Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2016, 13:59   #43
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Po kolacji

Ellen zostawiła swe rzeczy w przyznanym jej miejscu. Zostawiła też “Szybką” na straży. Jedynka, który ją tam zaprowadził, wyjaśnił, że pomieszczenie to w trybie natychmiastowym zostało przemienione na jej kwaterę. To by tłumaczyło zapach prochu i metalu, który wciąż unosił się w powietrzu. Jej własna kwaterka miała drewniane łoże, skrzynię do jej dyspozycji i kilka pustych skrzyń. Oficer wyznał, że zostały tu wstawione w razie gdyby chciała je przeznaczyć do czegoś szczególnego. Zlustrowawszy swoje nowe pomieszczenie kapłanka Ruszyła zapoznać się z jutrzejszym ofiarami, wziąwszy tylko torbę z narzędziami do tortur, zastanawiając się co też miał na myśli “Jedynka” mówiąc o szczególnym zastosowaniu skrzyń.
W tym czasie zdążył już wstać nowy dzień i Ellena potrzebowała kilku chwil na odegnanie wielkiego zmęczenia, jakie ciążyło jej na powiekach. Nie spała całą noc i w jej wieku nie mogło to nie dać o sobie znać.

Wyczuła przypływ zatem odmówiła na pokładzie modlitwy do Umberlee.

Następnie poświęciła trochę czasu na cucenie nieprzytomnych ofiar. To, że były nieprzytomne, nie mogło przeszkodzić w jej przyjemności. Mężczyźni i kobieta byli całkowicie zakneblowani i po ich oczach widać było życiowe zrezygnowanie. Kobieta dodatkowo była bliska płaczu.
- Jestem Wielebna Ellen, kapłanka Królowej Głębin. Wy zaś jesteście ofiarami dla niej. - przerwała na dłuższą chwilę by do uwiązanych przy słupie dotarło to co im zakomunikowała. Wywołało to natychmiastowy płacz u związanej kobiety.
Ellen nie zważała na to i kontynuowała.
- Dobrowolna ofiara z życia dla Umberle była by mile widziana, lecz nie jest konieczna. W najbliższym czasie poznamy się bardzo dokładnie. Kapitan życzyły sobie by pewne osoby wyjawiły swą wiedzę o ruchach floty królewskiej oraz statków handlowych. Powiecie wszystko co wiecie, prędzej czy później. Teraz zaprezentuję wam to co czeka was przez kolejne godziny. - przy tych słowach zaczęła wyjmować po kolei narzędzia do tortur, opisując ich działanie.
- To piętno. Jak wiecie służ rozgrzane do piętnowania. Ten oto przyrząd to gruszka, można ją wsadzić do ust, dupy czy też pizdy i przez dokręcanie śruby rozszerzać. Podobno ból nie do zniesienia. Tak mówili podani temu. Może kłamali?
Z ironicznym uśmiechem zapytał ofiary, nie czekając jednak na ich odpowiedź kontynuowała dalej.
- To są zgniatacze kciuków. Wbrew nazwie można nimi miażdżyć wszystkie place, czy te u rąk czy nóg. - wyjęła trzy takie urządzonka.
- No i na koniec skalpel. - zaprezentowała wyjątkowo ostry nożyk.
- Na rano przygotują jeszcze dyby a z tymi, niektórzy z was, mieli już zapewne okazję się zapoznać. Teraz pytam się czy jest chętny do podzielenia się ze mną swą wiedzą na temat okrętów kupieckich oraz floty królewskiej i ich obecnych pozycji.
Potem wpatrzyła się w ofiary.

Wszyscy mężczyźni wpatrywali się z szeroko otwartymi oczami to w prezentowane narzędzia, to w samą kapłankę. Kobieta natomiast przeszła z płaczu w łkanie i wydawało się, że mamrota coś pod nosem.
- A czoo tu robitsie, ra-anne ptashki? - Dobiegł Wielebną głos gdzieś z boku. Odwróciwszy się, zobaczyła młodą i bardzo pijaną kobietę, która robiła różne akrobacje na linach okrętowych.

