19-01-2016, 22:28
|
#26 |
| Bijatyka wymknęła się spod kontroli, zmieniając w rąbaninę i Ulrichowi pozostało jedynie liczyć na to, że grosz który dał karczmarzowi wystarczy, by obyło się bez wzywania straży. Od jatki na środku i zainteresowała bardziej zainteresowały dyletanta zakazane mordy za oknem i szuranie na piętrze. Wyglądało na to, że właśnie zamknęły się przed nimi obie najbardziej oczywiste drogi ucieczki.
- Gospodarzu! - zawołał w kierunku zbrojnej w garłacz kotary. - Nie ma tu kuchennych drzwi, które mogłoby nam uchylić trochę złota w twojej sakiewce.
- Kurczaczki Osberna pouciekają, kiedy heretyk we własnej osobie padnie! - krzyknął do flagellantów. Liczył, że kilka nieopatrznych słów Dippelta nie odbierze im najlepszej osłony ucieczki, jaką była banda religijnych oszołomów. |
| |