Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2016, 10:35   #78
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Jak szło wojsko raz ulicą, raz, dwa, trzy,
Nocka ciemna, gwiazdy świecą, raz, dwa, trzy,
A muzyczka pięknie grała,
A siostrzyczka się spłakała! Raz, dwa, raz, dwa, trzy!

Normalni ludzie powstali z gliny, szuje i tchórze z gówna, zwykł mawiać Gustav, mentor Harpagona dodając na końcu, że żołnierzy dla odmiany stworzono ze stali i granitu. Zazwyczaj Harp zgadzał się ze starym wiarusem, zwłaszcza widząc jak w czasie ich podróży pozostali męczą się, potykają. Widać było różnicę między nim, mogącym z łatwością znieść wielodniowy marsz w trudnym terenie z bagażem, a pozostałymi - nie licząc leśnika Alana - nawykłymi do ruchu tylko w ramach rozrywki.
Po poprzedniej nocy coś się zmieniło, coś zaszło między nimi a on sam był odcięty. Czyżby zdarzyło się coś podobnego jak w zaczarowanej wieży, gdzie tylko on i Maarin zostali zabrani do sanktum? Może nigdy się tego nie dowie, bo nie był gotów spytać.

W dzień deszczowy i ponury raz, dwa, trzy,
Twarde trepy idą z góry raz, dwa, trzy,
A już echo niesie z dala,
Hura! Chłopcy, zabić gnolla! Raz, dwa, raz, dwa, trzy!

Efekty były w każdym razie widoczne gołym okiem - pełni wigoru i energii, nijak nie odstawali od niego ani przewodników. Oczywiście fakt że niósł pięciokrokową pikę z bambusa (tak się nazywała owa wielka trzcina, jak dowiedział się od przewodników!) nie sprzyjał by on sam nadganiał tempa. Przeklinał cholerstwo raz za razem, ale gdy tylko przypomniał sobie rexa od razu przechodziła mu ochota, by pikę wyrzucić. Ile by wówczas dał za gotową do użycia broń o takim zasięgu!

Na frasunek gorzałczyna, raz, dwa, trzy,
Kapral piosnkę rozpoczyna, raz, dwa, trzy,
Słowa twarde, jak stal kute,
Na żołnierską twardą nutę! Raz, dwa, raz, dwa, trzy!

Szedł więc Harpagon, podśpiewując sobie pod nosem marszówkę dla utrzymania właściwego rytmu kroków. Or czasu do czasu oczywiście przerywaną oszczędnym bluzgiem, gdy po raz kolejny zachaczył piką o jakąś roślinność.





Nadchodził.
Ziemia drżała, wokół było czuć napięcie. Harpa aż nosiło, by wydać rozkazy i polecenia, ale stłumił to. Wycofywał się, uważnie oglądając się za siebie, gotów by w odpowiednim momencie przyjąć postawę obronną. Nogi grzęzły, ale w końcu znajdowały oparcie. Bestia będzie miała trudniej...
Ryk oznajmił, że potwór jest w pobliżu, Harp stanął solidnie na wysepce, przygotował pikę i czekał. Bestia wypadła spomiędzy drzew i z pluskiem wpakowała się w bagnisko. Ręce żołnierza zacisnęły się na orężu, zmrużone oczy i zaciśnięta szczęka mówiły wyraźnie, że żołnierz panuje nad swoim strachem, przekuwając go w determinację.
Krok, dwa... i rex cofnął się, niezgabnie i wolno. Byli bezpieczni. Ale czy na pewno?

Budowla wyglądała jak żywcem wyjęta z bajki dla dzieci, wypisz-wymaluj chatka wiedźmy. A według tubylców w okolicy żył czarnoksiężnik. Upewniwszy się, że nic im nie grozi od strony potwora, Harpagon spoglądał jakiś czas w kierunku chatki po czym oznajmił.
- Narobiliśmy tyle hałasu, że ten kto tam mieszka i tak wie, że tu jesteśmy. Trzeba sprawdzić, czy to przyjaciel czy wróg, bo żywego wroga za plecami mieć nie należy.
Idziemy tam. Ja pierwszy, potem Bayle. Użyjemy piki, jest wystarczająco długa, by każdy się jej złapał. Jak ktoś zacznie się zapadać, trzyma się drzewca, reszta wyciąga...
- Harp zatrzymał się w pół słowa, jakby coś sobie przypomniał - ... oczywiście to tylko propozycja. Jak macie inne pomysły to będą równie dobre.
I jakoś na koncu zdania skrzywił się, jakby rozgryzł coś wyjątkowo niesmacznego.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline