Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2016, 10:06   #23
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Cofnął się z uniesionymi w prawie pokojowym geście dłońmi. Nie, nie mogli ryzykować, ale i nie chcieli wracać. W tym konkretnym przypadku rozumieli się z Sinarą bez słów, pozwalając bandytom się oddalić.
- Pójdź przodem, będę trzymał się niedaleko. W razie czego krzycz. Moją zbroje za łatwo usłyszeć, ale trzymaj się w oddaleniu. Zostawiają tak wyraźne ślady, że nawet nie musimy ich widzieć - wyszeptał do dziewczyny, kiedy uciekinierzy zniknęli pomiędzy krzakami. Nie było w tym wiele taktyki, po prostu zwykły upór. Marv nie zamierzał zostawić siostry Kaina na pastwę losu. Bardzo paskudnego losu.
Nawet jak miałby odbijać ją sam. Upór, straszna sprawa.

Bandyci albo bardzo dobrze już znali teren, albo wcześniej też pozostawiali wyraźne ślady i po nich wracali do swojego obozu, bo nie wyglądało na to, aby kluczyli. Co prawda Marv ze swoim wzrokiem mistrzem w dostrzeganiu szczegółów i powtarzanych wzorców to nie był, ale wychował się na poły w lesie i coś tam o nim wiedział. Na przykład to, że jak ktoś biegnie w metalowej zbroi przez chaszcze, to słychać go z wielu metrów.
Na szczęście był z tyłu i to na niego Evan wpadł jako pierwszego.
Pewnie, Sinara. Niektórzy to mają szczęście. Marv pomyślał, że może powinien zapuścić brodę.
Ruda broda.
Nie, to nie był błyskotliwy pomysł.

Wreszcie dotarli do obozu bandytów. Chaotycznej kupy odpadków i intensywnej chmury smrodu. Tego typu życie nie wyglądało na usłane różami, ale jakoś Marv nie zamierzał im w jakikolwiek sposób współczuć. Bo dlaczego by miał? To byli mordercy, zasługiwali wyłącznie na śmierć. Musieli zdawać sobie z tego sprawę wybierając swoją profesję. To pomogło na zagłuszone już w trakcie walki sumienie. Zabijał, owszem. Ale ci tutaj byli jeszcze gorsi od atakujących wioski koboldów. Tamte stworzenia mogły chociaż słabo zasłaniać się przymusem tego swojego "pana".

Bandyci zebrali się na środku, ale ich przewaga była zbyt duża. Dopóki nie próbowali robić nic jeńcom, najemnicy czekali w bezpiecznym oddaleniu. W odległości na tyle dużej - Marv się już nauczył - aby nie było słyszeć nadchodzących towarzyszy. Dwóch dodatkowych to lepiej niż żaden. Znacznie lepiej. Kiedy Shavri i krasnolud do nich dołączyli, Hund na pytanie o plan, przedstawił swój.
- Shavri i Sinara powinni okrążyć obóz i zacząć do nich strzelać. To powinno odwrócić ich uwagę przynajmniej na chwilę. My wypadniemy blisko jeńców i zasłonimy ich. We trzech powinno nam się udać, a dzięki rozproszeniu wywołanego strzałami, mamy szansę dobiec do nich pierwsi.
Oparł swoją włócznię o drzewo i powoli, aby nie narobić hałasu, wyciągnął miecz z pochwy. Na potrzeby tego starcia wydawał się lepszą bronią.


 
Sekal jest offline