Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2016, 18:19   #23
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Alex przyjął kielich od karczmarza jak i jego ofertę. Nie mieli nic lepszego do roboty. Jeśli to nie oszustwo Arno sporo zarobi na walkach. Drobniejsze kwoty za śledztwo mogą być udziałem szlachcica. Pociągnął łyk wybornego trunku. Był mocny i smakował wyśmienie. Zabawne, że jeszcze kilka lat wstecz widząc taki kielich mógł się co po najwyżej oblizać. Był wtedy zwykłym ochroniarzem. Ocalił przypadkiem Victora, wysoko postawionego szlachcica i spełniło się jego marzenie... Sam został jednym z nich. Nie zostali przyjaciółmi. Po prawdzie Victor spełnił prośbę Alexa nie dlatego, że był mu wdzięczny. Nie z radości czy podzięki. Po prostu nie mógłby znieść tego, że zawdzięcza coś gorszemu od siebie. Takiemu panu nikt zawdzięczał życie. Więc sprawił, że pan nikt stał się bardziej kimś. Dokonał dla niego niemożliwego i uznał, że tyle wystarczy. Kierowała nim jego własna próżność. Zrobił tyle ile mógł bez wielkiego wysiłku i nie czuł ciężaru długu. Pokręcony ten świat wielkich i możnych...

Z perspektywy czasu Alex mógł poprosić o ożenek z dobrą partią. Żyłby sobie teraz w dostatku. Człowiek mądry po czasie. Szlachectwo owszem było czymś niesamowitym. Jednak bez ziemi, możnej rodziny czy intratnej posady.... Był w potrzasku, między chęciami, marzeniami a możliwościami. Ubogi szlachcic wcale nie ma łatwego życia. W dodatku widział elity władzy z bliska. Tylko przez chwilę i tylko w ograniczonym zakresie. Jednak wiedział, że nie chce być jak oni. Nieczuły na ludzkie nieszczęście wręcz żerujący na nim. Nie on wciąż był "Byczkiem" miejskim ochroniarzem. Lepiej wychowanym, dobrze ubranym z nienagannymi manierami. No prawie nienagannymi czasami go ponosiło. Duszy jednak każdego z nas nie da się łatwo zmienić. Był sobą tylko inaczej zapakowanym.

Z zamyślenia wyrwały go słowa Moritza. Który bez alkoholu nie czuł się sobą. Pachniał wyłącznie perfumami, a w jego głowie nie kiwało się przyjemnie. Czeladnik cieszył się, że nie miał kaca jednak obietnica którą złożył powoli zaczynała dawać mu się we znaki. Alex poprosił o notatki bukmachera. Przejrzał pobieżnie notes nie widząc określenia obstawiających a jedynie sumy, księdze począł przyglądać się Moritz.

- W jaki sposób poznajesz kto ile wygrał czy przegrał? - zapytał czeladnik spokojnie. - Są to jedynie dzienne zestawienia? Rozumiem, że szczegółowe notatki są niszczone po każdym widowiskowym wieczorze? - zapytał Wagner kartkując notes i szukając czegoś co wzbudzi jego podejrzenia.

Winkel przyjrzał się uważniej notesowi.
- Nie wiem kto wygrał, wiem tylko ile wygrał lub przegrał.
W dalszej części zapisków była zwyczajna rachunkowość karczmy.

Alex przysłuchiwał się po czym zaczął zadawać konkretne pytania.
- Kto oprócz ciebie obsługuje walki ze strony karczmy? Masz ścisły umysł, wskaż nam kogoś. Potrzebujemy kogoś, kto przebywa wśród gości. Bystrego obserwatora, który rozróżnia stałych bywalców. Chcielibyśmy z kimś takim porozmawiać. Ponadto być może sam możesz nam pomóc. Nie wiesz kto wygrał z imienia, nazwiska czy choćby przezwiska. Widzisz jednak kto odbiera u ciebie wygraną. Czy jakaś twarz pokazuje się częściej zwłaszcza w kontekście dużych sum?
- Wśród gości kto przebywa? Herr Kaspar oczywiście. - odrzekł gryzipiórek. - Ja tak, umysł podobno ścisły... - uśmiechnął się i widać, że dobre słowo szlachcica mu schlebiło. - Ale oczy, to nie za bardzo niestety - westchnął pukając się w grube denka okularów. - Po prawdzie ślepy jestem niczym kret...Z daleka niedowidzę wcale, a z bliska tyle ile trzeba…

Mortiz zadawał kolejne pytania a Alex analizował sytuację. Kilka zdań z właścicielem karczmy upewniło go, że należy być dyskretnym. Nie ujawniać się, nawet podszywając pod ochronę. Ich zleceniodawca słusznie zauważył, że fiksera zapewne łatwo spłoszyć. Minimalne zmiany w rutynie i zaczną się kłopoty. Co mogli zrobić? Alex uznał, że należy czekać i obserwować. To robił w ochronie. Każdy kiedyś popełnia błąd i fikser nie będzie tu wyjątkiem. Po pierwsze był wybieg z Arno jako przynęta. Alex wątpił w sukces pomysłu karczmarza. Honorowość krasnoludów, była powszechnie znana. Na miejscu fiksera nie podszedłby do Hammerfista. Jednak jakaś tam szansa istniała. Bukmacher zgodził się dyskretnym znakiem wskazywać im podejrzane zakłady. Tu Alex spodziewał się większych szans powodzenia. Obserwując tego kto odbierze podejrzaną dużą wygraną, zwiększali swoje szanse. Jeśli go nie zgubią powinni się dowiedzieć więcej. Słowa Mortiza o podejrzanych intencjach karczmarza Alex skwitował uśmiechem. Jemu też propozycja śmierdziała. Uznał, że warto jednak zaryzykować. Powinni być jednak ostrożni. Coś tu nie pasowało... Zastanawiał się na ile karczmarz naginał pewne sprawy. Chciał ich wrobić? Czy może znał fiksera lub jego pracodawce i się ich bał? Było mnóstwo możliwości. Cała grupa pytań na które warto będzie poznać odpowiedzi.
 
Icarius jest offline