Ellena podeszła do łkającej. Wyjęła zza pasa bicz o dziewięciu ogonach i zdzieliła ją nim lekko po twarzy. Nie tak by ukarać ale tak by przypomnieć, że na nic i tak nie mają wpływu.
- Nie rycz, nie masz jeszcze powodu. Dopiero, gdy zacznę będzie powód.
Zapewniła z ironicznym uśmiechem rozciągającym jej blizny na twarzy.
Kobieta spuściła tylko wzrok i po chwili przestała łkać, choć nadal mamrotała coś do siebie. Ellena ze zdziwieniem stwierdziła, że jeden z mężczyzn zaczyna mamrotać bardzo podobnie do niej.
- Oo-o! Bęrzesz ich torturowacz? A ja teszz mo-ogę? - Dopytywała się dziewczyna wisząca na linie.
Ellen nie podobało się to mamrotanie. Nie lubiła być też lekceważona. Szybkim silnym ciosem rękojeści kota rozbiła wargi i wybiła zęby kobiecie, potem identycznym ciosem rozbiła wargi mężczyźnie, chociaż tym razem zęby nie poleciały.
- Nie będziecie mi tu mamrotać, co najwyżej seplenić.
Potem założyła łamacze kciuków mężczyznom. Poczuła jak zwykle w takich razach miłe podniecenie.
Odpowiedziała też “”wiewiórce”.
- Możesz wrazić to jej - pokazując gruszkę i kobietę - gdzie chcesz. Jeden raz do oporu. Pamiętaj tylko, że z woli Umberlee te osoby mają przeżyć do czasu ofiary. Kapitan zapewniał, że tego z załogi, kto dopuści do śmierci ofiary, będzie z niego darł pasy. Wątpię by był w tym biegły jak kat. Jak nie rozumiesz, to głowę w beczkę z morską wodą, szybciej wytrzeźwiejesz.
Kobieta na powrót zaczęła płakać, tym razem z bólu, zaś Dwójka wzięła gruszkę i z rozbawieniem zaczęła ją rozkładać i składać na przemian, jak parasol.
- Mo-oda w kubł su... cholra! - Dwójka najwyraźniej była sfrustrowana własną niemożnością składania sensownych zdań i poszła do pomieszczenia pod przednim kasztelem, zapewne skorzystać z rady kapłanki.
W międzyczasie Wielebna od kneblowała brodacza, o którym wspominał kapitan.
- [i] Podobno wiesz coś o ruchach królewskich okrętów. Będziesz gadał czy chcesz zapoznać się z kolejnymi stopniem dokręcania łamacza kciuków.
- Jakich ftatkach koronnych! Kobieto, ja proftym najemnikiem jeftem! - Spojrzał z lekką trwogą na założony zgniatacz. - To, fe mi palte połamief nie fprawi nagle, fe będę cof wiefał!
- W zasadzie jesteś już martwy. Od ciebie zależy tylko jak wiele cierpień doznasz nim umrzesz. - powiedziała dokręcając śrubę łamacza kciuków z euforią wsłuchując się w trzask pękających kostek u dłoni.
Mężczyzna wrzasnął, rzucając się na boki konwulsyjnie.
- TY FUKO! TY POPIERDOLONA DIFKO! - Zawył pomiędzy kolejnymi krzykami.
- Tyle pochwał niezasłużonych, lecz wierzaj na pewno postaram się być prawdziwą suką. Pewny jesteś, że nie chcesz mi o czymś ciekawiącym kapitana opowiedzieć?
Odparła z uśmiechem Ellen.

Po chwili rudzielec opanował się i tylko jego ręka bardzo dygotała.
- Fkąd ci do głowy pfyfło, fe mam wiefec cof o jakichs okrętach? Byłem dowóffą strafy, a nie pierdolonym magafynierem, fy innym zawfonym kutafonem z pomoftu. A tych wfyftkich zarfnęliftie jak pfy w pierwfej kolejnofti! - Na koniec mężczyzna napluł Ellenie prosto w twarz.
- Przestań, przestań! - Zakrzyczała nagle związana kobieta. - Dwa dni temu był u nas statek kupiecki i popłynął do Waterdeep, pewnie już dopłynął na miejsce! Oprócz tego jutro miał do nas dopłynąć kolejny, tym razem z Waterdeep! To chciałaś wiedzieć?! Skończ z tym nonsensem, daj ludziom w spokoju umrzeć chociaż!
Zwabiona krzykami, z kuchni wyszła Dwójka, która miała całą głowę mokrą. Wyglądała znacznie lepiej niż chwilę temu.
- Co, nie będzie zabawy? - Zapytała, wciąż bawiąc się gruszką.
Ellen otarła twarz, potem szybkim ruchem zdzieliła mężczyznę kotem przez twarz pozostawiając dziewięć śladów, które szybko zaczęły sinieć.
- Oczywiście, że będzie zabawa. - powiedziała ponownie kneblując ofiary. - Kapitan zezwolił by “chłopcy” się zabawili, lecz tak by ofiary przeżyły.
Potem uśmiechnęła się szeroko, widząc kolejnego zafascynowanego torturami.
- Co chcesz wypróbować gruszkę? No to popróbuj, raz do oporu i starczy na razie. Potem wyjąć. W końcu musi być dojście do tego, czego “chłopcy” będą używali u niej.
Pani oficer się uśmiechnęła, obejrzała raz jeszcze gruszkę, po czym oddała ją Ellenie.
- E, to może potem, jak się prześpię. W końcu te skowronki nigdzie się nie wybierają. - Cmoknęła czule związaną kobietę w czoło i udała się pod pokład.
Potem kapłanka rozejrzała się po pokładzie.
- A gdzie to się podziewa wahtowy?
Odpowiedziało jej wołanie z tylnego kasztelu.
- Tutaj! - Przy sterze stał poszukiwany wachtowy, który leniwie wpatrywał się we Wielebną, jedną ręką trzymając wspomniany ster, żeby ten nie robił żadnych głupstw. - I drugi siedzi na bocianim gnieździe. Czego trzeba?
Ellen podeszła do wachtowego.
- Kapitan życzy sobie tutaj prawidłowej ofiary dla Umberlee, a to wymaga przygotowań zarówno ofiar jak i moich. Z ofiarami można się zabawiać, byle przeżyły, w innym przypadku sam kapitana będzie pasy darł z delikwenta, który zabił ofiarę. Babę gwałcić,.. - po tych słowach chwilę zastanawiała się - Chłopów zresztą też, jeśli który tam ma takie upodobanie. Jutro do Dobroszyna miał dotrzeć żaglowiec kupiecki z Waterdeep. Kapitan może zechce przechwycić go po drodze. Mnie zaś budzić za osiem dzwonów.
Potem wróciła do swojej kabiny prawidłowe tortury przesuwając na czas gdy się wyśpi.
Mężczyzna słuchał tego wszystkiego w milczeniu, na koniec zaś potwierdził krótkim:
- Dobra, przekażę.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline