Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2016, 00:22   #8
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Poczta Polska, Śródmieście, ul. Świętokrzyska, Późne popołudnie
Indira postanowiła wrócić z Alex do domu. Nie zamierzała zostawać na rozpoczęcie całego cyrku z policją, zeznaniami. Nie zamierzała narażać córeczki na wytykanie palcami. Staruszka poprosiła o nieujawnianie ani jej ani Marcina udziału w całej aferce. Wyjaśniła powody i zniknęła.

Przy swoim samochodzie, mając Alex na rękach uściskała przyjaciela bez słowa.
Marcin jaki podwiózł ją i jej córkę ze Starówki w miejsce gdzie zostawiła samochód stał chwile jak kretyn po czym podszedł do dziewczyny, która kończyła właśnie usadzać Alex w foteliku.
- Indi, ja… - zaczął wciąż wstrząśnięty.
- Ciii, Marcinku, ja wiem - nie pozwoliła mu dokończyć. - Dasz radę prowadzić?
- Idę na wódkę. Auto zostawię tutaj. - Marcin zapalił papierosa nerwowym ruchem.
- My jedziemy. - Indi czuła się jakoś spokojnie, jak dawno już się nie czuła. Jakby ktoś zabrał jej wielki kamień z serca. Dotarło do niej jak bardzo martwiła się o córkę. - Muszę nakarmić szkrabka - uśmiechnęła się do Alex. - Jeśli chcesz to wpadnij potem.
- Mała, raczej nie dziś. - Marcin wydawał się jakiś zgaszony, zagubiony.
- Nie przejmuj się tym aż tak bardzo - poprosiła go.


Mieszkanie Indi, Ursynów, ul Na Uboczu, Wczesny wieczór
W domu Alex dostała swoje ulubione danie obiadowe i… Rutyna pokonała nadzwyczajne wydarzenia mijającego dnia. Wieczorem Indi uśpiła córcię i nadganiała ostro pracę. Koło 1 nad ranem ponownie zaczęła zapoznawać się z zawartością Tereskowego telefonu. Smsy, kontakty, notatki, facebooki i inne twittery, gdocki, pliki przeglądarek, zdjęcia. W końcu zmęczona swą bezsennością zdrzemnęła się obok Alex, w jej łóżeczku, zadowolona, że córcia jest obok i posapuje cicho przez sen.

O dziwo, nie miała koszmarów. Rano myjąc zęby zdała sobie z tego sprawę, że nic ją nie ścigało. A przynajmniej nic co by pamiętała.

Szykując Alex do przedszkola, wysłała smsa do Marcina by sprawdzić jak się ma jej opiekunńczy przyjaciel.
Cytat:
Do: Marcin [sms]: Żyjesz? Wszystko ok?
Odpowiedź przyszła po paru minutach.
Cytat:
Od: Marcin [mms]: Chyba nie...
Dała sobie spokój z drążeniem, skoro zaczynał żartować ewidentnie wyszedł z szoku jaki zafundowała mu wczoraj. Lub z powodzeniem wychodził.

Zerknęła na komputer
*No choć mała, zabawimy się* - powiedział. *Tylko ty, ja i myszka, nie opieraj się, wiesz że musisz*
Pokręciła głową z uśmiechem, to była pierwsza spokojna noc od... miesięcy? Nie pamiętała. Była wypoczęta jak nigdy i w dobrym humorze, co było dość dziwne biorąc pod uwagę wczorajszy dzień. Czuła się jednak tak lekko i nastrój miała tak dobry, że nawet perspektywa ślęczenia nad zleceniami jakie ostatnio zaniedbała wywołały u niej humorystyczną wyimaginowaną "odzywkę" komputera, zamiast przejmować się nawałem pracy.
- Hold your horses - odpowiedziała na głos sama sobie, komputerowi? -- Będziesz musiał poczekać na swoją randkę - wymruczała siadając na kanapie i podciągając nogi pod brodę.
Sięgnęła po smartfona Tereski i przez chwilę w zamyśleniu stukała się nim w policzek.
Wczorajszej nocy przed snem była zmęczona, pomimo niemożności uśnięcia. Tylko ci co czerpią na chroniczną bezsenność znają ten paradoksalny stan. Do tego jej myśli wtedy co chwila odbiegały ku Piwnej, w sumie ciężko aby było inaczej.
Przez dłuższą chwilę analizowała i porządkowała w myślach to co znalazła w smartfonie.
Włączyła go, by odświeżyć sobie info.
Błogosławiony ten, który obdarzył Tereskę pięknem i zgrabnym ciałem skąpiąc w zamian rozumu. Brak blokady PIN wynikał pewnie z tego, że dla głupiutkiej sympatycznej dziewczyny byłby to w życiu pewnie do zapamiętania "O jeden PIN za daleko".

