Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2007, 20:00   #35
Xanthos
 
Reputacja: 1 Xanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skał
Savarenn

Młody chłopak, nie przekraczający wiekiem piętnastu wiosen siedział przy stole. Czarne długie włosy praktycznie zasłaniały mu brudną twarz, na któraj można było ujrzeć paskudną bliznę, znajdującą się pod lewym okiem. Ubrany był pomiętą strasznie brudną koszulę oraz podarte spodnie. Na stole leżało mnóstwo jedzenia. Człowiek nie mógł uwierzyć, że tuż przed nim leży pieczona baranina, smażone ziemniki, cały bukłak przedniego wina i mnóstwo innych pyszności. W pewnym momencie jego wzrok przeniósł się na człowieka stojącego po drugiej stronie stołu. Człowiek ten był już sędziwego wieku. Pierwsze co rzucało się w oczy to długa siwa broda, oraz błyszczące bardzo inteligentne oczy spoglądające na świat spod długich krzaczastych brwi. Jedz, jedz tyle ile możesz, nie żałuj sobie również wina. Jestem Ci bardzo wdzięczny za to co zrobiłeś. Postaram się dopilnować abyś już nigdy nie zaznał głodu.

Savarenn nagle otrząsną się ze swych myśli. Na jego twarzy można było ujrzeć coś co można by uznać za uśmiech. Po chwili jednak znów jego oczy stały się takie jak wcześniej. Uderzał z nich wielki smutek. Człowiek siedział przy stole, na którym stało mnóstwo mis i wazonów wypełnionych jedzeniem, oraz winem. Spojrzał na innych towarzyszy, którzy rozpoczęli konsumpcje. Tylko drow siedział i przyglądał się podejrzliwie jedzeniu. Cóż za paranoiczny głupiec. Gdyby chcieli nas zabić to nie marnowali by na nas trucizny. Czarodziej zaczął jeść tak jak i wtedy, do syta. Nie wiedział bowiem kiedy będzie taka okazja. Tym razem miał jednak umiar w piciu wina. Niepostrzeżenie zebrał część jedzenia do jednej z kieszeni w swojej szacie. Dość już głodowałem w swoim życiu.. W pewnym momencie usłyszał informację o spotkaniu z władzami i czarodziejami. Dobrze, przynajmniej wiem, że w mieście tym toleruję się magów. Tylko ciekawe po co ja im jestem. Tego człowieka stać pewnie na usługi kilku arcymagów...przy których me umiejętności są jeszcze mizerne. Ale jeśli dają nam jeść to jesteśmy im potrzebni w jakiś sposób. Nieważne. Wszystko już niedługo się wyjaśni.
 

Ostatnio edytowane przez Xanthos : 25-04-2007 o 20:02.
Xanthos jest offline