Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2016, 11:51   #20
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Ja nie, ale mój ojciec tak. Jest ranny - powiedział wstając i przypatrując się przybyłym. - Zrobiłem tyle ile potrafiłem, ale teraz potrzebuje fachowej pomocy.
Zbrojny odziany był w skórzane spodnie i takiż kaftan. Na piersiach wyszyty miał podobny kryształ jak na proporcu. Na głowie miał prosty hełm z żelaznym okuciem na nos. Jego strój na pierwszy rzut oka wydawał się czysty i schludny. Mężczyzna, był gładko ogolony.
- Cóż wam się przytrafiło? - Spytał unosząc jednocześnie do góry lewą rękę, którą przywoła kogoś.
Zaraz dołączył do niego drugi mężczyzna. Ten zsiadł z konia. Był wysoki i szczupły. Ubrany podobnie jak jego ten na koniu. I podobnie jak u pierwszego Jerome nie dostrzegł śladu zarostu.
Pieszy zbliżył się powoli. Zdejmując skórzane rękawice uklęk przy rannym.
- Mój towarzysz obejrzy waszego ojca.
Jerome gestem udzielił pozwolenia drugiemu człowiekowi i przykucnął obok.
- Coś spłoszyło konia i potrącił mego ojca. Nieszczęśliwie uderzył o skałę i rozdarł sobie udo.
Po szybkich oględzinach nastąpiła krótka wymiana zdań między rycerzami. Konny cofnął się do powozu i zdał relację osobie siedzącej w nim.
- Czcigodna matka zgodziła się wam pomóc, dobry człowieku. - Powiedział po powrocie.
Z koni zsiadło jeszcze czterech mężczyzn. Zabrali się za przygotowywanie prowizorycznych noszy.
- Możemy was zabrać do Uz. - Powiedział ten sam mężczyzna, z którym Jerome już wcześniej zamienił kilka słów.
Nieprzytomny Varadamus został już położony na noszach, które zbrojni przytwierdzili do jednego z koni. Dla samego Amberyty nie było konia, musiał więc poruszać się pieszo.
- Dziękuję za pomoc, czcigodnej matce i wam panowie - odparł Jerome człowiekowi z którym rozmawiał.
Ten tylko kiwnął głową w odpowiedzi i ruszył na przód.
Uz, które leżało stosunkowo blisko, okazało się sporych rozmiarów miastem leżącym nad rzeką.
Na szczególną uwagę zasługiwał port rzeczny oraz dwie strzeliste wierze.
Jerome ciekawie się przyglądał i starał wszytko zapamiętać. Nie wiadomo kiedy mogło się to przydać.
- Tutaj się rozstajemy - powiedział adiutant czcigodnej matki, a przynajmniej taki był w oczach Jeroma.
- Dziękuje wam - powiedział Jerome - wiecie może gdzie znajdę medyka?
- Nie jesteśmy stąd, nie znamy miasta. W oberży znajdziesz wszytko co potrzeba
- wskazał budynek koło którego się zatrzymali.
Jeszcze raz podziękował im i odebrał rannego, po czym skierował się do oberży. Liczył na pokój i informację.
 
Mike jest offline