Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2007, 00:26   #82
Hael
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Hael szedł w milczeniu pośrodku grupy. Keoma i Tek szli kilka kroków z przodu a Lanoreth Viviana zostawali z tyłu. Po chwili oboje znikli mu z oczu. Hael był tak jak i inni zaniepokojony zniknięciem Kate, ale nie artykułował swego niepokoju w tak wyraźny sposób. Stał się tylko czujniejszy i patrząc jakby spode łba uważnie przyglądał się okolicy.
Był ciekawy co dzieje się z Kate. I co dzieje się z Xavierem. Jeśli oni nie wrócą, on jako jedyny jeszcze będzie mógł polecieć. Ale czy wtedy nie była by to zabawa w „Dziesięciu małych murzynków”...?

Nagle coś mignęło mu przed oczami. Każdy zna to uczucie, kiedy przejeżdża się po czymś wzrokiem, budzi to nasze zainteresowanie, a gdy spogląda się na powrót, już tego nie ma...
Hael zatrzymał spojrzenie na tym dziwnym elemencie krajobrazu.
Mężczyzna mrugnął i zmarszczył brwi, jakby nie wierząc własnemu wzrokowi. Tym razem, to „coś” było tam naprawdę i zdawało się być bardziej interesujące niż element krajobrazu.

Hael zatrzymał się w pół kroku, odwracając najpierw głowę, a potem całe ciało w kierunku małej istotki spozierającej na niego znad splątanego tła puszczy.
Był to mały człowieczek o ciemnobrązowej skórze. Ile mogła mieć wzrostu? Jedną, trzy stopy? Wyraźnie wpatrywała się w niego, swoimi małymi, choć i tak sporymi na tle twarzy oczkami. Hael wpatrywał się w nią również, marszcząc brew. Był bardzo zafrapowany tą całą niecodzienną sytuacją, a mała istotka nie zdawała się mieć złych zamiarów. A może się mylił? Wolał być czujny, ale nie chciał spłoszyć tego małego człowieczka. Przesunął się o jeden krok do przodu i, chyba mimowolnie, lekko pochylił. Istotka ani drgnęła. Hael zignorował krzyk Teka i szumy dochodzące z bransolety. Stał nieruchomo.

Patrzyli sobie nawzajem prosto w oczy, obaj, a może oboje? Całkiem nieruchomi. Człowieczek lekko przekrzywił głowę.




Mrugnął.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline