Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-04-2007, 19:46   #31
 
Servin's Avatar
 
Reputacja: 1 Servin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skał
Słońce już dawno przekroczyło południe, ale dalej daje się we znaki. Ci z was którzy wychowali się w cywilizowanych społeczeństwach, powiedzieliby że jest tak około dwóch godzin po południu.

Po pewnym czasie przekraczacie bramy pałacu. Z oddali ponad domami widzicie wspinającą się do chmur latarnię morską. Chociaż po zastanowieniu trudno wam określić czy jest to latarnia morska, czy wieża jakiegoś czarodzieja...

Znajdujecie się na dziedzińcu pałacu. Chociaż drózka, po której idziecie ma tą samą konsystencję co w mieście, po bokach rośnie sobie... zielona trawa. To tu, to tam wałęsają się jacyś ludzie. Na waszej "drugiej" widzicie otwarty plac ćwiczebny. Aktualnie żołnierze ćwiczą tam strzelanie z łuków. Na wprost stoi okazały pałac. Wy skręcacie w lewo i po trzech minutach dochodzicie swoim tempem do średniej wielkości budynku przy ścianie. Budynek ma sześcienną budowę.

Wy tam! Przygotujcie kąpiel dla 6 osób. Krzyczy człowiek do wałęsających się w pobliżu poddanych.

Poddani nie wyglądają na zgnębionych. Chodzą w nieposzarpanych ubraniach a ich skóra jest czysta. Najwyraźniej rzadkie dobro na pustyni - woda płynie tu w obfitości.

Kapitanie, zaprowadź ich na posiłek do stołówki.
Kapitan stanął na baczność stukając butami o siebie. Potem poprowadził was do środka budynku.

Wchodzicie do budynku i jesteście kierowani do stolika przy ścianie. Budynek nie ma okien, więc na wejściu uderza was kojący chłód. Nikt oprócz was nie je w tym czasie posiłku. Przed stołem jest ława bez oparcia dla 6 osób. Siedzicie twarzą do ściany. Na stole stoją już głębokie talerze, pucharki oraz 3 amfory w żelaznych stojakach. Gdy otwieracie amfory, z każdej z nich płynie źle zmieszane, acz w miarę dobre wino. Zresztą w tym stanie każdy pitny płyn smakowałby wyśmienicie. Na stole nie ma sztućców. Strażnicy nie zdejmują wam kajdan.

Po chwili kucharze przynoszą ciepły posiłek w dwóch dużych wazach. Jest tam jakaś zupa z mięsem w środku. Pachnie zjadliwie.

Tylko bez sztuczek - rzuca któryś ze strażników za waszymi plecami. Za chwile macie kąpiel, potem spotkanie, władzami i czarodziejami. Tam zdejmą wam kajdany. Potem możecie odpoczywać w waszych kwaterach, lub iść w miasto.
 
__________________
Drogi Moderatorze, zanim mnie zmoderujesz mojego posta, przeczytaj proszę prawo prasowe: TU dostępne...

Ostatnio edytowane przez Servin : 24-04-2007 o 19:50.
Servin jest offline  
Stary 24-04-2007, 21:06   #32
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Luinëhilien

Gdy weszli na teren pałacu, elfka odetchnęła z ulgą. Obecność trawy oznaczała, że jest tu woda. Gdy zaprowadzono ich na stołówkę, nie mogla uwierzyć własny m oczom. Zupa i wino... Miała ochotę rzucić się na jedzenie i picie. Podeszła jednak spokojnie do stołu. Przecież jesteśmy cywilizowani... Pierwsze co zrobiła to napiła się wina. Było przepyszne. Jakie to było wspaniałe uczucie, napić się czegoś po tylu godzinach pragnienia. Zaczęła jeść zupę. Było to bardzo trudne bez sztućców, ale sobie jakoś poradziła. (sama nie wiem jak ) Postanowiła, że ucieknie gdy się wzmocni. Teraz nie miałoby to sensu. Nawet, gdyby udało jej się uciec strażnikom pałacu, po kilometrze biegu zasłabłaby z wycieńczenia. Co najdziwniejsze, wyraz jej twarzy prawie się nie zmienił. Może pojawiła się w jej oczach nutka spokoju. Przez te dziesiątki lat nauczyła się, że nie może pokazywać emocji, gdyż nie wiadomo kiedy może się to zwrócić przeciwko niej. Gdy zjadła, zamknęła oczy i siedziała chyba zamyślona, lecz nie było to do końca pewne. Jej twarz nie pokazywała nic.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 24-04-2007, 22:39   #33
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Thariz Teken'duis

Kiedy drow usłyszał ton wypowiedzi człowieka prowadzącego go do jakiegoś pałacu, myślał, że gdyby tylko miał szansę na zdobycie jakiejś broni albo na wykończenie go bez niej to z pewnością by to uczynił. Zamiast tego spojrzał na strażników i zaczął się zastanawiać czy płonący ork wpadający w furię zrobiłby większe wrażenie na nich niż on.
Nie zdążył jednak zdecydować się na jeden z wariantów, a już był przy pałacowej bramie. Po wejściu za nią zdziwił się nie mało widząc z za swoich włosów, którymi nadal chował oczy jakby rzeczywiście słońce powodowało u niego ślepotę, trawę rosnącą bujnie.
Kiedy zobaczył, że niewolnicy chodzą bez żadnych łańcuchów, uśmiechnął się. ~ Świetnie. Teraz tylko trzeba spokojnie wzbudzić ich zaufanie i nawiać w nocy. ~ Thariz był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Głównie dlatego, że nie będzie musiał marnować wiele sił na ucieczkę.
Wchodząc do jadalni poczuł dreszcze ze względu na to, że cały czas był na słońcu a w jadalni panował całkiem przyjemny chłód.
Następnie rozejrzał się po pomieszczeniu w którym było mniej światła niż na zewnątrz. Jego wzrok szybko spoczął na stole, przy którym po chwili zajął miejsce. Przyglądał się towarzyszom zasiadającym i zaczynającym jeść i pić. Przyglądał się im uważnie chcąc żeby myśleli, że dopiero teraz może coś w miarę zobaczyć.
~ Coś mi tu nie pasuje. Po co do cholery wykupuje mnie jakiś bogacz skoro stać go na trawnik w środku pustyni, a tym bardziej na spory odział dobrze wyszkolonych najemników? Lepiej wstrzymam się trochę z jedzeniem i piciem żeby nie okazało się, że to będzie mój ostatni posiłek. ~ myślał jednocześnie uważnie obserwując tych którzy jedli i pili. Miał w ten sposób nadzieję, że jeśli jedzenie lub picie jest w jakiś sposób otrute, to jemu uda się to dostrzec dzięki łapczywości innych.
Gdy do jego uszu doszły słowa strażnika, Thariz prawie się zaśmiał. ~ Wygląda na to, że będę wolny szybciej niż myślałem. ~ pomyślał stwierdzając, że jedzenie jest dobre ponieważ nikt jeszcze nie leży pod stołem. Drow zabrał się za jedzenie jako ostatni. Nalał sobie zupy i pił ją przechylając talerz, a mięso jedząc rękoma ze względu na brak sztućców. Przy okazji ugasił trochę pragnienie, lecz i tak wolałby napić się wody. Wina wolał nie pić żeby zachować pełną trzeźwość umysłu. Zjadł tylko półtora talerza, gdyż wolał kupić sobie jakieś porządne mięsiwo gdy już będzie mógł opuścić pałac.
 
eTo jest offline  
Stary 25-04-2007, 01:03   #34
 
kart's Avatar
 
Reputacja: 1 kart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skał
Kart

Półelf jadł i pił powoli ale do syta. Nie szczędził sobie wina i po chwili jego chorobliwie blade policzki zaróżowiły się odrobinę. Gdy poczuł sytość otarł usta wierzchem dłoni i stłumił beknięcie, wydymając wargi. Odchylił się na krześle, oparł nogi o stół i rozkoszował się chwilą, myśląc już tylko o nadchodzącej kąpieli.
 
kart jest offline  
Stary 25-04-2007, 20:00   #35
 
Xanthos's Avatar
 
Reputacja: 1 Xanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skałXanthos jest jak klejnot wśród skał
Savarenn

Młody chłopak, nie przekraczający wiekiem piętnastu wiosen siedział przy stole. Czarne długie włosy praktycznie zasłaniały mu brudną twarz, na któraj można było ujrzeć paskudną bliznę, znajdującą się pod lewym okiem. Ubrany był pomiętą strasznie brudną koszulę oraz podarte spodnie. Na stole leżało mnóstwo jedzenia. Człowiek nie mógł uwierzyć, że tuż przed nim leży pieczona baranina, smażone ziemniki, cały bukłak przedniego wina i mnóstwo innych pyszności. W pewnym momencie jego wzrok przeniósł się na człowieka stojącego po drugiej stronie stołu. Człowiek ten był już sędziwego wieku. Pierwsze co rzucało się w oczy to długa siwa broda, oraz błyszczące bardzo inteligentne oczy spoglądające na świat spod długich krzaczastych brwi. Jedz, jedz tyle ile możesz, nie żałuj sobie również wina. Jestem Ci bardzo wdzięczny za to co zrobiłeś. Postaram się dopilnować abyś już nigdy nie zaznał głodu.

Savarenn nagle otrząsną się ze swych myśli. Na jego twarzy można było ujrzeć coś co można by uznać za uśmiech. Po chwili jednak znów jego oczy stały się takie jak wcześniej. Uderzał z nich wielki smutek. Człowiek siedział przy stole, na którym stało mnóstwo mis i wazonów wypełnionych jedzeniem, oraz winem. Spojrzał na innych towarzyszy, którzy rozpoczęli konsumpcje. Tylko drow siedział i przyglądał się podejrzliwie jedzeniu. Cóż za paranoiczny głupiec. Gdyby chcieli nas zabić to nie marnowali by na nas trucizny. Czarodziej zaczął jeść tak jak i wtedy, do syta. Nie wiedział bowiem kiedy będzie taka okazja. Tym razem miał jednak umiar w piciu wina. Niepostrzeżenie zebrał część jedzenia do jednej z kieszeni w swojej szacie. Dość już głodowałem w swoim życiu.. W pewnym momencie usłyszał informację o spotkaniu z władzami i czarodziejami. Dobrze, przynajmniej wiem, że w mieście tym toleruję się magów. Tylko ciekawe po co ja im jestem. Tego człowieka stać pewnie na usługi kilku arcymagów...przy których me umiejętności są jeszcze mizerne. Ale jeśli dają nam jeść to jesteśmy im potrzebni w jakiś sposób. Nieważne. Wszystko już niedługo się wyjaśni.
 

Ostatnio edytowane przez Xanthos : 25-04-2007 o 20:02.
Xanthos jest offline  
Stary 25-04-2007, 21:34   #36
 
ZygmuS's Avatar
 
Reputacja: 1 ZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skałZygmuS jest jak klejnot wśród skał
Magnus

Mężczyzna wszedł ze wszystkimi do jadalni i tak jak wszyscy posilał się do syta .
Konsumpcję przerwał tylko po tym jak usłyszał ze będą mogli wyjść z pałacu. To wydawało się wręcz niesamowitym szczęściem, jeśli to wszystko okaże się prawdą to może się uda może to być duży krok w jego poszukiwaniach. Po chwili zadumy wychylił do końca misę z zupą a resztki z niej wyskrobał kawałkiem chleba , tak aby nic się nie zmarnowało. Gdy już sie posilił , wyprostował się , zaczesał swe blond włosy do tyłu i zamarł w bezruchu oczekując aż wszyscy dojedzą do końca. Jedna myśl nie dawała mu spokoju, czemu został wykupiony i czemu ten ktoś kto to uczynił nie boi się że gdy nas wyzwoli że uciekniemy . Z pewnością muszą to być osoby posiadające dużą moc , skoro nie potrzebują taki przyziemnych metod jak kajdany . Mężczyzna od czasu do czasu przerywał stagnację by napić się wina aby potem znów uciec myślami od tego stolika ku czemuś czego nikt z obecnych nie mógł się nawet domyślać.
 
ZygmuS jest offline  
Stary 26-04-2007, 00:12   #37
 
Servin's Avatar
 
Reputacja: 1 Servin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skałServin jest jak klejnot wśród skał
Najedzeni bardziej lub mniej wychodzicie w eskorcie strażników na dziedziniec przed budynkiem. Tam czekają już na was służący z, na oko patrząc, trzydziestoma wiadrami wody. Strażnicy kierują was pod ścianę.

Lepiej się oprzyjcie na tej ścianie i podnieście ręce do góry. Inaczej czekają was dodatkowe siniaki od uderzenia o mur. - powiedział jeden ze strażników.

Chwilę myśląc czy to czasem nie była groźba, zaczynacie rozumieć że czekają was natryski.

