Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2016, 20:04   #24
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację

Początek spotkania z księgowym jedynie narobił Moritzowi chęci na ser, którym tamten się zajadał. Gość był spokojny i wyglądał na zaznajomionego ze swoim fachem. Jego notatnik początkowo trzymany przez Alexa prędzej czy później musiał trafić w ręce bardziej obytego z cyframi Wagnera. Były gawędziarz, a jeszcze wcześniej domokrążca błyskawicznie wyłapał wszelkie nieścisłości. Zestawienia mężczyzny były bardzo solidne i trzymały się kupy - nie licząc drobnych oszustw opiewających na sumę 18 mosiężnych pensów w ciągu ostatniego kwartału. Czeladnik był pewien, że księgowy nie miał pojęcia jak jego rozmówca się znał na tego typu notatkach. Wagner postanowił to wykorzystać udając, że musi dokładniej przejrzeć jego "cyferki". Bynajmniej taki w tamtym czasie śledczy miał plan... Po wstępnym sprawdzeniu postępowania Alexa kaligraf nie mógł odmówić mu całkiem dobrego pomyślunku i - nawet cenniejszego - zapału do działania.

- Bardzo dokładne masz te notatki. - powiedział Wagner cały czas bawiąc się notesem. - Czy, tak jak ja, obawiasz się, że fikser mógłby robić na boku poza twoim zeszytem? W końcu nie jest tajemnicą, że ludzie obstawiają miedzy sobą obchodząc wasz system. - Moritz z lekkim uśmiechem, ale bardzo uważnie “badał” księgowego.

- Wątpię. Jeśli ktoś zakłada się na boku, prywatnie, to nie są to duże sumy jak sądzę, bo inaczej, by się o tym Herr Kaspar szybko dowiedział i… bardzo źle by się to skończyło. - dodał poważnie księgowy.

- Czyli, że wcześniej ktoś został przyłapany na poważnym dorabianiu na boku? - zapytał czeladnik. - Co się wtedy z nim stało jeżeli można zapytać? - Moritz mimo względnej obojętności był czujny i gotów aby wyłapać każde kłamstwo.

- Nie wiem nic o niczym takim. Nie słyszałem. - wzruszył ramionami. - Tak tylko mówię co myślę.

- Rozumiem. - powiedział Moritz uśmiechając się przyjaźnie. - Czy ostatnio coś niecodziennego w atmosferze wokół walk zwróciło Twoją uwagę?

- Nie za bardzo.To nie za bardzo mój tłum, jeśli wiesz co chcę powiedzieć. - księgowy chuchnął na szkło i przetarł chusteczką okulary. - Herr Kaspara pytajcie, lub Herr Gussa. Oni wiedzieć lepiej będą.

- Mogę się przyjrzeć liczbom w notesie nieco dłużej? - zapytał Moritz. - Powiedzmy dodatkowe dwa kwadranse? Może uda mi się namierzyć jakąś systematyczność, a zatem odkryć kiedy działa fikser.


- Proszę. - księgowy nie miał nic przeciw temu.

Wstępny plan Wagnera zakładał, że jedynie przytrzyma dłużej notes księgowy i podzieli się z resztą informacjami z niego wynikającymi. Suma na jaką oszukał okularnik była jednak na tyle nieznaczna, że każdy ją bagatelizował. Każdy poza zawsze czujnym Moritzem. On uważał, że sama możliwość zostania oszustem - nawet tak drobnym - skłaniała śledczych aby się jemu przyjrzeć.

Wagner musiał się rozmówić z karczmarzem i trenerem Grimma. Zwykle miał do dyspozycji więcej chętnych do współpracy osób jednak tym razem - za sprawą całkiem hermetycznego środowiska - było ich całkiem niewiele. Jednak liczba ludzi nie zawsze przenosiła się na ilość informacji jaką można było uzyskać. Często to właśnie spojrzenie na sprawę z zewnątrz - przez kogoś obcego i nie związanego ze środowiskiem - dawało najlepsze efekty. Brak powiązań psychofizycznych z tym miejscem i tymi ludźmi czynił z grupy podróżnych śledczych o niemal idealnych predyspozycjach. Jednak nawet najlepsze predyspozycje nie zawsze przenosiły się na wyniki w boju śledztwa. Wagner nie zamierzał zatem marnować czasu i pracować nad tą zagadką nie mniej ciężko niż Grimm z Gussem. Tym bardziej, że obiecał, że nie wypije nawet kropli alkoholu do czasu aż nie znajdzie tego cholernego fiksera…
 
Lechu jest offline