21-01-2016, 00:13
|
#119 |
| Edric nie spodziewał się, że znajdą archeologa żywego. Jego przeczucia go nie zawiodły, ale nie można było powiedzieć że cieszy go ten fakt. Cieszyło go natomiast, że nie byli w stanie odkopać ich pracodawcy. Gdyby zawał był mniejszy, Lilius zapewne nie dałby za wygraną i wydobyliby ciało spod kamieni. Edrica na samą myśl o połamanym ciele i pustych oczach Nyrvera przeszedł chłód i ścisnęło go w żołądku. Naprawdę, ale to *naprawdę* nie chciał tego widzieć i całe szczęście nie musiał.
Obozowisko zastali takie, jakim je zostawili - nie spodziewali się zresztą niespodzianek. Te mimo wszystko pojawiły się w postaci listu od brata archeologa, który jasno potwierdzał ważność odnalezionej przez nich księgi. Nyrver wydawał się być zdeterminowany w próbach jej znalezienia; jak się okazało, miał dobry powód. "Od tego może zależeć życie wielu osób". Zupełnie jak w historiach! Edric z entuzjazmem kiwał głową na słowa Liski i Dwukwiata, sugerujące odwiedzenie słynnej Twierdzy.
- Tak, zdecydowanie tak - odezwał się głośniej, niż miał to w zwyczaju. - Księga musi trafić do Candlekeep, bez dwóch zdań! Ale wszystko w swoim czasie, najpierw musimy zabrać się z tą karawaną, a prędko nie ruszy bez naszej pomocy. Powinniśmy wracać. |
| |