Roglądacie się po dziedzińcu i widzicie że teraz jakiś człowiek strzela z łuku jadąc na koniu. Tymczasem wasza eskorta wyciąga łuki i trzyma je w gotowości bojowej. Najpierw dwóch strażników chowa miecze i wyciąga łuki. Potem następnych dwóch. Kapitan i jeden strażnik zostają z mieczami.

Na mój sygnał...! - Krzyczy Kapitan podnosząc do góry miecz. Nie kieruje on jednak hasła do swoich kolegów, ale służących z wiadrami.

Dwóch strażników wymienia między sobą : Hyhy... - jakby kapitan kiedyś się pomylił.

RRRRaz! Jednocześnie sześciu poddanych oblewa was sporymi wiadrami letniej wody. Dwa...!

I tak do pięciu.

Potem rzucają wam jakieś szmaty, żebyście się wytarli na tyle na ile pozwalają wam łańcuchy.

Za chwilę... no taką dłuższą chwilę, zostaną wam zdjęte łańcuchy. Chodźcie za mną.

Gdy tak idziecie, słyszycie że strażnicy mruczą coś pod nosem. (test na słuchanie - kody i wyniki rozdaje przez PW).

Wchodzicie do głównego budynku pałacu i schodzicie schodami w dół do jakiejś piwnicy. Tam znowu zostajecie przykuci do ściany, rękami do góry. Tym razem jesteście tak przypięci że praktycznie ruszyć. W dodatku doszła jeszcze obroża na szyję i czoło, żebyście nie mogli ruszać głowami.

Po chwili do sali wchodzi człowiek w czarnej szacie z różnymi kościanymi ozdobami. Jego biodra przeplata srebrny pas a z szyi zwisa jakiś talizman. Nie ma on cery takiej jak tubylcy, więc prawdopodobnie przyjechał z innych zakątków świata, podobnie jak część z was. Na skroni ma bliznę (tu test na leczenie). Człowiek ten ma czarne włosy, zielone oczy (coś rzadkiego w tych stronach) i ogoloną, prawie kamienną twarz. Nie wyraża zupełnie emocji gdy mówi. Jedyne co się porusza to wargi i struny głosowe, które do mówienia są niezbędne.

Nazywam się Korthan Immuselis i jestem magiem. Specjalizuję się w sztuce nekromancji. Jestem tu żeby przypilnować aby czary zostały rzucone pomyślnie i ewentualnie interweniować, w razie niepotrzebnych zdarzeń. eh? Wiecie co mam na myśli... A tak, zanim zapytacie. Nie pozbawimy was życia, ani nie będzie bolało. Wszystko pozostanie w normie i będziecie mogli zdjąć krępujące was łańcuchy i chodzić wolno. Absolutnie nie odczujecie tego w żaden sposób. Chyba że zaczniecie sprawiać kłopoty.

Gdy czarodziej mówi, do sali wchodzi trzech ludzi ozdobionych licznymi znakami na swoich szatach. Wyglądają na kapłanów (rzut na wiedzę o religiach).

A tak, już jesteście. - zwraca się do trzech ludzi.

Czy macie jakieś pytania zanim zaczną się rytuały? - Zwraca się do was Korthan.
 
__________________
Drogi Moderatorze, zanim mnie zmoderujesz mojego posta, przeczytaj proszę prawo prasowe: TU dostępne...

Ostatnio edytowane przez Servin : 26-04-2007 o 00:15.
Servin jest offline  
Stary 26-04-2007, 13:47   #38
NW.
 
NW.'s Avatar
 
Reputacja: 1 NW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skałNW. jest jak klejnot wśród skał
Do niedzieli mam utrudniony dostep do kompa, poza tym w miejscu gdzie sie znajduje, klawiatura nie ma polskich znakow...

