuferków - powiedział tonem prawdziwego znawcy Kolwen, gdy już udało mu się przełknąć mięso. - Była mocno strzeżona, a to zawsze oznacza coś cennego.*
- Czyli nie otworzyliście jej jeszcze? Macie skrzynkę bez klucza? - Kapitan wyglądał na coraz bardziej rozbawionego. - Szkoda, bo z kluczem to sam zamek by można też sprzedać za niezłą sumkę, a tak to młotek w dłoń i trza czynić honory!
Po tych słowach kapitan wstał, zataczając się lekko i podszedł do swojego biurka. Wyciągnął stamtąd młotek i rzucił go na stół tuż przed Kolwenem.
Łotrzyk spojrzał lekko zdziwiony, gdy kapitan położył przed nim młotek.
- Kapitanie, szkoda skrzynki, po posiłku razem z Tagrenem coś wymyślimy, żeby to otworzyć. Na razie, trzeba się skupić na świętowaniu, a otwarcie naszego łupu będzie pierwszą rzeczą do zrobienia po posiłku. Masz moje słowo - powiedział Kolwen. Chciał w spokoju skończyć jeść, był strasznie głodny po całym tym łupieniu wsi. Skończą posiłek, zejdą z Tagrenem pod pokład, napiją się słusznej ilości alkoholu i wtedy zajmą się otwieraniem skrzynki.
- Jak wolisz. - Kapitan zabrał młotek i usiadł z powrotem. - Ach, chyba Jedynka wrócił z naszym gościem specjalnym…
 
Googolplex jest offline