Najpierw pobieżnie spisy połączeń.
Dużo.
Od metra.
Najczęstsze ostatnio, to do Marcina, Mamy i kilku koleżanek.
Do Dobrzyckiego zaledwie dwa, wychodziło na to, że to żaden płomienny romans a faktycznie pójście za radą koleżanki i starania dowiedzenia się czegoś o jego scenariuszu aby wykorzystać to w najpewniej szykowanym za jakiś czas castingu.
Powiedzieć o tym Marcinowi? A w sumie co to zmieni? Może tylko to, że podbudowałby swoją wartość.
Indi sięgnęła głębiej odkrywając rzadsze choć powtarzające się połączenia do/z trzech agencji hostess i modelek. Przy okazji odkryła więcej znajomych Teresy, których ze spisów łatwo było odróżnić, bo w książkę adresową wpisywani byli zdrobniale typu "Tomeczek", Andrzejek", "Aaaaniaaaa :*", Agniesiasiasia" czy "Ula Ulalala". Indi już wobec samej nadchodzącej perspektywy grzebania w smsach przymknęła oczy i ścisnęła palcami nasadę nosa.
Było sporo niepowtarzających się numerów, bądź powtarzających się baaardzo sporadycznie.
Było trochę numerów bez opisów, widocznie by doznać zaszczytu znalezienia się w Tereskowej książce trzeba było sobie zasłużyć. Amerykankę coś tknęło, w spisie nie widziała siebie, a przecież dzwoniły do siebie po spotkaniu w jej mieszkaniu dwa razy, w sprawie szczegółów naprędce przygotowywanej sesji...
Sprawdziła na swoim tel, kiedy to było dokładnie by nacelować te logi połączeń na smarcie modelki. Ktoś wykasował?
Po co?
Nieeee, były...
"Ciemna Fashionfafarafa".
Zrobiła wielkie oczy, nawet nie tyle żeby była specjalnie zła. Odpaliła jednak komputer i wklepała "Ciemna Fashinfafarafa" w googla. Nie znalazła nic związanego ze sobą, na wszelki wypadek pokombinowała z różnymiwersjami, dodawała czasem "Indira" lub "Gemmer".
Nic.
widocznie była to autorska nazwa Tereski.

Wróciła do przeglądania kontaktów i... pewnym momencie zesztywniała i telefon prawie wypadł jej z ręki.
"Pan Maxwell"
Jezus Maria!
Szybko weszła w szczegóły kontaktu, znalazła tam podpięty kontakt mailowy i FB. Maxwell Thomson, Australijczyk, właściciel jednego z warszawskich hoteli.
W pierwszej chwili chciała iść po batonika, ale opanowała się i znów przysiadła przy googlu.
Kim był Thompson, co go łączyło z Tereską?
Znalazła niewiele więcej niż miał na profilu FB odkrytym dla Teresy jako znajomej.
Robił czasem różne eventy w swoim hotelu z hostessami.
ślepy trop.
I nie był to TEN Maxwell.

Wróciła do przeglądania logów połączeń ale coraz bardziej znudzona. Nie przeszła jeszcze nawet miesiąca połączeń, a już miała serdecznie dość. Wyciągnęła parę innych regularnych choć rzadkich kontaktów.
  • Ciocia Lusia" zwykle w poniedziałek, wtorek lub środę.
  • Doktor Pawłowicz, każdy czwartek - tylko wychodzące
  • "Ciacho$" w każdy weekend - tylko jako przychodzące.
Po przejrzeniu miesiąca logów połączeń miała serdecznie dosyć.

SMS? Nie, nie była tak odważna, jej mózg musiał odpocząć.
Coś treściwego. G-doc, notatki, pliki.
G-doc nie było wcale, notatki... całe trzy.
  1. "dzfgztzhbzghxfzbhgxf"
  2. Lista jakichs kosmetyków, o dziwo wedle znajomości Indie naprawdę niezłych.
  3. Inwokacja z Pana Tadeusza, którą Indi zreszta nieświadoma polskiej literatury wzięła za wiersz Tereski ... Nie, definitywnie nie jej... Może ulubiony po prostu?
W plikach to dopiero było srogo. Muzycznych od groma i ciut ciut, głównie techno i disco. Kilka zupełnie nierozpoznawalnych przez Amerykankę, włączyła jedną raczej z ciekawości.


Indi znała gust muzyczny Marcina.
"Mother of God. Just... How? Why?!" - przemknęło jej przez myśl, przejechała ręką po twarzy i zaczęła chichotać.
Zdecydowała się nie wnikać.

Omijała zatem pliki muzyczne, skupiając się na video.
Było niewiele, jakieś zgrywki z wyjścia do klubu, spotkań z przyjaciółkami...
Indi kliknęła w jeden link i przez chwilę patrzyła i słuchała zbaraniała.

[MEDIA]http://biblioteka.avx.pl/seba/CaramellDansenPL.avi[/MEDIA]

No tak...
Może zatem pliki graficzne...
Przejrzała pierwsze 300.
Czyli te z ostatniego tygodnia.
Selfie? "Ile kilo Pani sprzedać?"
Sukienki i inne ubrania ściągane z przeglądarki lub fotki z wystaw, kaczuszka różowa na torcie, kaczuszka żółta pływająca w wannie. Jakiś kot x czterdzieści (zasadniczo podobne ujęcia), kilka zaciemnionych lub ujęć podłogi/ziemi (ot pstrykło się niechcący), kaczuszka zielona - mydełko na umywalce. Ze dwadzieścia zdjęć różnych drinków. Do tego śmieszne fotki z netu, trochę demotywatorów o niskim przesłaniu.

Pliki były ślepa uliczką.
choć nie, dały coś - skreślenie z listy "do przeglądu" tereskowego profilu na Instagramie. Definitywnie.

Twittera modelka nie miała, a mail...
Zasadniczo ludzie buszujący po necie zmuszeni zostawiac w wielu miejscach maila w czasie rejestracji używają do tego spamkont, a nie aktywnej poczty używanej prywatnie.



No więc nie Tereska.
Jak ona w tym burdelu jaki spływał jej na pocztę znajdowała wiadomości prywatne i zawodowe było tajemnicą za jaką wziąć mógł się Erich von Däniken. I z pewnością nie skończyłby na jednej książce.
Wprawdzie serwis [o2] miał antyspam i opcję aitosortowania wiadomości wedle ich charakteru w różne podfoldery, ale to było tylko jak tarcza, to użytkownik podając maila w danej częstotliwości i w danych miejscach decydował co finalnie w ta tarczę będzie bić.
W przypadku adresu Terenia983@o2.pl spam atakujący to konto bił z siłą uzbrojenia Boeing AH-64 Apache. Gdyby tarcza antyspamu była żywym stworzeniem Indi bez słowa by ją mocno przytuliła głaszcząc po zmasakrowanym łepku szepcząc "Ciiiiiiiiii" do biednego uszka.
Amerykanka jednak zawzięła się i przejrzała pierwszych 40 treściwych maili zagubionych pośród około sześciuset spamwiadomości.
Głównie oferty pracy, rachunki za telefon i internet... prywatnych - tyle co kot napłakał i bez większego sensu czy wagi.

Przez chwile Indi patrzyła w ścianę, po czym westchnęła i wybrała kolejny motyw.
Historia przeglądarki.
Ohohoooooo!
Zasadniczo wyjścia były dwa. albo Tereska pracowała w Pudelku, albo pisała o nim pracę doktorską.
Problem w tym, że żadna z tych wersji amerykance jakoś nie pasowała.
Oprócz tego sporadyczne wejścia na ztm.waw.pl, oraz jedno forum dla modelek, czasem na konto w banku, czasem google map (co dziwne właziła tam przez przeglądarkę zamiast ściągnąć aplikację). Strona z portfolio Tereski, strony kilku agencji reklamowych, hostess i modelek.
Do tego kilkadziesiąt innych bez jakiejś myśli przewodniej czy możliwości złapania przez Indi sensownego punktu zaczepienia w jej temacie przewodnim grzebania w smarcie modelki.

Został Facebook i smsy, ale Indi nie miała chwilowo na to siły, bała się, że jeszcze trochę posiedzi bez przerwy grzebiąc w życiu byłej podrywki Marcina - to sfiksuje.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 27-04-2016 o 12:33.
Leoncoeur jest offline