Shultus

Ork rozmyslal juz od dluzszego czasu, do czego cala ich grupa byla potrzebna, co ich czekalo z rak ich ''pana''. Moze maja zostac gladiatorami, badz ofiarami jakiegos rytualu czy polowania. Jak zwykle rozgladal sie starajac dojrzec jak najwiecej szczegolow z otaczajacego ich swiata, sadzac z wytrenowania straznikow, proba ucieczki w ciagu najblizszych godzin niechybnie skonczylaby sie paskudna smiercia. Gdy uslyszal slowa gwardzistow dotyczace jedzenia natychmiast zaburczalo mu w brzuchu, kiszki dopraszaly sie o posilek. Wciagnal w nozdrza zapach miesiwa z nuta aromatu wina. Gdy juz zasiadl przys tole doslownie rzucil sie na posilek, byl pierwszym ktory zaczal jesc. Obgryzl mieso do kosci i wypil duszkiem zupe w ktorej plywalo. Haustem pochlonal wino ze swego naczynia i rozsiadl sie wygodnie, poklepal po brzuszysku na ktorym, przy kazdym ruchu gral mu szereg miesni. Zolta skora opinala potezne sciegna i platy zywego miesa. Nastepnie poszedl we wskazanym kierunku na cos co straznicy nazwali kapiela, gdy zostal juz obmyty pomyslal nad tym pozbawionym sensu rytualem ludzkim. Na pustyni calym szczepem raz na kilka miesiecy odbywali tzw. sen w piasku co zapobiegalo wszelkim bakteriom i wirusom skornym. Chronilo to ich zewnetrzna flore antybakteryjna i zapewnialo oryginalny, nieco korzenny zapach skory. Pewnie wszyscy juz planuja jakby sie stad wyrwa, a co najwazniejsze kiedy rozpoczac planowana ucieczke - rozmyslal ork, zastanawial sie czy nie sprzymierzyc sie z kims z nowych kompanow. We dwojke badz w wiekszej grupie zbiegow, mieli wieksze szanse. Moze ta kobieta ze smiesznymi uszami bylaby w stanie mu pomoc, byla przeciez wojowniczka. Po chwili jednak zaniechal te mysli, istoty z jej rasy zapewne nienawidzily orkowego szczepu, mogla mu odmowic a w ostatecznosci nawet zdradzic. Chociaz wydawala sie honorowa to kazdy czasem miewa chwile slabosci. Gdy napotkali a swej drodze mezczyzne ktory podal sie za kogos zwanego 'nekromanta, ork przyjrzal mu sie dokladnie. Jego kaplani mieli dziwne szaty a wspomnienie o nie zaibjaniu ich nasunelo mu mysl ze mag ten musial zajmowac sie smiercia. Nie znal wczesniej slowa 'nekromanta', ale odkad je poznal, stanowczo mu sie nie spodobalo.
 
__________________
Always remember that You are weak against the power of the Dark Side.
NW. jest offline  
Stary 26-04-2007, 16:59   #39
 
kart's Avatar
 
Reputacja: 1 kart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skałkart jest jak klejnot wśród skał
Kart

Półelf może i miałby jakieś pytania, może nawet zaalarmowałyby go słowa takie jak "nekromancja" i "rytuał", ale miał jeszcze przed oczami widok kształtnego ciała oblewanej wodą elfki, który wyparł z jego umysłu wszelkie ślady rozumnej myśli.

W tym momencie zdecydował co zrobi w czasie wolnym, o którym wspominał człowiek prowadzący go do pałacu. Kart od zdecydowanie zbyt dawna nie miał już kobiety. I pierwszy raz odkąd go pojmano - uśmiechnął się szczerze i radośnie.
 
kart jest offline  
Stary 26-04-2007, 17:09   #40
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Thariz Teken'duis

Drow wyszedł razem z wszystkimi. Zdziwił się, kiedy zorientował się jak będzie wyglądała kąpiel. Nie spodobało mu się to, gdyż nie tego oczekiwał. Postanowił, że prędzej czy później owy kapitan dyrygujący kąpielą zapłaci za to.
Kiedy schodził do piwnic coraz bardziej mu się przestawało wszystko podobać. Kiedy był przypinany do ściany starał się utrudnić to zadanie strażnikom lecz nie dał rady.
~ Cholera, wiedziałem żeby wcześniej próbować zwiać. ~ pomyślał kiedy nekromanta przedstawił się i powiedział co zamierza zrobić. ~ Kolejny na liście. ~ pomyślał zapamiętując dobrze imię nekromanty oraz wygląd towarzyszących mu kapłanów.
- A kiedy zdejmiecie ze mnie te wasze magiczne smycze? - powiedział szybko. Słychać było, że w Tharizie gotuje się złość i wiele przyjemności sprawiłoby mu zabicie przebywającego w pomieszczeniu nekromanty i kapłanów
 
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172